– Dzisiaj miałyśmy już środkowe, co nie zmienia faktu, że nie trenujemy w tym zestawieniu od dłuższego czasu. Tak naprawdę te mecze to dla nas jest ciągle przetarcie, więc jestem dumna z zespołu, że potrafiłyśmy walczyć do końca, podnieść się przy stanie 0-2 i myślę, że to dobry prognostyk na przyszłość – mówiła po porażce 2:3 z zespołem z Tarnowa Izabela Lemańczyk. – Próbowaliśmy na tyle, na ile mogliśmy, wywalczyć zespołowo punkty w tym meczu – przyznał trener MKS-u Kalisz, Marcin Widera.
Zespół MKS-u Kalisz przegrywał już 0-2 z zespołem z Tarnowa, jednak wrócił do gry i doprowadził do tie-breaka. W decydującej partii kaliszanki na początku prowadziły, pod koniec jednak musiały uznać wyższość rywalek i zadowolić się tylko jednym punktem. – Niestety, tak ze sportowego punktu widzenia to jestem zła o to, że przegrałyśmy mecz i to jeszcze u siebie w domu. Z drugiej strony trzeba docenić jednak to, że wyciągnęłyśmy ten mecz z 0-2 i uratowałyśmy jakiś punkt w ogólnym rozrachunku i to jest na pewno na plus – powiedziała po tym spotkaniu Izabela Lemańczyk.
– Nie da się ukryć, że ten poprzedni mecz z BKS-em był dla nas takim małym mistrzostwem świata, bo nie miałyśmy ludzi na swoich pozycjach do grania i dałyśmy z siebie maksa, by ten mecz wyciągnąć, to nas bardzo podbudowało. Dzisiaj miałyśmy już środkowe, co nie zmienia faktu, że nie trenujemy w tym zestawieniu od dłuższego czasu. Tak naprawdę te mecze to dla nas jest ciągle przetarcie, więc jestem dumna z zespołu, że potrafiłyśmy walczyć do końca, podnieść się przy stanie 0-2 i myślę, że to dobry prognostyk na przyszłość. Jesteśmy dopiero po drugiej kolejce, jeszcze cały sezon przed nami i myślę, że tego dobrego grania też jeszcze sporo przed nami – ma nadzieję libero zespołu z Kalisza.
– Wróciliśmy z dalekiej podróży z 0-2 na 2-2 i mocno liczyliśmy na to, że tie-breaka na tej fali wygramy. Trochę odwróciliśmy w tych dwóch setach, zyskaliśmy na zmianach i to było OK. Takiego tie-breaka chcemy wygrywać, jeśli mamy wynik 8:4, to trzeba determinacją i siłą woli walczyć z zespołem, który tu pokazał ambitną walkę – przyznał po meczu trener Marcin Widera.
MKS wciąż boryka się z problemami zdrowotnymi. – Mówiłem już po meczu z BKS-em, że czas gra na naszą korzyść. W tym meczu mieliśmy w składzie nominalne środkowe na boisku, co było dosyć ważne, ale było też widać, że to jeszcze chwilę zajmie. Zarówno zgranie jak i to, że nie wszystkie dziewczyny są w pełni zdrowe. Były na parkiecie, ale nie miały pozwolenia na wszystko jeszcze, na różne formy ataku. Próbowaliśmy na tyle, na ile mogliśmy, wywalczyć zespołowo punkty w tym meczu. Myślę, że na mecz z ŁKS-em zespół będzie już w pełni gotowy, mamy pełny tydzień treningowy, popracujemy nad swoimi bolączkami, które uwydatnił zespół z Tarnowa i powalczymy o pełną pulę z ŁKS-em – zapowiada szkoleniowiec kaliszanek.
źródło: MKS Kalisz, opr. własne