– Nikt nie rozmawiał ze mną, nie pytał jak się czuję, gdy gram gorzej, jakie są tego powody. Może gdyby takie rozmowy się odbyły, byłoby mi łatwiej. Ale trochę lat już minęło i sam nie wiem. Może próbowałem niepotrzebnie zgrywać twardziela? Ale myślę, że gdybym dziś cofnął się w czasie to głośniej bym o tym mówił i pewnie poszukał jakiejś pomocy, żeby cieszyć się siatkówką, a nie być wypalony – powiedział w rozmowie z serwisem plusliga.pl Jakub Jarosz, atakujący GKS-u Katowice.
JAKUB JAROSZ W SZCZERYM WYZNANIu
Wraz z upływem czasu zaczęto coraz więcej mówić o psychologii, zdrowiu psychicznym oraz hejcie. Nie brakuje współcześnie licznych kampanii mających na celu zaprzestanie obrażania, zwłaszcza w sieci. Niemniej jednak hejt jest czymś, z czym zawodnicy, również i siatkarze nie mierzą się od wczoraj. Jak się okazuje, tak doświadczeni gracze jak Jakub Jarosz ze zjawiskiem tym mieli styczność nawet trzynaście, czternaście lat. – Nigdy o tym nikomu nie mówiłem… Zaczęło się to po jakimś kiepskim, w moim wykonaniu, meczu. Rano szedłem chodnikiem, chyba do apteki. Nagle zwalnia samochód, podjeżdża, opuszczają się szyby i jacyś goście krzyczą: Graj coś, ty ch**u! Znieruchomiałem, nie spodziewałem się tego, że tak można w biały dzień! plusliga.pl– opowiedział w rozmowie z serwisem Jakub Jarosz, atakujący GKS-u Katowice oraz reprezentacji Polski.
Okazało się jednak, że nie była to jedyna nieprzyjemna sytuacja, której doznał podczas swojej siatkarskiej kariery Jarosz. – Niestety to nie była jedyna sytuacja, a ja miałem dopiero dwadzieścia dwa, trzy lata. Co ja sobie miałem myśleć? Po innym przegranym meczu wychodzę z hali, idę w kierunku mojego auta, a tam ludzie z firmy ochroniarskiej sikają na mój samochód! Zobaczyli mnie, zebrali się szybko i odeszli. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. A co gorsze, gdzieś w środku próbowałem ich jeszcze usprawiedliwiać – przyznał 37-latek.
CZAS ZADZIAŁAŁ DOJRZEWAJĄCO
Jakub Jarosz jednak nie poinformował nikogo w klubie o tych zajściach, trawiąc wszystko w sobie. Dopiero czas zadziałał dojrzewająco. Współcześnie wiele drużyn zatrudnia psychologów sportowych i jest to zjawisko zdecydowanie częstsze, aniżeli jeszcze dekadę temu. – Wtedy chyba nie byliśmy gotowi na rozmowy na takie tematy. Dzisiaj ludzie rozumieją, że wszystko ma swoje granice, wówczas ja nie rozumiałem. Myślałem, że skoro słabo zagrałem to może kibic ma prawo wyrażać swoje niezadowolenie, nawet zwyzywać czy coś takiego. Presja przez to jeszcze rosła, a ja sobie z nią nie radziłem – mówił atakujący GKS-u.
I dodał: – Psycholog ponad 10 lat temu w PlusLidze to byłaby egzotyka. Nikt nie rozmawiał ze mną, nie pytał jak się czuję, gdy gram gorzej, jakie są tego powody. Może gdyby takie rozmowy się odbyły, byłoby mi łatwiej. Ale trochę lat już minęło i sam nie wiem. Może próbowałem niepotrzebnie zgrywać twardziela? Ale myślę, że gdybym dziś cofnął się w czasie to głośniej bym o tym mówił i pewnie poszukał jakiejś pomocy, żeby cieszyć się siatkówką, a nie być wypalony – zakończył Jakub Jarosz.
Zobacz również:
Doświadczony atakujący zakończy karierę?
źródło: inf. własna, plusliga.pl