– Zaczęło się w pierwszej klasie gimnazjum, gdzie zacząłem pogrywać nieco więcej w siatkówkę i robiłem w niej postępy. Jakiś rok później w jednym z turniejów pokazałem się na tyle z dobrej strony, że zwróciłem uwagę trenerów z Olsztyna, Piły i Gdańska. Zdecydowałem się ostatecznie na przeprowadzkę do Gdańska, gdzie zacząłem naukę od trzeciej klasy gimnazjum, a mój starszy brat od pierwszej liceum. Tam już zacząłem podchodzić do sportu dużo poważniej niż wcześniej – powiedział Jakub Lewandowski w wywiadzie dla mediów klubowych GKS-u Katowice.
Siatkarz opowiedział również o swoich sukcesach w młodzieżowych drużynach Trefla. – Złoto Młodej Ligi z drużyną Trefla Gdańsk było dla mnie ogromnym przeżyciem, jako że wtedy dopiero zaczynałem przygodę z siatkówką. Ale za sprawą bardzo fajnej, zgranej ekipy sięgnęliśmy w 2013 roku po mistrzostwo Młodej Ligi, a rok później zajęliśmy w tych rozgrywkach trzecie miejsce. Myślę, że od sezonu 2012/2013 poziom Młodej Ligi zaczął z roku na rok spadać, dlatego wygrana po finale z SMS-em PZPS Spała była naprawdę dużym wyzwaniem i wspominam ją z tym większą radością.
– W Gdańsku poznałem się z Damianem Musiakiem, wtedy statystykiem młodej drużyny Trefla, a obecnie drugim trenerem w GieKSie. Fajnie jest się spotkać ponownie po tylu latach, bo obaj zaczynaliśmy w tamtym klubie swoją siatkarską drogę i mamy masę ciekawych wspomnień. Po Treflu przyszła pora na klub z Zawiercia, gdzie miałem w drużynie innego obecnego kolegę z zespołu, Dawida Ogórka – dodał siatkarz.
Później Lewandowski przeniósł się do Zawiercia. – W sezonie 2016/2017 Aluron Virtu Warta Zawiercie wygrał pierwsza ligę, a potem awansował do PlusLigi po barażach z AZS-em Częstochowa, co było dla mnie ogromnym przeżyciem. Już w drugim roku po skończeniu liceum byłem częścią drużyny, która dokonała czegoś historycznego. Mówiąc szczerze, walczyliśmy wtedy o medale, ale niekoniecznie naszym celem był awans. W połowie sezonu mieliśmy na tyle dużo wygranych, że prezes i trenerzy postawili nam nowy cel, czyli próba awansu do najwyższej ligi. I udało się, czym zaskoczyliśmy najbardziej chyba siebie samych.
– Baraże z AZS-em wiązały się z olbrzymim stresem, ale dostawaliśmy w tym czasie od wielu ludzi cenne wsparcie i zapewnienia, że będą nas wspierać, by w końcu coś się zmieniło w PlusLidze i pojawiła się w niej jakaś świeża krew. Okazało się, że kibicowało nam wielu ludzi nie tylko z Zawiercia, ale i całej Polski. To były wielkie emocje, ale jednocześnie czuliśmy sporo pozytywnej energii i być może to nam pomogło zrobić ten krok do PlusLigi.
Siatkarz opowiedział również o dalszym rozwoju kariery w pierwszej lidze. – Bardzo ciepło wspominam Zawiercie pod względem sportowym i całej otoczki wokół klubu, natomiast jeśli chodzi o moje późniejsze kluby, to najlepiej czułem się w Kluczborku, gdzie rozegrałem dwa sezony: spokojne miasto, spokojny klub, gdzie można było grać i rozwijać się, miła atmosfera i dobre podejście władz klubu do zawodników. Czy zaskoczyła mnie oferta z Katowic? Niekoniecznie, ponieważ po drugim sezonie w Kluczborku wiedziałem, że moim kolejnym celem jest klub z PlusLigi. Miałem dwie oferty z tej ligi, ale szybko zdecydowałem się na propozycję Katowic, bo uznałem, że tutaj najlepiej rozwinę się pod względem siatkarskim.
Na koniec Lewandowski przekazał, jak chciałby wejść plusligowy sezon. – Nie mam konkretnego sportowego idola w siatkówce, ale jest jeden zawodnik, z którym chciałbym się zmierzyć na siatce podczas meczu, a jest to Piotr Nowakowski, moim zdaniem jeden z najlepszych środkowych na świecie. Zobaczymy, czy to będzie mi dane. Wiadomo, że PlusLiga to zupełne inne warunki niż pierwsza liga i dla takiego zawodnika jak ja każda chwila spędzona na boisku będzie cenna. Przeskok jest naprawdę spory w każdym aspekcie, od treningów po organizację, ale w treningach daję sobie radę, bo byłem gotowy na to, że czeka mnie dużo większy wysiłek. Dobrze przepracowałem okres przed startem przygotowań do sezonu, więc mogłem wejść dobrze fizycznie w kolejne tygodnie. Ale przyznam, że jest dużo ciężej niż do tej pory w moim wypadku.
– Jak na to, że treningi w ostatnich tygodniach były naprawdę ciężkie, to nasz ostatni sparing z BBTS-em wypadł naprawdę nieźle. Każdy, kto wszedł na boisko, pokazał się z dobrej strony, ja sam fizycznie czułem się dobrze i dobrze też wspominam tamtą grę. Nie było większego stresu, bo znam ekipę BBTS-u z boisk pierwszej ligi i mniej więcej wiedziałem, czego się po nich spodziewać. Naszymi kolejnymi rywalami będą już drużyny z PlusLigi, dlatego czekam na te sparingi. Dobrze jest grać na tym etapie przygotowań z silnymi rywalami, żeby sprawdzić się w boju – zakończył siatkarz.
źródło: siatkowka.gkskatowice.eu