Jastrzębski Węgiel ma czego żałować po meczu z PGE Skrą Bełchatów. Miał w nim piłki meczowe, których nie wykorzystał i musiał się ostatecznie pogodzić ze swoją przegraną w tie-breaku. – Nie walczyliśmy do końca tak, jak zawsze walczymy. Jak wychodziło to graliśmy razem, jak przegrywaliśmy to było sześciu zawodników na boisku, każdy w innej drużynie – skomentował przebieg tego spotkania Jan Hadrava.
Jastrzębianie nie mają jednak powodów do załamywania się. Mimo przegranej z ekipą z Bełchatowa, nadal utrzymują się na pozycji lidera PlusLigi. – Nie ma dramatu. To dopiero druga przegrana i myślę, że w kolejnym meczu z Radomiem uda się nam wygrać i mam nadzieję, że wrócimy do Jastrzębia z wygranym meczem – potwierdził ten fakt atakujący zespołu z Jastrzębia-Zdroju. Jego optymizm jest uzasadniony, gdyż radomianie należą do grupy przeciwników, która zajmuje jak na razie dół tabeli polskich rozgrywek.
Hadrava wskazał także na możliwe przyczyny przegranej. Wspomniał między innymi o nieobecności kluczowych członków zespołu. – Może trochę w głowach poddaliśmy się, bo nie było tych dwóch zawodników. Nie walczyliśmy do końca tak, jak zawsze walczymy. Jak wychodziło to graliśmy razem, jak przegrywaliśmy, to było sześciu zawodników na boisku, każdy w innej drużynie. Więcej musimy razem grać w takich momentach. Jak nam brakuje dwóch podstawowych zawodników, to jeszcze bardziej musimy sobie pomagać i nie iść od razu każdy w inną stronę. Może przez to też kilka punktów przegraliśmy, bo nie zachowaliśmy chłodnej głowy i traciliśmy koncentrację w meczu – zakończył.
źródło: opr. własne, PLS TV