Strona główna » To będzie jego sezon? Jakub Popiwczak w nowej roli

To będzie jego sezon? Jakub Popiwczak w nowej roli

inf. własna

fot. Zuma Press / Alamy Stock Photo

Jakub Popwiczak to aktualnie jeden z bardziej doświadczonych siatkarzy w reprezentacji Polski. Libero w tym sezonie powinien grać pierwsze skrzypce na swojej pozycji. – Szczerze mówiąc, do tej pory jeszcze nie czułem presji, ale jest nieco emocji. Wiadomo, że kiedy przyjeżdżam na zgrupowanie reprezentacji Polski, to chciałbym być libero, który gra więcej i stanowi o sile drużyny. To zawsze było moje marzenie, więc skłamałbym, gdybym powiedział, że teraz na to nie liczę. Zdaję sobie jednak sprawę, że to wszystko trzeba potwierdzić na boisku – powiedział Popiwczak w rozmowie ze Strefą Siatkówki. 

Jakub Popwiczak sezon klubowy zakończył z kontuzją. W rozmowie ze Strefą Siatkówki opowiada o: 

Wyczekiwany powrót?

Ile czekałeś, żeby móc na 100% zacząć trenować, przygotowywać się do sezonu reprezentacyjnego?

Jakub Popiwczak: Bardzo starałem się wrócić na Final Four Ligi Mistrzów. Wróciłem, ale ponieważ pierwszy raz od miesiąca pozwoliłem sobie wtedy na granie na maksa, uraz zaczął się znowu odzywać. Myślę, że duże znaczenie miało to, co działo się w mojej głowie. Nie byłem pewny, nie chciałem pogarszać urazu. Nigdy wcześniej nie miałem takich dolegliwości, więc trochę nie wiedziałem, co dokładnie jest na szali, czy ryzykuję, czy nie ryzykuję, dlatego w tym ostatnim meczu klubowym nie zagrałem.

Natomiast po dwóch tygodniach przerwy, które miałem, i po powrocie do Spały, od pierwszego dnia trenowałem normalnie. Może w pierwszym tygodniu byłem jeszcze delikatnie ostrożny. Chciałem się wprowadzić, żeby nic głupiego się nie wydarzyło, ale teraz już mogę powiedzieć, że wszystko jest w najlepszym porządku i w ogóle nie myślę o kontuzji. Czasami ją gdzieś poczuję, ale nie mam blokady. Psychicznie i fizycznie naprawdę jestem gotowy na 100%. Wiadomo, że kontuzje czasem zostawiają jakiś ślad, bliznę i dają o sobie znać przez długi czas. Nie wiem, czy do końca życia, ale ogólnie jestem gotowy na wszystko.

Jak się czujesz po tych kilku tygodniach w Spale? Monotonia dawała o sobie znać?

Trochę to trwało. Tylko się trenuje, a dodatkowo, gdy jesteśmy tutaj grupą bez pierwszego trenera, chłopaki latały po świecie, my oglądaliśmy i czasem pojawiały się myśli: „kurczę, fajnie by tam być”.

Z drugiej strony doceniam ten czas. Mogłem podreperować zdrowie, ćwiczyć spokojniej i skupić się na mniejszych rzeczach, o których na co dzień się nie myśli, bo cały czas jesteś w trybie mecz-mecz. Tu było spokojniej, miało się kompletnie inne spojrzenie, a głowa była wolna od stresu i emocji związanych z ciągłym graniem.

Potrzebowałeś właśnie takich kilku tygodni? Nie jest tajemnicą, że nie tylko ostatni sezon klubowy, ale i kilka ostatnich to jednak ciągłe granie i podróże.

W każdej sytuacji można znaleźć jakieś pozytywy i na tym chciałbym się skupiać. Było mniej emocji, mniej stresu związanego z myśleniem, gdzie gramy za tydzień, czy gramy w środku tygodnia. Trenowałem od poniedziałku do piątku w Spale, weekendy mieliśmy wolne, więc staraliśmy się to wykorzystać. Mogłem spędzić czas z rodziną, więc dla mnie był to naprawdę dobrze wykorzystany czas, z odpowiednim balansem.

Nowy numer 1

Czujesz się nieco inaczej ze świadomością, że to ty jesteś teraz tym bardziej doświadczonym libero?

