– Momentami bardzo falowaliśmy i w pewnej chwili mocno zjechaliśmy w dół z poziomem. To głównie według mnie było przyczyną, że graliśmy pięć setów. Na treningach wyglądało to ostatnio bardzo fajnie i byłem pewny, że zagramy bardzo dobry mecz, ale niestety nie udało się to do końca – powiedział po wygranym 3:2 meczu z GKS Katowice rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn Jan Firlej. – Całe szczęście dwa punkty zostają w Iławie i na pewno jesteśmy z tego powodu zadowoleni. GKS to zespół, który walczy, widać to po nich na boisku, że mają dobrą atmosferę, dobrze się dogadują, przeciwko nim zawsze gra się ciężko – dodał z kolei libero Jędrzej Gruszczyński.
Jan Firlej, MVP meczu, mimo wygranej nie był do końca zadowolony z postawy zespołu. – Momentami bardzo falowaliśmy i w pewnej chwili mocno zjechaliśmy w dół z poziomem. To głównie według mnie było przyczyną, że graliśmy pięć setów. Na treningach wyglądało to ostatnio bardzo fajnie i byłem pewny, że zagramy bardzo dobry mecz, ale niestety nie udało się to do końca. Całe szczęście wyszarpaliśmy dwa punkty naszym charakterem i serduchem, bo momentami szło jak po grudzie. Nie wiem, z czego wynikała ta nasza trochę toporna gra, na pewno to przeanalizujemy. Takie rzeczy trzeba wyeliminować, żeby liczyć się w walce o play-off. Liga nie śpi, co pokazują wyniki spotkań, więc musimy poprawić nasz poziom. W tym sezonie nie ma łatwych spotkań, chociaż ten terminarz dla zespołów, które nie grają w pucharach jest nieco lżejszy i można się lepiej przygotowywać. W każdym meczu musimy dawać z siebie 110%, bo inaczej można tutaj przegrać z każdym – powiedział.
Do gry po dłuższej przerwie powrócił Taylor Averill. – Cieszę się, że w końcu mogłem wrócić i zagrać. Miałem trochę problemów ze stopą, ale zaleczyłem kontuzję i myślę, że pomogłem zespołowi jak najlepiej potrafiłem. To bardzo miłe uczucie. Fani w Iławie są niesamowici, to przyjemne uczucie grać przy takich kibicach. Ich wsparcie było nam bardzo potrzebne – powiedział po meczu Taylor Averill, który wrócił do gry po prawi dwóch miesiącach nieobecności. – Wiedzieliśmy, że to będzie ciężkie spotkanie i takie też było. Katowiczanie grają dobrze w bloku i obronie, my zaś trochę nerwowo. Całe szczęście dwa punkty zostają w Iławie i na pewno jesteśmy z tego powodu zadowoleni. GKS to zespół. który walczy, widać to po nich na boisku, że mają dobrą atmosferę, dobrze się dogadują, przeciwko nim zawsze gra się ciężko – dodał z kolei libero Jędrzej Gruszczyński.
Pomimo porażki pozytywów szukał środkowy GKS-u Katowice Piotr Hain. – Mecz na pewno mógł się podobać, nie brakowało emocji, walki, dobrych długich akcji. Takie mecze my, jako zawodnicy na pewno chcemy grać, a kibice oglądać. Dwa sety były takie, że raz mocno i zdecydowanie wygrali olsztynianie raz my. Ostatecznie jednak wynik brzmi 3:2 i my musimy ten punkt uszanować. To jest ciężki teren, Indykpol AZS to bardzo dobra drużyna, ja przynajmniej prze meczem brałbym ten punkt w ciemno. Z naszej strony w tym meczu nie zabrakło ofiar, Marcin Kania coś zrobił sobie z kolanem, miejmy nadzieję, że to nic poważnego, Kuba Lewandowski skręcił kostkę, dodatkowo Bartek Mariański się źle poczuł przed tie-breakiem. Czasu na regenerację nie ma, bo już we wtorek mecz w Gdańsku o Finał Four Pucharu Polski – podsumował doświadczony zawodnik.
źródło: Indykpol AZS Olsztyn - materiały prasowe, inf. własna, PLS TV