Mimo bardzo trudnej sytuacji siatkarze Jastrzębskiego Węgla wciąż liczą na odwrócenie losów półfinałowej rywalizacji w Lidze Mistrzów z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. – Dla niektórych z nas, tak naprawdę, może to być jedyna w życiu szansa na to, żeby zagrać w półfinale Ligi Mistrzów. To nie jest codzienne wydarzenie. Jest to coś nadzwyczajnego. Dlatego uważam, że powinniśmy zapomnieć o tym, co było. Zapomnieć o jakichkolwiek problemach i skupić się na graniu w siatkówkę. Mieć uśmiech na buzi, bo być siatkarzem, móc grać w siatkówkę i być w półfinale Ligi Mistrzów, to jest fantastyczna sprawa – powiedział Jakub Popiwczak.
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla w ostatnim czasie muszą walczyć nie tylko z przeciwnikami na boisku, ale również z problemami zdrowotnymi. – Dzień wcześniej oglądając reprezentację w piłce nożnej, Kamila Glika, który w drugiej minucie prosił o zmianę, a dotrwał do końca meczu, po meczu powiedział w wywiadzie, że najprawdopodobniej ma naderwany albo zerwany mięsień, ale wiedział, że musi dać radę – ja sobie pomyślałem, że skoro on z takimi rzeczami grał, to mnie zwykła gorączka nie powstrzyma. To był półfinał Ligi Mistrzów, myślę, że każdy marzy o graniu w takich meczach, więc i ja chciałem dać maksa, spróbować i pomóc drużynie. Wyszło jak wyszło, ale teraz nie wrócimy czasu, więc już nie ma co rozmawiać o tych okolicznościach – wspomniał sytuację z pierwszego meczu półfinału Jakub Popiwczak.
Przed drugim pojedynkiem w Lidze Mistrzów libero wrócił do zdrowia. – Czuję się bardzo dobrze. Uśmiech na twarz powrócił, kolorki też wróciły. Jest już dobrze. Kilku z nas swoje odcierpiało, kilku cierpi w tym momencie. Po kolei wszystkich nas łapie, ale ja mogę powiedzieć za siebie, że jest ok – opowiedział o sytuacji zdrowotnej Popiwczak. Libero nie wystąpił w ostatnim meczu ligowym. – Zastanawiałem się, czy była taka sytuacja do tej pory, że oglądałem mecz swojego zespołu sprzed telewizora i nie mogłem sobie przypomnieć, żeby takie wydarzenie miało miejsce. Ten okres w domu był fajny pod tym względem, że stęskniłem się za chłopakami, drużyną, siatkówką. Po powrocie do hali podwójna motywacja i energia – przyznał.
Ostatnio na problemy zdrowotne narzeka Andrea Gardini. – Myślę, że jak najbardziej możemy mówić o pechu, bo to sytuacja nadzwyczajna, że aż tak marnie to wygląda jeśli chodzi o nasze zdrowie. Sypiemy się wszyscy po kolei, teraz trafiło na szefa. Myślę, że mimo to mamy swoje szanse, mamy swoje atuty. Przyjechaliśmy do Kędzierzyna z pozycji, gdzie nikt w nas za bardzo nie wierzy, ale mam nadzieję, że nie ulegniemy temu. Wyjdziemy na spotkanie, żeby grać równo z ZAKSĄ, żeby może wygrać pierwszą partię, a jak to zrobimy to może trochę więcej presji, zwątpienia pojawi się po drugiej stronie siatki i my z tego będziemy korzystać, bo sportowo mamy szansę. Co prawda ostatnie mecze tego nie pokazały, nie zaprezentowaliśmy się w dobry sposób, ale nadal wszystko jest otwarte – podkreślił Popiwczak.
Wszystkie spotkania między ZAKSĄ a Jastrzębskim Węglem w tym sezonie kończyły się w trzech setach. Jastrzębianie wygrali Superpuchar Polski, w pozostałych pojedynkach musieli uznać wyższość rywali. Jeśli w czwartek drużyna z Jastrzębia-Zdroju wygra 3:0 lub 3:1 o awansie zdecyduje złoty set. – Dla niektórych z nas, tak naprawdę, może to być jedyna w życiu szansa na to, żeby zagrać w półfinale Ligi Mistrzów. To nie jest codzienne wydarzenie. Jest to coś nadzwyczajnego. Dlatego uważam, że powinniśmy zapomnieć o tym, co było. Zapomnieć o jakichkolwiek problemach i skupić się na graniu w siatkówkę. Mieć uśmiech na buzi, bo być siatkarzem, móc grać w siatkówkę i być w półfinale Ligi Mistrzów, to jest fantastyczna sprawa. To jest coś wielkiego! Musimy się tym cieszyć, czerpać z tego radość i – jak będziemy na boisku – brać pełnymi garściami. Myślę, że będziemy mieć swoje szanse w meczu, tylko musimy umieć je wykorzystać – zaznaczył siatkarz Jastrzębskiego Węgla.
źródło: jastrzebskiwegiel.pl, opr. własne