Kamil Semeniuk jako dwukrotny triumfator Ligi Mistrzów żegna się z klubem, którego jest wychowankiem. „Przegląd Sportowy” zdradza kulisy transferu MVP finału w Lublanie do włoskiej Perugii.
Gdyby nie wybuch wojny w Ukrainie, Kamil Semeniuk szykowałby się teraz do wyjazdu do ligi rosyjskiej. Do Biełogorie Biełgorod miał trafić razem z trenerem Gheorghe Cretu, który poprowadził Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle do obrony tytułu w Lidze Mistrzów.
Sytuacja na świecie sprawiła jednak, że obaj anulowali swoje wstępne zobowiązania, ale to wcale nie musi oznaczać, że w kolejnym sezonie znów się nie spotkają. Transfer Semeniuka do włoskiej Perugii jest już bowiem przesądzony, choć jeszcze rok temu prezes klubu z Italii twierdził, że jego drużyna to za wysokie progi dla czołowego polskiego przyjmującego.
Pod koniec lutego, dokładnie dwa dni po wybuchu wojny w Ukrainie, ZAKSA stawała do rywalizacji w turnieju finałowym Pucharu Polski. Kędzierzynianie sięgnęli po to trofeum, a nazajutrz po decydującym meczu Semeniuk spotkał się ze swoim menadżerem, by ustalić dalszy plan działania. – Ruszyła procedura uwalniania rosyjskiego kontraktu. Wtedy nastąpił ponowny kontakt z Perugią i szybko doszliśmy do porozumienia z prezesem Sircim. Mówił, że to jeden z najszybciej sfinalizowanych kontraktów w historii klubu. Przy tym muszę powiedzieć, że zachował się on bardzo w porządku i nie wykorzystał sytuacji wojennej przy negocjacjach czy zmianie wysokości kontraktu – mówi Jakub Michalak, menadżer zawodnika.
*cały materiał w przegladsportowy.onet.pl
autorką tekstu jest Edyta Kowalczyk
źródło: Przegląd Sportowy