Siatkarze Jastrzębskiego Węgla w półfinałowej rywalizacji z PGE Skrą Bełchatów nie stracili ani jednego seta i we wtorek pewnie przypieczętowali swój udział w walce o mistrzostwo Polski. – Bardzo cieszy wygrana końcówka drugiego seta, w którym Skra nas dogoniła i przycisnęła, mimo to wyszliśmy z tego obronną ręka. Widać po prostu dobrą grę z naszej strony, gramy pewnie, dobrze, nie łapiemy przestojów, myślę, że stanowimy dobry kolektyw w tym momencie. Odbudowaliśmy się po tej gorszej serii, którą mieliśmy – mówił po wygranej w Bełchatowie libero mistrzów Polski Jakub Popiwczak.
W drugim meczu półfinałowym najwięcej emocji przyniósł drugi set. W nim bełchatowianie mieli swoje szanse, ale Jastrzębski Węgiel wytrzymał końcówkę i poszedł za ciosem w trzeciej odsłonie, w której kontrolował już boiskowe wydarzenia. – W tym trzecim secie już nam wszystko wychodziło, co by się nie urodziło nad siatką, chłopaki zdobywali punkty. Bardzo cieszy wygrana końcówka drugiego seta, w którym Skra nas dogoniła i przycisnęła, mimo to wyszliśmy z tego obronną ręka. Widać po prostu dobrą grę z naszej strony, gramy pewnie, dobrze, nie łapiemy przestojów, myślę, że stanowimy dobry kolektyw w tym momencie. Odbudowaliśmy się po tej gorszej serii, którą mieliśmy i trzeba sobie powiedzieć, że to jest taka gra, jaką chcielibyśmy oglądać ze strony Jastrzębskiego Węgla – komentował spotkanie w Bełchatowie Jakub Popiwczak.
PGE Skra miała w tej rywalizacji swoje szanse, ale ani w jednym, ani w drugim półfinale ich nie wykorzystała. – Przed wyjściem z szatni trener powiedział, że rywale są w rogu. Jak ktoś zostaje zapędzony do narożnika, to jedyną opcją jest zezłościć się, uderzać mocno i dać z siebie wszystko, bo już drugiej szansy nie będzie. My musimy być gotowi, żeby ten atak odeprzeć. Mam wrażenie, że tak było, bo wytrzymaliśmy ich mocny napór największą ich bronią jaką jest zagrywka. Cały czas my prowadziliśmy swoją grę, byliśmy cały czas z przodu i poza końcówką drugiego seta wszystko było pod kontrolą – ocenił libero mistrzów Polski.
Triumf nad PGE Skrą oznacza, że jego zespół po raz drugi z rzędu będzie walczył o złoty medal mistrzostw Polski. – Przez osiem lat od kiedy jestem w Jastrzębskim Węglu tych awansów do finału nie było za dużo, a teraz udało się to drugi raz z rzędu. Fantastyczna sprawa, że po tylu latach w tym klubie mogę drugi rok z rzędu walczyć o mistrzostwo Polski – mówił ucieszony libero jastrzębian. Na razie nie wiadomo, kto będzie rywalem w finałowej batalii, bowiem ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Aluron CMC Warta Zawiercie zagrają jeszcze trzecie, decydujące spotkanie. – Każdy pewnie po cichu myśli, kto byłby dla nas lepszym rywalem. Z drugiej strony, po tym, co ZAKSA zrobiła nam miesiąc temu myślę, że fantastycznie by było wziąć za to rewanż i z taką grą możemy ponownie pokonać kędzierzynian w finale – zapowiedział Jakub Popiwczak.
Dwukrotne zwycięstwo 3:0 nad PGE Skrą może sprawiać wrażenie, że Jastrzębski Węgiel swobodnie wygrał tę rywalizację. – W pierwszym meczu Skra nie zagrała na miarę swojego potencjału, w tym drugim spotkaniu rywali prezentowali się dobrze. Przed meczem rozmawialiśmy o tym, że ich największe atuty to bardzo mocny serwis i atak. Potrafiliśmy się jednak oprzeć tym potężnym serwisom. Świetnie przyjmowaliśmy i kończyliśmy ataki na wysokie piłce. W ten sposób rozwiązywaliśmy nasze trudne sytuacje i moim zdaniem okazało się to kluczem do zwycięstwa – ocenił jednak półfinał Nicola Giolito, który od trzech spotkań pełni rolę pierwszego szkoleniowca mistrzów Polski. – Oczywiście, wyobrażałem sobie to, że zdołamy awansować w tym sezonie do finału. Nie znaczenia w jakiej roli brałem pod uwagę taki scenariusz – czy jako asystent czy też jako pierwszy trener. Byłem przekonany, że ten zespół stać na walkę o mistrzostwo Polski. Dla mnie nie ma wielkiej różnicy czy jestem pierwszym czy drugim trenerem. Liczy się tylko to, że zagramy w finale mistrzostw Polski – przyznał włoski trener.
Jego podopieczni nie mieli problemów, aby dobrze radzić sobie na parkiecie pod presją wyniku. – Naszą siłą okazała się strona mentalna. Nawet, kiedy rywal na nas naciskał, a tak było w kilku momentach, potrafiliśmy cały czas być blisko jeśli chodzi o wynik i sami dokładać do tego jeszcze asy. Nawet jak Skra nam odskoczyła, szybko odzyskiwaliśmy przewagę i to było czynnikiem decydujący – mówił Giolito. Nie podjął się on jednak oceny, z którą drużyną przyjdzie mu zagrać w finale PlusLigi. – Powiem tak: jeśli to będzie ZAKSA, to mamy mniej pracy, bo znamy się doskonale. Oczywiście, nie oznacza to, że na pewno wygramy. Mam na myśli tylko to, że wiemy o niej więcej niż o zespole z Zawiercia. Jestem ciekawy, który to będzie zespół Aluron CMC gra teraz bardzo dobrze, prezentuje wysoki poziom. Jeśli awansuje ZAKSA, to będzie dla nas kolejny finał z tym zespołem – skwitował szkoleniowiec jastrzębian.
źródło: Jastrzębski Węgiel - inf. prasowa, opr. własne