– Wstydzić się nie musimy, bo daliśmy z siebie wszystko. Widowisko było naprawdę fajne. W niektórych momentach w tie-breaku zabrakło nam trochę szczęścia, żeby przechylić w nim szalę zwycięstwa na swoją stronę – powiedział Jakub Lewandowski, środkowy GKS-u Katowice po przegranej z Projektem Warszawa.
Siatkarze GKS-u Katowice ponieśli kolejną porażkę z rzędu. Tym razem nie sprostali Projektowi Warszawa, ale na tle faworyta pokazali się z dobrej strony. Prowadzili już nawet 2:1, ale ostatecznie musieli uznać wyższość rywali po tie-breaku. – Wstydzić się nie musimy, bo daliśmy z siebie wszystko. Widowisko było naprawdę fajne. W niektórych momentach w tie-breaku zabrakło nam trochę szczęścia, żeby przechylić w nim szalę zwycięstwa na swoją stronę. Niestety, Projekt jest bardzo mocnym zespołem. Wszyscy wiedzieliśmy o tym już przed meczem. Jedyne co mogliśmy zrobić, to walczyć i dać z siebie maksimum – stwierdził Jakub Lewandowski, środkowy zespołu z Katowic.
W tie-breaku rozpędzeni podopieczni Andrei Anastasiego nie dali już gospodarzom większych szans. Mimo że ci próbowali walczyć, to jednak Projekt dyktował warunki gry. – Wydaje mi się, że kluczowym elementem był blok. Rywale zatrzymali nim Kubę Jarosza dwa razy. Mieli też wybloki, dzięki którym mogli wyprowadzać kontry. To tak naprawdę zadecydowało o końcowym wyniku – dodał środkowy GKS-u.
Pojawił się on na boisku w trzeciej odsłonie i został na nim już do końca. W całym meczu zdobył 8 punktów, z czego 1 w polu serwisowym, 2 w bloku i 5 w ataku, w którym jego skuteczność wyniosła 63%. – Nie uważam, że sam poderwałem zespół do walki, bo siatkówka jest grą drużynową. Cały zespół grał super w wygranych setach. Ja mogę cieszyć się, że dałem zespołowi pozytywny impuls i w końcu pokazałem się z dobrej strony – zakończył Jakub Lewandowski.
źródło: GKS Katowice - Facebook, inf. własna