Jastrzębski Węgiel przegrał pierwszy mecz finałowy PlusLigi z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3, jednak jastrzębianie w każdy z setów byli bardzo blisko przełamania rywala. – Myślę, że możemy grać lepiej, aczkolwiek nie graliśmy jakoś źle. Mam wrażenie, że jak gramy z Kędzierzynem, okey – wygrywają z nami 3:0 zasłużenie, ale zawsze brakuje nam takiego momentu przełamania – podkreślił po meczu Jakub Popiwczak.
– Tego momentu, że to my wygramy końcówkę seta, że zrobi się po 1 lub 2:1 i wtedy jest piach w tryby rzucony drużynie z Kędzierzyna. Dzisiaj się nie udało – dodał libero Jastrzębskiego Węgla.
Jastrzębianie podjęli walkę z zespołem ZAKSY na terenie rywala, o czym świadczą również statystyki. Posłali o jednego asa więcej, minimalnie lepiej przyjmowali, a także mieli aż 13 wybloków, co dawało im możliwość kontrataków. Jednak w kluczowych momentach górą byli kędzierzynianie. – Jesteśmy ogromne sfrustrowani, bo każdy z nas czuł, że mamy szansę i jesteśmy blisko, a zostajemy na koniec z niczym – nie ukrywał rozgoryczenia Jakub Popiwczak.
Libero jastrzębskiego zespołu wierzy, że jego zespół jest w stanie przełamać w końcu grę ZAKSY. – Jesteśmy w stanie zagrać lepiej niż dzisiaj. Jeśli zagramy lepiej, to jak najbardziej możemy pokonać ZAKSĘ. Jestem o tym przekonany. Dzisiaj było tak blisko, mimo że pewne rzeczy mogliśmy robić lepiej. Mam wrażenie, że oni zawsze mają ten łut szczęścia. Końcówka drugiego seta, Łukasz Kaczmarek atakuje ewidentnie w aut i celuje po palcach. W trzecim secie zagrywa po taśmie. I zawsze brakuje tego czegoś co, mam nadzieję, się odwróci w Jastrzębiu i będzie poparte naszą dobrą grą – zakończył libero aktualnych mistrzów Polski.
źródło: PLS TV
