Jastrzębski Węgiel w 5. kolejce PlusLigi zmierzy się ze Steam Hemarpolem Norwidem Częstochowa na wyjeździe. Mistrzowie Polski są już jedną z dwóch niepokonanych sił w nowym sezonie rodzimej elity. Ekipa ze Śląska zagra o piąte zwycięstwo z rzędu w sobotę, 5 października o godz. 20:30. Libero mistrzów Polski, doskonale zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa meczu.
INNY RYWAL
Przed jastrzębianami piąty już mecz w ramach rozgrywek PlusLigi. Zagrają oni ze Steam Hemarpolem Norwidem Częstochowa, który dotychczas rozegrał dwa mecze. Przegrał u siebie ze Ślepskiem Malow Suuwałki i wygrał z Nowak-Mosty MKS-em Będzin. Znacznie więcej grania za mistrzami Polski, którzy do czterech triumfów w lidze dorzucili piąte starcie w Superpucharze Polski. Podopieczni trenera Marcelo Mendeza mimo zwycięstwa w kapitalnych okolicznościach z PGE Projektem Warszawa 3:1 zdają się doskonale rozumieć, że wcale niekoniecznie łatwiejsza przeprawa musi mieć miejsce pod Jasną Górą.
– Norwid Częstochowa to trochę inny przeciwnik. Mecz z Projektem Warszawa na pewno wzbudzał wiele emocji, bo na tamten moment spotkały się dwie drużyny ze szczytu tabeli. To była batalia o pierwsze miejsce. Tym razem zagramy z zespołem czysto teoretycznie innej klasy, niczego nie ujmując częstochowianom. Właśnie to takie mecze są bardzo niebezpieczne – przyznał klubowym mediom Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.
I dodał: – Musimy wyjść na boisko z odpowiednią koncentracją i z pełnym nastawieniem, by pokazać, że nie bez powodu, nie bez przyczyny jesteśmy liderem tabeli – dał do zrozumienia MVP ostatniego meczu z warszawskim Projektem, który zaliczył spektakularną ilość obron.
dwa bieguny
Jastrzębianie mogą zarówno mówić o udanym, jak i nieudanym wejściu w sezon. Z jednej strony w lidze są już niepokonani jako jedyni z Bogdanką LUK-iem Lublin. Z drugiej jednak strony przegrali w Spodku z Aluronem CMC Wartą Zawiercie o Superpuchar Polski.
– Bardzo cieszy, że rozpoczynamy sezon PlusLigi w takim stylu. Po pierwszych czterech kolejkach mamy komplet punktów. Graliśmy całkiem dobrze, mierzyliśmy się z nie byle jakimi rywalami, bo na naszym rozkładzie już drużyny z Rzeszowa i Warszawy. Przegrana w Spodku była dla nas ogromnym pstryczkiem w nos. Ból po porażce był ogromny – przyznał Jakub Popiwczak.
Zobacz również:
Ta akcja przejdzie do historii! Granie w Jastrzębiu-Zdroju nie z tej ziemi [WIDEO]
źródło: Jastrzębski Węgiel - facebook