W sezonie 2024/2025 w japońskiej lidze może zagrać kilku Polaków. To efekt zmian przepisów i umożliwienia występowania w jednym klubie dwóm obcokrajowcom. Na liście życzeń tamtejszych klubów są między innymi Aleksander Śliwka i Łukasz Kaczmarek.
Polskie rodzynki w Japonii
Dotychczas japoński kierunek nie był zbyt popularny wśród polskich siatkarzy. Przez ostatnie lata w Japonii występował Michał Kubiak. Były kapitan biało-czerwonych 7 sezonów spędził w Panasonic Panthers (2016 – 2023). Przed obecnymi rozgrywkami przeniósł się do Chin, ale i tak mamy swojego przedstawiciela w Japonii. Jest nim Bartosz Kurek, który w Wolf Dogs Nagoja gra od czterech lat. Dodatkowo w tym sezonie w tamtejszej lidze polskie szlaki trenerskie przeciera Michał Mieszko Gogol, który jest szkoleniowcem JTEKT Stings. – Bartek mocno wpłynął na swoją drużynę. On nie dołączał do najpotężniejszego klubu w lidze, jednak dzięki niemu każdy zawodnik w zespole się rozwinął. Na to właśnie liczą Japończycy w przypadku innych naszych reprezentantów. Chcą, by u ich boku, u boku jednych z najlepszych siatkarzy na świecie rozwijali się ich zawodnicy. Do tego też Japończycy wiedzą, że polscy siatkarze potrafią świetnie i ciężko pracować – to współgra z ich podejściem do pracy – wyjaśnił menadżer, Jakub Michalak.
Japońskie kuszenie polskich gwiazd
Od nowego sezonu w lidze japońskiej zajdą spore zmiany. Nie tylko zostanie ona powiększona z 10 do 12 zespołów, ale również w każdym z nich będzie mogło występować dwóch, a nie jeden jak dotychczas, obcokrajowców. Oznacza to, że w japońskich rozgrywkach zrobi się miejsce dla 24 obcokrajowców. Duże zainteresowanie jest polskimi zawodnikami ze strony tamtejszych klubów. Miejscowi działacze chętnie widzieliby u siebie chociażby obecnych liderów Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, ale kluczowe decyzje jeszcze nie zapadły. – Z Japończykami prowadzimy na razie wstępne rozmowy, a więcej będzie można powiedzieć w styczniu. W kręgu zainteresowania są nie tylko Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka czy Jakub Kochanowski, ale pojawiają się też zapytania o innych zawodników – Kewina Sasaka, Bartłomieja Bołądzia, Igora Grobelnego czy Macieja Muzaja – dodał Michalak.
Wielce prawdopodobne jest, że w kolejnym sezonie powiększy się polska kolonia w Japonii. Do wyjazdu do Kraju Kwitnącej Wiśni część polskich siatkarzy mogą skłonić nie tylko duże zarobki, ale również fakt, że przyszły sezon będzie pierwszym po igrzyskach olimpijskich, przez co żaden nie będzie obawiał się zniknięcia z kadry przed najważniejszym turniejem czterolecia. A ilu ostatecznie zdecyduje się na azjatycką przygodę? Dowiemy się w najbliższych miesiącach.
Zobacz również
Zmiany w lidze japońskiej. Większy ruch na rynku transferowym
źródło: inf. własna, Przegląd Sportowy, rmf24.pl