– To będzie kolejny rok przedolimpijski, więc trzeba pozostać w zdrowiu, pokazać się z dobrej strony i zbudować optymalną formę. Każdy z nas będzie walczył o to, by trener nie zapomniał jego nazwiska przed Tokio – powiedział środkowy reprezentacji Polski, Jakub Kochanowski.
Za Jakubem Kochanowskim trudniejszy okres w karierze, ale już w drugim sezonie spędzonym w Bełchatowie młody jeszcze środkowy pokazał, że wraca do wyższej formy. – Trudno porównywać dwa poprzednie sezony. W zeszłym roku praktycznie mnie nie było i złożyło się na to wiele kwestii. Po prostu słabiej grałem w siatkówkę. Każdy sportowiec musi się liczyć z tym, że nie zawsze będzie szedł do przodu, zarabiał więcej pieniędzy i zdobywał medal za medalem. Bywa tak, że trzeba zrobić dwa kroki w tył, by wykonać jeden naprzód. Ja ten krok do przodu wykonałem, choć w tym roku w reprezentacji nie mogłem tego pokazać. Poczułem ból w barku podczas jednego z treningów i nie zagrałem w sparingach z Niemcami. Na szczęście to nic poważnego i nie będzie potrzebna operacja – powiedział Jakub Kochanowski.
Nie ukrywa on, że szykował się na sezon reprezentacyjny, w którym miała odbyć się ostateczna selekcja zawodników na igrzyska olimpijskie w Tokio. – Każdy na to czekał, bo szykowaliśmy się do sezonu olimpijskiego. W powietrzu wisiała atmosfera rywalizacji na każdej pozycji o wyjazd do Tokio. Nawet jeśli na początku pandemii pojawiały się sygnały, że igrzyska mogą się nie odbyć lub zostać przełożone, to my do samego końca byliśmy nastawieni na to, że pod koniec lipca zacznie się impreza czterolecia. I jak będzie trzeba zagrać, to zagramy. Nikt nie odpuszczał. Igrzyska zostały ostatecznie przełożone, więc mamy chwilę oddechu. Za chwilę rusza sezon ligowy, który znów może zaważyć na tym, czy ktoś pojedzie do Tokio czy nie. Koncentracja jest podwójna – przyznał mistrz świata z 2018 roku.
Przez dolegliwości związane z barkiem Kochanowski nie mógł wziąć udziału w sparingach, ale przebywał na zgrupowaniu, którego głównym celem była praca nad atmosferą w grupie. – Zgrupowanie to kontynuacja procesu budowania drużyny jako grupy ludzi, niekoniecznie tylko grupy sportowców. Naszym celem jest żyć ze sobą w jak najlepszych relacjach – po to, żeby nic pozasportowego nie przeszkodziło nam w osiągnięciu jak najwyższej formy na boisku. Ten cel został zrealizowany. Te dwa zgrupowania były dla nas adaptacją i próbą wprowadzenia namiastki normalności przed meczami towarzyskimi. Gdyby nie było tych sparingów, drużyna nie straciłaby mocno na jakości. Poza tym nie oszukujmy się – co można zbudować na dwóch krótkich zgrupowaniach trwających dwa tygodnie i na rozegraniu czterech meczów kontrolnych? Atmosferę, bo nie jakąś niesamowitą taktykę, którą każdy z nas zapamięta przez cały następny rok i wykorzysta przed igrzyskami. Zżyliśmy się jeszcze bardziej jako grupa – ocenił zawodnik.
Przed nim, jak i przed pozostałymi kadrowiczami powrót do klubów. W nadchodzących rozgrywkach środkowy będzie bronił barw ZAKSY, z którą chce walczyć o najwyższe cele. – Celów nie mogę mieć innych niż w poprzednich dwóch sezonach, tym bardziej przechodząc do takiego klubu. Oczekuję, że będziemy bić się o medale w PlusLidze, że wywalczymy Puchar Polski, a w Lidze Mistrzów co najmniej wyjdziemy z grupy. W końcu żaden sportowiec nie stawia sobie za cel zajęcie trzeciego miejsca w jakichkolwiek rozgrywkach. Indywidualnie to będzie kolejny rok przedolimpijski, więc trzeba pozostać w zdrowiu, pokazać się z dobrej strony i zbudować optymalną formę. Każdy z nas będzie walczył o to, by trener nie zapomniał jego nazwiska przed Tokio – zakończył Jakub Kochanowski.
źródło: inf. własna, Przegląd Sportowy