– Między I ligą i PlusLigą jest różnica organizacyjna oraz sportowa – mówi Jakub Nowosielski. – Początkowo byłem nieco przytłoczonym tym, co się wokół dzieje, bo kamery telewizyjne na każdym meczu, po przeciwnej stronie stoją mistrzowie świata czy też znani obcokrajowcy z sukcesami sportowymi. Powoli, tak przynajmniej myślę, powoli wdrożyłem się w tę siatkarską machinę – dodaje rozgrywający GKS-u Katowice.
Jakub Nowosielski miał wszelkie predyspozycje, by uprawiać sport. Zdolny ruchowo, a przy tym szalenie obowiązkowy, początkowo zajmował się tenisem stołowym. Adam Płodzień, były tenisista Baildonu Katowice, stworzył silny ośrodek tenisowy w szkole i wykształcił wiele zawodniczek. Kuba jako chłopak próbował grać w kosza, a potem pochłonęła go siatkówka, a wszystko to pod kierunkiem taty Krzysztofa. – Z tatą ćwiczyłem od II klasy do skończenia gimnazjum, ponad 7 lat i to wpił wszystkie zasady jakie obowiązują sporcie. Z upływem lat zdobywałem już kolejne sportowe doświadczenia, ale już pod kierunkiem innych szkoleniowców – mówi rozgrywający GKS-u Katowice.
W Sokole również występował również obecny trener GKS-u Grzegorz Słaby i tam po raz pierwszy spotykał z ówczesnym gimnazjalistą 14-letnim Kubą. – Gdy trafiłem do Sokoła mieliśmy kłopot z rozgrywającym, bo doznał kontuzji – wspomina Grzegorz Słaby. – W drużynie na krótko pojawił się Kuba i dawał sobie radę. Potem jednak wyfrunął do Częstochowy i podjął naukę w znanym liceum im. Norwida. Po raz kolejny spotkaliśmy w Tychach w I lidze, gdzie byłem trenerem, zaś Kuba miał zaliczony staż w Ostrołęce. Drużyna wycofała się z I ligi i znów nasze drogi się rozeszły. W tym sezonie znów pracujemy i dążymy do jak najlepszego wyniku.
Po skończeniu gimnazjum Kuba otrzymał propozycje, by uczył oraz trenował w stolicy i reprezentował słynne Metro. Jednak słynna kuźnia siatkarska, czyli częstochowskie liceum im. Norwida było znacznie bliżej, a trenerami byli Janusz Sikorski i mistrz świata z Meksyku’74 Stanisław Gościniak. Stąd też wybór Kuby był naturalny. Z zespołem z Norwida zdobył wicemistrzostwo kadetów, oraz mistrzostwo juniorów w 2012 r. oraz Klubowe Mistrzostwo Europy U’18. Podczas tego turnieju juniorów MP dopadł go straszliwy pech, bowiem w półfinałowym meczu doznał kontuzji kolana. A potem okazało się, że czeka go operacja łąkotki. Finał z Gwardią Wrocław oglądał już z ławki, bo o grze nie było już mowy. – To był mój niezły czas i otrzymałem powołanie do kadry juniorów prowadzonej przez trenera Jacka Nawrockiego przed mistrzostwami Europy – mówi Jakub. – Jednak los sprawił inaczej doznałem kontuzji i wszystko wokół mnie toczyło się już innym trybem. To był istotny moment w mojej sportowej przygodzie.
Po operacji, za rodziców pieniądze, niezbędnej rehabilitacji pragnął realizować siatkarskie marzenia. Otrzymał propozycję z Ostrołęki wraz ze swoim kolegą z Sokoła i Norwida Krzysztofem Kołodziejem i w tamtejszej drużynie grał dwa sezony. W tym drugim jako pierwszy rozgrywający. Grał również w TKS Tychy, drużyna była skazywana na spadek, ale ostatecznie po barażach z AGH Kraków się utrzymała.
Jednak brak finansów sprawił, że ostatecznie klub zrezygnował z gry w I lidze. Powrót na sezon do Ostrołęki, później rok w Krakowie, a następnie w częstochowskim Norwidzie. Dwa udane sezony w pierwszoligowej Gwardii Wrocław zaowocowały kontraktem z GKS-em Katowice. Po 11 latach powrócił do swojego rodzinnego miasta i ma… swój fanklub. Grono przyjaciół i kolegów mocno go wspiera, choć teraz nie można bezpośrednio z trybun. Jednak w mediach społecznościowych są aktywni. – Między I ligą i PlusLigą jest różnica organizacyjna oraz sportowa – wyjaśnia rozgrywający. – Początkowo byłem nieco przytłoczonym tym co się wokół dzieje, bo kamery telewizyjne na każdym meczu, po przeciwnej stronie stoją mistrzowie świata czy też znani obcokrajowcy z sukcesami sportowymi. Powoli, tak przynajmniej myślę, powoli wdrożyłem się w tę siatkarską machinę. Staram się wywiązywać jak najlepiej ze swoich obowiązków. Tata często mi powtarza, że gdy obserwuje moją grę to przewidzi w którą stronę skieruję piłkę. A wówczas odpowiadam: tato to nie możliwe, bo sam w tym momencie nie wiem który kierunek wybiorę. I tak się przekomarzamy – śmieje się Jakub Nowosielski.
Więcej w katowickim Sporcie
źródło: sportdziennik.com