Strona główna » Kurek i Huber zamieniają się rolami. Dzień rewanżu nie dla wszystkich

Kurek i Huber zamieniają się rolami. Dzień rewanżu nie dla wszystkich

inf. własna

fot. volleyballworld.com

Japońska V League wystartowała w najlepsze. Zarówno Bartosz Kurek, jak i Norbert Huber, mają za sobą wymagającą sobotę. W niedzielę punktował jedynie Wolfdogs Nagoya z Huberem na pokładzie, pokonując Hiroshima JT Thunders – 3:0. Mniej szczęścia miała drużyna kapitana polskiej kadry. Tokyo Great Bears po wygranej 3:2, musiał uznać wyższość przeciwników, przegrywając 1:3.

Odwet na 100%

Po szalenie wymagającym dla Bartosza Kurka i Norberta Hubera otwarciu sezonu, przyszedł czas na spokojniejsze granie. Zwycięsko z niedzielnych pojedynków wyszła drużyna Hubera, która przełamała sobotniego pecha. W meczu rewanżowym Wolfdogs Nagoya bez trudu pokonał Hiroshima JT Thunders – 3:0. Zespół reprezentanta Polski mocno wszedł w spotkanie, od razu przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Przyniosło to gospodarzom wygraną – 25:22. Tak łatwo nie było w drugim secie. Przyjezdni widząc dzisiejszą grę ekipy z Nagoi poszli na całość, szukając przełamania. Rzutem na taśmę znów lepsza była drużyna gospodarzy, triumfując – 27:25. Trzecia część meczu była niczym kropka nad 'i’. Bezradni siatkarze z Hiroszimy nie mieli nic do powiedzenia, przegrywając – 19:25.

Wolfdogs Nagoya do wygranej poprowadziła para Kento Miyaura – Taito Mizumachi. Na wysokości zadania stanął także Huber, punktując 9 razy (7/11 w ataku – 63%, 1 as i 1 blok). Po drugiej stronie siatki wszystko co mógł zrobił niczym niewzruszony Cooper Robinson, lecz i tak niewiele to dało.

Wolfdogs Nagoya – Hiroshima JT Thunders 3:0
(25:22, 27:25, 25:19)

Pierwsza gorycz porażki

Pierwszą porażkę odnotowała natomiast ekipa stołecznych. Tokyo Great Bears z Bartoszem Kurkiem na pokładzie, po wygranej 3:2, nie poszło za ciosem. W niedzielnym rewanżu lepszy okazał się lokalny Toray Arrows Shizuoka, triumfując 3:1. Gospodarze nie mieli zbyt wielu trudności z pokonaniem graczy z Tokio. W dwóch pierwszych setach różnica na dystansie była spora, a 'niedźwiedzie’ pogrążeni byli w szukaniu rytmu. To natomiast udało się wykorzystać siatkarzom Toray Arrows, zwyciężając – 25:22, 25:21. Trzecia partia, to już zupełnie inna historia. Postawieni pod ścianą goście wspięli się na wyżyny, triumfując – 25:19. Na gospodarzy nie było jednak mocnych, a dystans ponownie nie okazał się mocną stroną stołecznych, którzy niemal za bezcen oddali czwartą odsłonę meczu – 20:25. To pierwsza porażka zespołu kapitana polskiej kadry w tym sezonie.

Ciężar gry po stronie 'niedźwiedzi’ spoczywał tym razem na Luciano Vicentinie, który rozegrał cały mecz. Kurek natomiast zameldował się na parkiecie na stałe dopiero od trzeciego seta. W tym czasie atakujący zdobył 16 'oczek’ (w ataku 15/28 – 53% skuteczności, do tego 1 blok). Nawet doskonała dyspozycja doświadczonego rycerza Grbicia nic nie dała. Nie do ruszenia był bowiem Kirill Klets, wspierany przez Cardenasa i Kusumoto.

Toray Arrows Shizuoka – Tokyo Great Bears 3:1
(25:22, 25:21, 19:25, 25:20)

Zobacz również:

Wyniki i terminarz ligi japońskiej siatkarzy sezon 2025/2026

PlusLiga