Troszkę tak… Nawet patrząc na treningi w Spale, czasem patrzę dookoła i mam wrażenie, że to ja najwięcej mówię, ustawiam chłopaków. Nie wiem nawet, jak to się stało, ale jestem jednym ze starszych zawodników. Taka jednak jest kolej rzeczy, zwłaszcza w reprezentacji. Życie nie znosi próżni. Mam wrażenie, że na każdej pozycji mamy dużo nowych twarzy, ale jakość cały czas jest wysoka. Mamy mnóstwo młodych talentów, ale i doświadczonych zawodników, którzy wiele już rozegrali i wygrali. Kuba Kochanowski jest rok młodszy ode mnie, ale wiele już w życiu wygrał.

Czujesz presję, że teraz w pełni na tobie będzie spoczywać odpowiedzialność za defensywę reprezentacji Polski, ustawienie linii przyjęcia?

Szczerze mówiąc, do tej pory jeszcze nie czułem presji, ale jest nieco emocji. Wiadomo, że kiedy przyjeżdżam na zgrupowanie reprezentacji Polski, to chciałbym być libero, który gra więcej i stanowi o sile drużyny.

To zawsze było moje marzenie, więc skłamałbym, gdybym powiedział, że teraz na to nie liczę. Zdaję sobie jednak sprawę, że to wszystko trzeba potwierdzić na boisku. Po prostu skupiam się na tym, żeby grać jak najlepiej w siatkówkę, żeby każdego dnia na treningu być odpowiednio skoncentrowanym, rozwijać się i podnosić swoje umiejętności. Wierzę, że wtedy wszystko będzie dobrze, bo robię to przez całe życie i jestem tu, gdzie jestem. Jestem reprezentantem Polski, mam trochę sukcesów w swoim życiu sportowym i na tym staram się skupić, a dodatkowe rzeczy jak presja na pewno przyjdą, ale to będą momenty i będę je przeżywać na bieżąco.

Jak ty jako libero się czujesz w 16-osobowym składzie, w którym będziecie pewnie grać do końca Ligi Narodów? Odpowiadasz za linię przyjęcia, a do końca Ligi Narodów to właśnie obok ciebie, na pozycji przyjmującego, jest największa rotacja.

Wszyscy powtarzamy, że siatkówka jest grą, w której trzeba się nauczyć pewnych zachowań, i to jest prawda. Z drugiej strony, odkąd przyjeżdżamy na kadrę, teraz za kadencji Nikoli Grbicia, a wcześniej za trenera Vitala Heynena, zawsze było najwięcej przyjmujących, wszyscy się rotowali. Graliśmy w różnych konfiguracjach, krajach, strefach czasowych czy wysokościach nad poziomem morza. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

Wiadomo, że jeśli przyjdzie do grania na poważnie, to na boisku najpewniej czuję się z Tomkiem Fornalem, bo graliśmy razem kilka sezonów. Dla odmiany z Bartkiem Bednorzem zagrałem może kilka, kilkanaście meczów. Na tym będziemy się skupiać później i w ważniejszych meczach trener zrobi wszystko, żebyśmy byli jak najlepiej przygotowani. Jesteśmy już doświadczeni, każdy z nas rozegrał sporo ważnych spotkań w PlusLidze, Lidze Mistrzów czy reprezentacji Polski i to nie będzie nasz największy problem, którym musimy sobie zaprzątać głowę.

Rywal z Jastrzębskiego Węgla

Masz obok siebie Maksa Graniecznego, z którym grałeś przez rok w klubie. Spodziewałeś się, że tak szybko wejdzie na tak wysoki poziom?

Maks zawsze był chłopakiem, po którym było widać od razu, że ma niesamowity talent. Jest też bardzo sprawny motorycznie, więc to było oczywiste, że któregoś dnia on przyjedzie na zgrupowanie seniorskiej kadry w Spale. Do tego to po prostu świetny chłopak, miałem okazję poznać go w Jastrzębiu-Zdroju i już wtedy wspierać jakąś dobrą radą.

Nauczyłeś go jakiś trików?

Powiedziałbym, że bardziej poza siatkarsko. Maks jest jednak osobą, której po prostu chce się dobrze życzyć. Ma tyle uśmiechu i dobrej energii wokół siebie, że naturalnie mu kibicuję.

PlusLiga