– W ogóle nie ma sensu porównywać sportu z udziałem i bez udziału kibiców. Muszę przyznać, że wcześniej w ogóle nie wyobrażałem sobie grania przy pustych trybunach, bo zawsze kojarzyło mi się to z jakimś sparingiem czy treningiem. Nie mieliśmy jednak wyjścia i musieliśmy grać w taki sposób, teraz jednak nie mogę się już doczekać powrotu kibiców i zakończenia grania w ciszy. Trochę nie potrafię sobie wyobrazić radości, którą da mi kontakt z kibicami na żywo. Sport bez fanów jest sztuczny, pozbawiony tego czegoś, co podnosi nam ciśnienie – powiedział Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.
Na piasku, po czterech, mnóstwo zabawy i świetna atmosfera z kibicami na plaży. Czy tak odbierasz PreZero Grand Prix PLS, które rozgrywane będzie po raz drugi?
Jakub Popiwczak: Nikt z nas nie wiedział, jak ten turniej będzie wyglądał, jechaliśmy trochę w ciemno, bo wszystko tam było nowe. Nas sportowców charakteryzuje jednak to, że gdy już wychodzi się na boisko, to zabawa się kończy, a zaczyna rywalizacja. Tak jest nawet w trakcie rozgrzewki, gdy gramy np. w piłkę nożną. W pierwszej edycji im dalej było w las, tym robiło się coraz poważniej. Jak powiedziałem na zakończenie turnieju, mnie się bardzo podobało i jeżeli tylko będzie okazja, to na pewno przyjadę pograć na piasku po raz kolejny. Szansa jest, więc przyjeżdżam.
Czy oprawa turnieju, stadion, muzyka wywarły na tobie wrażenie?
– Dla większości graczy, którzy czasem w wakacje grają w turniejach plażowych, nawet tych najlepszych, oprawa PreZero Grand Prix musiała zrobić wrażenie. Było widać jakość, fajną muzykę, kibiców – ładnie to wszystko opakowano. Z pewnością to podnosiło jakość i przyjemność z występowania w turnieju. Trzeba docenić, że nie było to rozgrywane na piasku za transformatorem, tylko w pięknie zorganizowanych miejscach, pewnie stąd tak dobry odbiór pierwszej edycji przez zawodników i kibiców.
Gra na plaży to naturalny początek przygotowań dla graczy halowych?
– Dokładnie tak jest. Wiele zespołów rozpoczyna na piachu, bo gra na takim podłożu jest mniej obciążająca dla kostek, dla stawów. Może to być wprowadzenie do sezonu, więc idealnie nam to pasuje, poprzez PreZero Grand Prix mamy naturalny wstęp do sezonu halowego.
Pierwszą edycję wygraliście, później zdobyliście mistrzostwo Polski w hali. Czyli start w PreZero Grand Prix przyniósł wam szczęście?
– Przede wszystkim przeżyliśmy ze sobą dwa fajne weekendy w trakcie przygotowań, zakończone w pięknej scenerii Gdańska, to pozwoliło nam się zbliżyć do siebie jako zespół. W tym roku będziemy chcieli powtórzyć wynik z pierwszej edycji, nasz zespół na piach nie zmienia się jakoś bardzo, więc przyjedziemy powalczyć o wygraną. Każdy z nas będzie miał w oku ten błysk, żeby tak samo dobrze zacząć ten sezon, jak przed rokiem. Dla nas indywidualnie, dla klubu i przede wszystkich naszych kibiców.
PreZero Grand Prix będzie rozgrywany przy kibicach na trybunach. Nie możecie się już doczekać kontaktu z fanami?
– Oczywiście, że tak! W ogóle nie ma sensu porównywać sportu z udziałem i bez udziału kibiców. Muszę przyznać, że wcześniej w ogóle nie wyobrażałem sobie grania przy pustych trybunach, bo zawsze kojarzyło mi się to z jakimś sparingiem czy treningiem. Nie mieliśmy jednak wyjścia i musieliśmy grać w taki sposób, teraz jednak nie mogę się już doczekać powrotu kibiców i zakończenia grania w ciszy. Trochę nie potrafię sobie wyobrazić radości, którą da mi kontakt z kibicami na żywo. Sport bez fanów jest sztuczny, pozbawiony tego czegoś, co podnosi nam ciśnienie. Oglądając choćby ostatnio mecze Euro widziałem, jak wielki wpływ ma obecność kibiców na trybunach, jak ten fakt poprawia jakość widowiska na boisku i przed telewizorami czy na stadionie. Sport jest po to, żeby ludzie przeżywali emocje. Bez nich siatkówka była sprowadzona do gwizdków sędziów, co mnie osobiście trochę przerażało. Ma nadzieję, że od teraz już zawsze będziemy mogli liczyć na naszych fantastycznych kibiców.
źródło: plusliga.pl