– Marzenia się spełnia i jest to bardzo długa droga, a także mnóstwo wyrzeczeń i wkładanego serca. Dopiero później można dochodzić do marzeń i celów. Tego nikt nie daje za darmo i nie dzieje się to przypadkiem – powiedział w wywiadzie dla klubowych mediów Jakub Popiwczak.
Libero nie ukrywał, że po zdobyciu mistrzostwa były wielkie emocje, ale nieco inne niż przy zdobyciu wcześniej brązu. – Rozkleiłem się cztery lata wcześniej po brązowym medalu. Wtedy płakałem jak bóbr. Ciężko mi było opanować emocje. Teraz z kolei przyszedł moment w moim życiu, na który długo czekałem, bo każdy marzy, żeby zagrać w reprezentacji i zdobyć mistrzostwo Polski. Cieszę się, że w wieku 25 lat do tego doszedłem z moją drużyną. Wciąż nie do końca to dochodzi do mnie. To się zawsze wydawało odległe, a teraz to się wydarzyło.
Zawodnik zdecydowanie nie zgadza się z tezą, że zawodnicy Jastrzębskiego Węgla wykazywali większą wolę walki, niż rywale. – Ja bardzo nie lubię, jak ktoś przed telewizorem mówi, że komuś nie zależy na zwycięstwie, że ci drudzy chcą bardziej i dlatego wygrywali. Wiem, że tak samo jak mi, zależało chłopakom z Kędzierzyna-Koźla. To było widać po drugim meczu. Niektórzy mieli łzy w oczach, bo zaprzepaścili szansę na mistrzostwo Polski, dlatego nie sądzę, żeby była między nami różnica.
Według Popiwczaka o sukcesie w duże mierze zadecydowała zespołowość w drużynie. – W kluczowych momentach byliśmy drużyną, jeden za drugiego chciał umierać i pomóc ile tylko się dało. Jak ktoś miał ciężki moment, to zawodnik wchodził z ławki i pomagał. Nie było obrażania się, że ktoś nie zaczął w szóstce. Myślę, że to nas zaprowadziło do złotego medalu.
Siatkarz nie chciał porównywać mistrzostwa do innych zdobyczy. Podkreślił jednak, że sukcesy i moc klubowej siatkówki dają zawodnikom wiarę w ich umiejętności. – Ciężko mi porównać smak złota do czegokolwiek, bo to jedno z największych osiągnięć w moim życiu. Może podobnie smakuje medal Ligi Narodów, ale reprezentacja, to jedno, a to złoto jest nieco inne. Jesteśmy potęgą jako kraj, ale nasza liga też jest bardzo mocna. To wszystko co zrobiła ZAKSA w tym sezonie, Warszawa i my wcześniej, to dodaje nam wiary, że nie jesteśmy gorsi od Rosjan i Włochów, ale na równi lub wyżej. Pokonanie zaś najlepszej drużyny w Europie tego sezonu smakuje wybornie.
Libero wspomniał również, że zespołowość Jastrzębskiego Węgla rodziła się często w bólach. – Nie zawsze się kochaliśmy, bo w grupie dwudziestu facetów każdy ma nieco inną mentalność i charakter. Nie jest łatwo ze sobą żyć na co dzień i bywały trudniejsze momenty. Kiedy jednak wychodziliśmy na boisko mieliśmy jeden cel i wiedzieliśmy, że możemy go zrealizować.
Na koniec Popiwczak stwierdził, że na razie nie myśli o wyborze selekcjonera kadry na igrzyska. Póki co skupia się na pracy w reprezentacji, mając świadomość, że wybór selekcjonera na jego pozycji jest duży. – Nie ma co ukrywać, że na mojej pozycji mamy w Polsce urodzaj i musiałbym być w niesamowitej formie, żeby znaleźć się w Tokio. Wiemy przecież, że mamy Pawła Zatorskiego, który jest chyba najlepszym libero na świecie, mamy fantastycznego Damiana Wojtaszka. Nie ma się co skupiać teraz na tym, co będzie za trzy miesiące.