Ostatnich spotkań do udanych nie zaliczą siatkarze Vervy Warszawa Orlen Paliwa. Po wyrównanym, ale przegranym 1:3 meczu z Treflem Gdańsk, w kolejnym spotkaniu podopieczni Andrei Anastasiego nie sprostali Cerradowi Enea Czarni Radom. – To nie jest rozsądne, żeby szukać winnych i pokazywać palcem. Śmiało musimy sobie powiedzieć, że gramy średnio – mówił po porażce środkowy warszawskiego zespołu Jakub Kowalczyk.
Verva Warszawa ma już za sobą kilka spotkań po powrocie na ligowe boiska. Ostatnich stołeczni nie będą jednak wspominać miło, bowiem w starciach z Treflem Gdańsk i Czarnymi Radom nie wywalczyli ani jednego punktu do ligowej tabeli, a pojedynek z radomianami przegrali 0:3.
– To nie jest rozsądne, żeby szukać winnych i pokazywać palcem. Śmiało musimy sobie powiedzieć, że gramy średnio. Myślę, że gramy też bez entuzjazmu i takiego zęba – wyjaśnił Jakub Kowalczyk, który nie ukrywał, że jego zdaniem warszawski tam stać na więcej. – Moim zdaniem stać nas na większą agresję i większą zabawę na boisku. O to w tym chodzi, po to cały tydzień trenujemy, a w weekend gramy mecz, żeby cieszyć oko. Kibice mają się przy tym bawić i chociaż nie widziałem powtórek w telewizji, to moim zdaniem nie wyglądało to na wielkie widowisko – przyznał środkowy Vervy Warszawa. – Zagraliśmy na tyle, na ile mogliśmy. Trzeba przyznać, że Czarni Radom super grali w polu zagrywki, dobrze przyjmowali. Widać, że taktycznie również dobrze się przygotowali i musieliśmy uznać ich wyższość – krótko podsumował asystent Andrei Anastasiego, Piotr Graban.
Już w środę drużyna prowadzona przez Andreę Anastasiego będzie miała okazję zrewanżować się Treflowi Gdańsk. – Nie ma za dużo czasu, żeby to przeżywać. Zaraz gramy kolejny mecz. Dla nas to ciężki okres, zwłaszcza kiedy wracamy po covidzie. Nie jest łatwo, przegraliśmy we własnej hali, trochę głupio, na własne życzenie. Trzeba teraz pojechać do Gdańska i po prostu dać z siebie nie tylko 100%, ale i 120% – zapowiedział natomiast Igor Grobelny.
źródło: opr. własne, vervawarszawa.pl