Bardzo wyrównane i zacięte spotkanie stoczyli siatkarze z Zawiercia oraz Rzeszowa. W pierwszym ćwierćfinałowym pojedynku 3:1 triumfowali gospodarze, ale już w piątek obie ekipy zmierzą się ponownie. Kluczowa dla losów meczu w Zawierciu okazała się czwarta partia, w której Asseco Resovia wypuściła spore prowadzenie. – Rywale mieli też trochę szczęścia, dwie akcje rozegrali bardzo dobrze. Jak wypuszcza się takie prowadzenie, do tego w tak ważnym momencie spotkania, to nie ma drużyny, która by trochę nie zadrżała i rywale z Zawiercia rewelacyjnie to wykorzystali – powiedział Strefie Siatkówki środkowy rzeszowian Jakub Kochanowski.
Mecz z Aluronem CMC Wartą Zawiercie stał na naprawdę niezłym poziomie. Zagraliście dobrze, ale chyba czegoś zabrakło?
Jakub Kochanowski: – Myślę, że mieliśmy duże braki, szczególnie w elemencie blok-obrona. Cały czas wiedzieliśmy, że ciężko będzie się blokowało i broniło. Ofensywni zawodnicy zespołu z Zawiercia są wybitni, więc może nie spodziewałem się, że będzie aż tak ciężko ich zatrzymać, ale doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy mieć problem.
Ten ostatni set przegrany trochę na własne życzenie czy jednak zadecydowała dobra gra rywali, o której wspomniałeś?
– Na pewno jedna czy dwie akcje w tej serii zawiercian przegraliśmy na własne życzenie. Rywale mieli też trochę szczęścia, dwie akcje rozegrali bardzo dobrze. Jak wypuszcza się takie prowadzenie, do tego w tak ważnym momencie spotkania, to nie ma drużyny, która by trochę nie zadrżała i rywale z Zawiercia rewelacyjnie to wykorzystali.
Tylko trzy dni przerwy między jednym i drugim spotkanie to dla was lepiej, czy wolelibyście jednak mieć trochę więcej czasu?
– Myślę, że tego dowiemy się za trzy dni. Jesteśmy w podobnej sytuacji zdrowotnej jak drużyna z Zawiercia, nie jest perfekcyjnie ani u nas, ani u nich i moim zdaniem nie będzie miało to większego znaczenia, że gramy już za trzy dni i mam nadzieję, że nie będzie to nasze ostatnie spotkanie w tej serii meczów.
W piątek wszystko się może zdarzyć w Rzeszowie?
– Wydaje mi się, że nie da się przewidzieć, co się stanie w kolejnym meczu.
źródło: inf. własna