Cerrad Enea Czarni Radom nie przerwali niechlubnej serii porażek we własnej hali. W sobotę radomianie ulegli GKS-owi Katowice 0:3. Była to dwudziesta z rzędu porażka Czarnych w Radomiu. – Wiedzieliśmy, że drużyna z Radomia gra pod dodatkową presją, która jest spowodowana tym, że bardzo długo nie wygrali u siebie w hali. Wiedzieliśmy też, że musimy bardzo ostro zacząć mecz, budować szybko przewagę. Wiedzieliśmy, że musimy jak najszybciej zdominować rywala. Myślę, że nam się to udało – powiedział Jakub Szymański.
GKS Katowice wygrał swój trzeci mecz z rzędu. Katowiczanie zrewanżowali się Cerrad Enea Czarnym Radom za porażkę we własnej hali. Podobnie jak w pierwszym spotkaniu do wyłonienia zwycięzcy wystarczyły trzy sety. – Wracając od poprzedniego spotkania w Katowicach – były problemy zdrowotne, ale też w tamtym okresie my dużo słabiej graliśmy. Teraz w ostatnich spotkaniach pokazujemy się z naprawdę dobrej strony, widać, że forma u nas poszła bardzo do góry. Po tych dziewięciu porażkach z rzędu wzięliśmy się mocniej za siebie i potrafiliśmy tez wygrywać z górą tabeli. Cieszę się bardzo, że podtrzymujemy tę dobrą passę, że dalej gramy bardzo dobrze, przede wszystkim w zagrywce, bo tutaj cały sezon mieliśmy największe problemy. To na pewno cieszy. Jeśli chodzi o sobotni mecz, to faktycznie można było odnieść wrażenie, że brakowało w nim emocji po jednej i drugiej stronie. W tym wszystkim najważniejsze jest to, że my ten mecz wygrywamy i dla nas najważniejsze jest to, że wywozimy stąd punkty – podsumował spotkanie Jakub Szymański.
Radomianie kontynuują serię porażek we własnej hali. Czarni nie wygrali jeszcze żadnego meczu w nowym obiekcie, zaś ostatni mecz w Radomiu, po którym to gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa miał miejsce 11 grudnia 2021 roku. – Wiedzieliśmy, że drużyna z Radomia gra pod dodatkową presją, która jest spowodowana tym, że bardzo długo nie wygrali u siebie w hali. Wiedzieliśmy też, że musimy bardzo ostro zacząć mecz, budować szybko przewagę. Wiedzieliśmy, że musimy jak najszybciej zdominować rywala. Myślę, że nam się to udało. Później drużyna z Radomia zaczęła wracać, musieliśmy cały czas pilnować wyniku. Trzeci set był na przewagi, ale najważniejsze, ze zwycięstwo dla nas – stwierdził przyjmujący GKS-u, który został wybrany MVP tego spotkania.
Do połowy drugiego seta radomianie nie mieli żadnych argumentów, by postawić się katowiczanom. Z czasem sytuacja zmieniła się, ale wciąż w końcówkach lepsi byli siatkarze GKS-u. – Szkoda, że zaczęliśmy grać w siatkówkę dopiero przy stanie 10:17. Troszkę za późno. Nie wiem czemu tak. Będę szukał odpowiedzi na to pytanie. Pierwszy set i do połowy drugiego tak wyglądały. W tej chwili nie wiem, czemu tak się wydarzyło. Na pewno zawodników nie było na boisku. W trzecim secie błędy popełnione w końcówce zdecydowały tak naprawdę o tym i to jest po prostu przegrany set. Możemy dyskutować o błędach, wcześniej nie było o czym dyskutować. Zastanawiające jest, że popełniamy dużo błędów w zagrywce i nie wyciągamy wniosków. Pierwszą zagrywamy, zdobywamy punkt, wiemy co katowiczanie zagrają w drugiej piłce, rozgrywający lubi zagrać pewne rzeczy a my psujemy tę zagrywkę. To było denerwujące. Mamy jedno ustawienie, gdzie mamy dobrą linię bloku a my tam psujemy dużą liczbę zagrywek, to też jest denerwujące – powiedział po spotkaniu Paweł Woicki.
źródło: Czarni TV, opr. własne