PGE Projekt Warszawa wygrał swój pierwszy mecz w sezonie. Warszawianie 3:0 pokonali ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. – Niestety ten mecz troszeczkę nie jest dla nas aż tak radosny, bo słyszymy, że z Bartkiem Kurkiem nie wiadomo co się stało, co z jego okiem. Mamy nadzieję, że to nic poważnego – powiedział po spotkaniu na antenie Polsatu Sport 1 Jakub Kochanowski.
Zwycięstwo z kontuzją w tle
W drugim spotkaniu PlusLigi PGE Projekt Warszawa rywalizował z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Warszawianie wygrali bez starty seta. Stołeczna ekipa mogła liczyć na wsparcie licznie zgromadzonych kibiców. – Jest to wymarzony debiut jeśli chodzi o PlusLigę. Nadkomplet, mnóstwo ludzi tutaj przyszło nam kibicować, powitać nas w nowym sezonie. Dla nas było bardzo ważne, żeby te trzy punkty zostały w Warszawie. Udało się wygrać. – powiedział podczas pomeczowej rozmowy na antenie Polsatu Sport 1 Jakub Kochanowski.
Cieniem na meczu położył się jednak uraz Bartosza Kurka. Atakujący podczas pierwszego seta został uderzony piłką w twarz i już w trakcie spotkania opuścił Torwar. – Niestety ten mecz troszeczkę nie jest dla nas aż tak radosny, bo słyszymy, że z Bartkiem Kurkiem nie wiadomo co się stało, co z jego okiem. Mamy nadzieję, że to nic poważnego. Jako cała drużyna na pewno życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia. Wiemy, że szczególnie z takim narządem jak oko nie ma żartów. Nie dziwimy się, że chciał to jak najszybciej pojechać sprawdzić – przyznał środkowy Projektu.
Potrzeba czasu na zgranie
Siatkarz przyznał, że przez uraz Kurka rywale musieli zmienić taktykę. To utrudniło ustawianie punktowych bloków. Projekt w sobotnim meczu ustawił 4 punktowe bloki. Tyle samo punktów w tym elemencie zdobyła ZAKSA. – Pierwsze mecze ogólnie są bardzo trudne, bo rozgrywający wszystkich drużyn pierwszy raz w sezonie grają o prawdziwe punkty ligowe, czyli już nie mogą sobie pozwolić na jakieś niesprawdzone pomysły. To było dodatkowo trudne i jeszcze utrudniło to, że Bartek Kurek, który na pewno będzie liderem tego zespołu i otrzymywałby bardzo dużo piłek, zszedł. Nam środkowym na pewno bardzo utrudniło to pracę. Marcin Janusz słynie z tego, że gra bardzo dobrze taktycznie. Przeciwko niemu bardzo ciężko jest grać jako środkowy. Nie było łatwo. Myślę, że oni przy pozytywnym i perfekcyjnym przyjęciu mieli bardzo dobry atak, dużą skuteczność. Najważniejsze jest to, że udało się te trzy sety wygrać i żadnego nie przegrać. Skupiamy się już na następnym przeciwniku.
Podczas przerwy miedzysezonowej w Projekcie Warszawa doszło do kosmetycznych zmian. Jednym z niewielu nowych siatkarzy w ekipie prowadzonej przez trenera Grabana jest właśnie Kochanowski. – Myślę, że stać nas na jeszcze więcej. Na pewno nie wygląda to źle. Z Jankiem znamy się z reprezentacji, już kilka sezonów razem odbyliśmy, więc nie było to dla niego bardzo trudne, żeby przypomnieć sobie jakie piłki oczekuję. Wydaje mi się, że ten feeling, gra w ciemno na pewno będzie jeszcze lepsza. Potrzebujemy chwili. Tak naprawdę trzy tygodnie w nowej drużynie. Drużyna nie zmieniła się tak bardzo. W tym meczu tylko ja pojawiłem się w porównaniu do ekipy z poprzedniego sezonu. Potrzebuję chwili, żeby się wpisać w ten styl. Wydaje mi się, że nie zajmie mi to aż tyle, ile wszyscy myślą – zapowiedział środkowy.
Zobacz również:
Wilfredo Leon: Finały są po to, żeby je wygrywać
źródło: Polsat Sport 1