Jakub Jarosz kończy siatkarską karierę. Ponad 20 lat gry na siatkarskich boiskach swój kres będą mieć w barwach Trefla Gdańsk. Ten już teraz kończy sezon meczem z Indykpolem AZS Olsztyn. – Trochę się boję, jak to będzie wyglądało, czy sobie poradzę? – zdradził w rozmowie z plusliga.pl.
Pierwsze kroki
Poważne granie Jakub Jarosz zaczynał już jako junior w barwach Norwida Częstochowa, choć jego macierzystym klubem jest Gwardia Wrocław. Seniorskie granie na tym wysokim poziomie to już występy w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle, w barwach której po raz pierwszy wystąpił na plusligowych parkietach. Kolejne jego kluby to: PGE GiEK Skra Bełchatów, Łuczniczka Bydgoszcz i Asseco Resovii Rzeszów. Teraz broni barw Trefla Gdańsk, a w PlusLidze spędził w sumie 16 sezonów. Teraz zaczyna się dla niego zupełnie inne życie.
– Od dziecka byłem przyzwyczajony do zmian, do ciągłych przeprowadzek, do ograniczeń. teraz wreszcie będę mógł normalnie pojechać z rodziną na narty, bez strachu że doznam kontuzji i zniszczę sobie karierę w siatkówce. To jest tylko przykład, bo takich rzeczy, które „normalni” ludzie mogli robić, mam całe mnóstwo na liście i zamierzam się nimi cieszyć. Uwielbiam sporty zimowe i na pewno będę się nimi cieszył – a czekam na to ponad 20 lat – przyznał w rozmowie z serwisem PlusLigi.
Nie tylko klub
Życie siatkarza w trakcie sportowej kariery jest bardzo intensywne. Zwłaszcza, gdy po sezonie ligowym trafia też do reprezentacji Polski. Jarosz na swoim koncie ma blisko 150 występów w barwach narodowych. Z orzełkiem na piersi wywalczył złoto i brąz mistrzostw Europy i takie same medale Ligi Światowej. Na koncie ma też mistrzostwo Europy kadetów z 2005 roku. Teraz będzie mógł osiąść w jednym miejscu.
– Muszę poukładać sobie w głowie wiele spraw. Na pewno wracamy do domu, czyli do Wrocławia. To jest nasze wspólne pragnienie, ale oczywiście nigdy nie mów nigdy, nie wiem co się stanie w przyszłości. Chcę zostać przy siatkówce, ale przynajmniej w tej chwili raczej nie planuję powrotu do tej wielkiej. Jest dla mnie za wcześnie, by myśleć o trenowaniu zawodowców, chcę mieć wreszcie trochę czasu dla siebie i przede wszystkim rodziny. Może zajmę się pracą z młodzieżą? – powiedział.
The last dance
Zakończenie kariery sportowej wiąże się z wieloma emocjami i tych nie ukrywa także Jakub Jarosz. Na razie musi skupić się na niedzielnym meczu, w którym pożegna go gdańska publiczność.
– Trochę się boję, jak to będzie wyglądało, czy sobie poradzę? A z drugiej strony pojawia się podekscytowanie – chyba częściej to niż strach – że będzie coś nowego, kolejne wyzwanie. Trochę strachu, ale więcej ekscytacji. Jestem w miarę pogodzony z tym, że to się może stać już po zakończeniu tego sezonu – stwierdził Jakub Jarosz.