Każdy kto spodziewał się łatwego zwycięstwa Jastrzębskiego Węgla nad Stroitielem Mińsk po dwóch pierwszych setach mógł czuć spore rozczarowanie. Białorusini świetnie czytali zamiary naszych atakujących, dobrze grali zagrywką i w efekcie zwycięzca wyłonił się dopiero po grze na przewagi. W niej dwukrotnie lepsi okazali się jastrzębianie, co mogło wpłynąć na postawę zawodników z Mińska, którzy w trzeciej partii pozostali tylko tłem dla Polaków. Co najważniejsze gracze Luke Reynoldsa odnieśli pierwsze zwycięstwo w turnieju będącym pierwszym etapem kwalifikacji do Ligi Mistrzów i mogą w spokoju przygotowywać się do spotkania w czwartek z Draismą Dynamem Apeldoorn.
Siatkarzy nie rozlicza się za styl tylko za wynik końcowy. Ten dla zawodników Jastrzębskiego Węgla jest bardzo dobry, gdyż w pierwszym meczu kwalifikacji do Ligi Mistrzów pokonali Stroitiel Mińsk 3:0. Dwa pierwsze sety z pewnością nie należały do najładniejszych w ich wykonaniu. Słaba znajomość przeciwnika, swoja gorsza dyspozycja, czy jeszcze jakieś inne powody były tego przyczyną? O to zapytaliśmy Jakuba Popiwczaka: – Chcieliśmy wygrać to spotkanie 3:0 i to nam się udało. Natomiast sam przebieg tego meczu już nie był taki jak wynik, czyli bez wygrania żadnej partii dla zespołu z Białorusi. Wydaje mi się, że my zaczęliśmy ospale i nie prezentowaliśmy naszej gry w pierwszym i drugim secie, ale też trzeba oddać, że nasz przeciwnik grał naprawdę fajnie w siatkówkę. Bardzo dobrze przyjmowali, świetnie zagrywali, a dodatkowo bronili takie piłki, że rzadko się widzi takie obrony, także to też była ich dobra gra. Ja się bardzo cieszę, że my potrafiliśmy uciec spod topora szczególnie w pierwszym secie. Na pewno dobrze zafunkcjonowały zmiany z naszym drugim rozgrywającym Eemi Tervaporttim oraz Kubą Buckim, bo oni weszli i dali coś ekstra, dzięki czemu byliśmy w stanie te dwie partie odwrócić – ocenił.
Wydaje się, że w decydujących momentach dobrze zafunkcjonowała zagrywka jastrzębian i to głównie ona sprawiła, że spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0: – Na pewno w końcówce zagrywką zdołaliśmy odwrócić losy tych setów. Niemniej ja mam takie odczucie, nie zaglądając w statystyki, że Białorusini bardzo dobrze przyjmowali. Często myślimy o zawodnikach ze Wschodu na przykładzie Rosjan, czyli więcej siły niż techniki. Gracze z Mińska całkiem dobrze sobie radzili w przyjęciu, a trzeba mieć na uwadze, że my jesteśmy dobrze zagrywającym zespołem. Jurek Gladyr szedł na zagrywkę ,,prał” aż miło, a tutaj wszystko było przyjmowane do trzeciego metra, więc trzeba mieć to na uwadze – dodał libero jastrzębian. Obraz gry zmienił się dopiero po drugim secie. Zawodnicy Luke’a Reynoldsa w trzeciej odsłonie spotkania prowadzili od początku do końca narzucając swój styl gry. – Moim zdaniem w trzecim secie nasi rywale troszkę pękli. Przez te dwa pierwsze sety oni cały czas się trzymali i prowadzili, byli pod ciśnieniem, a w tej trzeciej partii udało się nam od razu na początku narzucić swój styl i rytm, dzięki czemu uciekliśmy na kilka punktów i już było zdecydowanie łatwiej, czyli tak jakbyśmy sobie życzyli przez cały mecz – powiedział.
W środę naszych przedstawicieli czeka dzień przerwy, a w czwartek zmierzą się z Draismą Dynamem Apeldoorn. Także w starciu z Holendrami będą zdecydowanym faworytem, a dodatkowo sporym ułatwieniem może być fakt, że dzień wcześniej będą mogli obserwować swoich rywali na żywo, co pozwoli im lepiej przygotować się do tego pojedynku: – Najważniejsze jest to, co po naszej stronie siatki, bo jeżeli my będziemy trzymać swój poziom i grać na odpowiednim levelu to będziemy po prostu wygrywać. Taki też jest nasz cel na ten turniej. Chcemy wyjść w czwartek i wygrać 3:0, co pozwoli nam zapewnić sobie awans do kolejnej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. To co robią przeciwnicy to jedno, ale najważniejsze jest to co robimy my – zakończył libero.
źródło: inf. własna