Dobry start sezonu zanotował MKS Kalisz, który pod wodzą trenera Jacka Pasińskiego przegrał tylko jedno spotkanie, wygrał cztery. W ostatnim meczu kaliszanki po tie-breaku pokonały Polskie Przetwory Pałac Bydgoszcz. – Cieszy to, że zostawiliśmy serce na boisku i wygraliśmy ten mecz po tie-breaku i to jest dla nas najważniejsze. W tym młodym zespole, który praktycznie ma jeszcze karierę przed sobą widać walkę, widać złość sportową – powiedział po meczu szkoleniowiec.
MKS Kalisz bardzo dobrze rozpoczął mecz z zespołem z Bydgoszczy. Dwie kolejne partie wygrały już jednak podopieczne Piotra Mateli. Widać było, że zespół z Bydgoszczy grał coraz lepiej, my nie ustrzegliśmy się dużej ilości własnych błędów szczególnie w secie trzecim, gdzie duża nonszalancja, nasze przestoje spowodowały, że cały czas goniliśmy i niestety przegraliśmy na przewagi – analizował trener kaliszanek Jacek Pasiński.
Gospodynie jednak doprowadziły do tie-breaka, który wygrały. – Cieszy to, że zostawiliśmy serce na boisku i wygraliśmy ten mecz po tie-breaku i to jest dla nas najważniejsze. W tym młodym zespole, który praktycznie ma jeszcze karierę przed sobą widać walkę, widać złość sportową. Po tak przegranym secie trzecim niektóre zespoły zwiesiłyby głowy, a my tego nie zrobiliśmy. Dziewczyny od początku zaczęły walczyć w czwartym secie i prowadziły praktycznie cały czas. Pozostała nam zatem loteria w secie piątym, w którym odskoczyliśmy na 7:3. Później zrobiło się remisowo, ale potem znów odskoczyliśmy i tą przewagę już dowieźliśmy do końca. Nie ustrzegliśmy się oczywiście błędów, nad którymi pracujemy, które będziemy starali się z tej młodej drużyny wyeliminować. Młodość ma to do siebie, że faluje i to widać w naszej grze. Wszystkie dziewczyny, które pojawiły się na boisku dały coś od siebie i przyczyniły się do wygranej – dodał szkoleniowiec. – Na początku drugiego seta miałyśmy problem z przyjęciem i przez to nie kończyłyśmy też ataków i później ciężko było te straty odrobić – dodała Magdalena Damaske.
Pandemia koronawirusa spowodowała, że mecz w Kaliszu był jednym z ostatnich, gdzie do hali mogli wejść kibice. – Na pewno można żałować, bo Kalisz to fajne miasto do robienia dużej siatkówki, hala jest zawsze wypełniona po brzegi. Teraz niestety mamy takie, a nie inne czasy i musimy się z tym pogodzić. Liczymy na to, że wszyscy będą nas śledzili przed telewizorami – mówi opiekun MKS. Pod jego wodzą zespół wygrał cztery cztery mecze i jeden przegrał. – Cieszymy się z każdego punktu, każdego seta. O sile tego młodego zespołu, wspartego dwiema trzema doświadczonymi zawodniczkami stanowi serce na boisku, determinacja, wola walki – zakończył Jacek Pasiński.
źródło: inf. prasowa, inf. własna