Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali 1:3 z rozpędzonym Projektem Warszawa. – Przyjechali tutaj naprawdę grać swoje i grali na tym bardzo wysokim poziomie, co pokazali od początku meczu. My do tego poziomu doszliśmy dopiero w trakcie drugiego seta. Kiedy gra się wyrównała, to myślę że w trzecim secie zabrakło nam trochę szczęścia. Natomiast w czwartym secie popełniliśmy o kilka błędów za dużo – ocenił spotkanie środkowy jastrzębian, Jakub Macyra.
Premierową partię spotkania w Jastrzębiu-Zdroju zdominowali gracze z Warszawy, ale w kolejnej role się odwróciły. W trzecim i czwartym secie walka była już o wiele bardziej wyrównana. – Projekt Warszawa zagrał dobrze. Był od nas lepszy i to było widać w każdym elemencie. Najbardziej szkoda pierwszego seta, ponieważ nie nawiązaliśmy walki od samego początku meczu. Nie wiem, może wyszliśmy za mało skoncentrowani? Oni przyjechali tutaj naprawdę grać swoje i grali na tym bardzo wysokim poziomie, co pokazali od początku meczu. My do tego poziomu doszliśmy dopiero w trakcie drugiego seta. Kiedy gra się wyrównała, to myślę że w trzecim secie zabrakło nam trochę szczęścia. Natomiast w czwartym secie popełniliśmy o kilka błędów za dużo. Podczas całego meczu Projekt zagrał lepiej na zagrywce, to zaważyło na tym, że trzy wygrane sety były po ich stronie – tłumaczył Jakub Macyra, środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Niekwestionowaną gwiazdą Projektu był Artur Szalpuk, który zdobył 28 oczek, miał wysoką skuteczność ataku, nie miał także problemów z kończeniem bardziej wymagających piłek. – Blok jest nasz siłą, natomiast rywale zagrali bardzo dobrze zagrywką. Nawet kiedy nam udało się odrzucić ich naszą zagrywką od siatki, to nadrabiali na wysokiej piłce. Świetnie spisywali się w grze na wysokiej piłce w ataku, szczególnie dobrze robił to Artur Szalpuk. Grał na bardzo dobrej skuteczności, ale też kończył bardzo niewygodne piłki, bardzo ważne piłki i bardzo duży jego udział był w tym zwycięstwie – chwalił swojego rywala środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Dla jego drużyny był to pierwszy mecz po dłuższej przerwie, którą podopieczni Marcelo Mendeza wykorzystali na spokojniejszy, choć mocny trening. -Mieliśmy prawie dwa tygodnie przerwy między meczami, mogliśmy spokojnie trenować. Tego treningu trochę brakowało dotychczas, teraz przez cały tydzień mogliśmy spokojnie przygotować się do tego meczu. W tym tygodniu mogliśmy przycisnąć mocniej, było trochę więcej siłowni i więcej trenowaliśmy na hali. My myślimy już powoli o Pucharze Polski i mam nadzieję, że wtedy, za dwa tygodnie w Krakowie nasza forma będzie odpowiednia – zapowiedział Jakub Macyra. Przed turniejem finałowym Pucharu Polski jastrzębian czeka jednak jeszcze jedno spotkanie, w sobotę zmierzą się z Barkomem Każany Lwów.
źródło: inf. własna