W zaległym spotkaniu PlusLigi Jastrzębski Węgiel wygrał na wyjeździe z Asseco Resovią 3:2. Wicemistrzowie Polski w tie-breaku przegrywali już 8:12, ale byli w stanie odwrócić losy tego seta i dzięki wygranej awansowali na pozycję wicelidera tabeli. – Pokazaliśmy taki pazur. Można było mieć wrażenie, że w takich ważnych meczach czy kiedy trzeba walczyć w tie-breaku, wyszarpać sobie to zwycięstwo, to kiedy zaczynamy przegrywać dwoma czy trzema punktami, to trochę przestajemy grać. Teraz udało się nam wygrać w takim stylu, przed tak świetną publicznością – powiedział Strefie Siatkówki libero jastrzębian, Jakub Popiwczak.
Zaległy hit 23. kolejki PlusLigi nie zawiódł. O wyniku starcia Asseco Resovii z ekipą z Jastrzębia-Zdroju decydował tie-break, w nim goście przegrywali już kilkoma punktami, ale byli w stanie odrobić straty i triumfować po krótkiej walce na przewagi. – Fajnie, że pokazaliśmy taki pazur. Można było mieć wrażenie, że w takich ważnych meczach czy kiedy trzeba walczyć w tie-breaku, wyszarpać sobie to zwycięstwo, to kiedy zaczynamy przegrywać dwoma czy trzema punktami, to trochę przestajemy grać. Teraz udało się nam wygrać w takim stylu, przed tak świetną publicznością – podsumował spotkanie Jakub Popiwczak. – Uważam, że to był naprawdę dobry mecz zarówno do oglądania, jak i do grania. Radość teraz jest ogromna i to pokazuje, ile włożyliśmy energii i emocji w to zwycięstwo – przyznał libero jastrzębian, dla których był to pierwszy wygrany tie-break w tym sezonie.
W ostatnich latach Jastrzębski Węgiel miał patent na rzeszowian, a w środę przedłużył serię swoich zwycięstw nad rywalem z Podkarpacia. – Już Skra Bełchatów w tym roku zweryfikowała, z nią również mieliśmy świetny bilans i serię, a zaczęliśmy przegrywać i to dwa razy w tym sezonie. Resovia to też jest inny zespół niż rok czy dwa lata temu. Rzeszowianie grają w tym sezonie świetnie, są liderem PlusLigi, więc nie ma w ogóle opcji, żeby przyjeżdżać tutaj do Rzeszowa i kogokolwiek lekceważyć – zapewnił jednak Jakub Popiwczak.
Podopieczni Marcelo Mendeza zwycięstwo w Rzeszowie odnieśli w obecności ponad 4000 miejscowych kibiców, ale nie potrzebowali dodatkowej motywacji w postaci fanów dopingujących rywali. – Szczerze mówiąc, to nie zwracasz na to uwagi w trakcie meczu. Jeszcze przed startem spotkania, kiedy hala zaczyna się wypełniać, robi się tumult, jest naprawdę fajnie. Kiedy jednak zaczyna mecz, to się o tym zapomina. W końcówce tie-breaka wiem, że wszyscy wstali i to naprawdę robi wrażenie. Takie wsparcie czuje się w meczach domowych, ale dla zawodnika nie może to mieć większego znaczenia – przyznał libero Jastrzębskiego Węgla. Przed jego drużyną ponownie wymagający okres w meczowym kalendarzu. W 29. kolejce wicemistrzowie Polski pojadą zmierzyć się z Czarnymi Radom, a następnie czeka ich pierwszy półfinał Ligi Mistrzów z Halkbankiem Ankara.
źródło: inf. własna