Każdy, kto w środowy wieczór zdecydował się oglądać mecz pomiędzy GKS-em Katowice a Treflem Gdańsk z pewnością nie żałuje, gdyż obfitował on w wiele zwrotów akcji, a także dobrych wymian. Ostatecznie lepsi okazali się gospodarze i to oni mogli się cieszyć ze zgarnięcia dwóch punktów do ligowej tabeli, co pozwoliło im awansować na siódme miejsce, wypychając tym samym z czołowej ósemki drużynę MKS-u Ślepska Malow Suwałki. Mimo, że katowiczanie mieli gorsze momenty, potrafili z nich wybrnąć i gdy tylko dobrze otwierali sobie seta to zwyciężali w nim. Z niezłej strony zaprezentował się Jakub Nowosielski, który zastąpił w wyjściowej ,,szóstce” Jana Firleja.
Katowiczanie źle rozpoczęli ten rok i w każdym spotkaniu musieli uznawać wyższość rywali, nie wygrywając nawet seta. Także w spotkaniu z Treflem nie byli faworytem, gdyż zespół Michała Winiarskiego spisuje się rewelacyjnie w tym sezonie. Wobec czego przełamanie nastąpiło dość niespodziewanie i może to być tylko dobrą prognozą przed kolejnymi meczami. – Początek roku nie był dla nas szczęśliwy, ale my nadal realizowaliśmy to co mieliśmy założone. Trenowaliśmy ciężko na treningach, bo wiedzieliśmy, że w końcu ta seria się przerwie. Cieszymy się, że przełamaliśmy się z takim rywalem, bo jest to bardzo dobry przeciwnik – podsumował Jakub Nowosielski.
Pierwsza partia to był prawdziwy popis Gdańskich Lwów. Jednak od drugiej gra siatkarzy GieKSy wyraźnie się zazębiła i ostatecznie to oni mogli się cieszyć z wygranej. Ten pierwszy wygrany set w tym roku wyraźnie dodał im energii i poczuli, że nie są skazani na porażkę i mogą przeciwstawić się przyjezdnym. Co zdecydowało o wygranej w tej partii? – Myślę, że o przełamaniu i wygraniu drugiej partii nie zadecydował czynnik siatkarski. Bardziej chodziło o to, że nie poddaliśmy się. W poprzednich meczach po przegranych pierwszych setach trochę zwieszaliśmy głowę i brakowało tej energii. Każdy się rozchodził w swoją stronę na boisku, a w tym spotkaniu postanowiliśmy sobie, że do końca będziemy razem. Nawet jakbyśmy przegrywali 0:2 i byłoby 10:24 to i tak będziemy razem. Myślę, że wygraliśmy serduchem na boisku – dodał.
Trener Grzegorz Słaby postanowił dać szanse Nowosielskiemu od początku spotkania zaprezentować się na boisku, co mogło być małym zaskoczeniem dla gdańszczan. Jak ocenia swój pobyt na boisku? – Starałem się dać z siebie maksa. Chłopaki mi pomagali jak mogli na boisku. Były lepsze i gorsze momenty, ale wygraliśmy, więc chyba było dobrze – stwierdził rozgrywający GKS-u.
Po tej wygranej katowiczanie znaleźli się ponownie w czołowej ósemce, mającej szansę zagrać w play-offach. Muszą sobie zdawać jednak sprawę, że czeka ich jeszcze długa droga, aby się w niej utrzymać. Kolejne spotkanie zagrają wszak z PGE Skrą Bełchatów, która traci do nich punkt, więc czeka ich trudna rywalizacja. – Na pewno odczuwamy lekką ulgę, bo jeśli byśmy znowu przegrali, to byśmy się znowu nakręcali. Byśmy cały czas myśleli, że w końcu musimy się przełamać. Teraz jedziemy do Bełchatowa na spotkanie z czystą głową. Pokażemy też tam serducho, a jak będzie to zobaczymy – zakończył.
źródło: inf. własna, siatkowka.gkskatowice.eu