Po sezonie 2019/20 Izabela Kowalińska powiedziała ostatecznie, że czas na zakończenie kariery. Jak ocenia swój debiut w roli kapitana?
Wszyscy kibice ŁKS-u Commercecon Łodź pamiętają, że Izabela Kowalińska po zdobyciu wicemistrzostwa Polski zdecydowała się na przerwę. Wróciła w połowie sezonu 2018/19 i pomogła drużynie uporządkować grę. Efektem był tytuł mistrza Polski. Jak sama przyznaje, do powrotu mógł namówić ją tylko prezes Hubert Hoffman. – Opierałam się strasznie. Nie dlatego, że nie chciałam grać, ale dlatego, że bałam się, że nie dam rady po takiej przerwie. Przez osiem miesięcy nie miałam nic wspólnego ze sportem. Przez pierwsze dwa tygodnie rozmów próbowałam odmawiać. Wiedziałam, że nie będę w stanie w kilkanaście dni wrócić do super formy. Tym bardziej, że do końca sezonu pozostały tylko trzy miesiące – opowiada siatkarka.
Argumenty prezesa Hoffmana ostatecznie okazały się przekonujące. – Powiedział, że nie ściąga mnie po to, abym grała pierwsze skrzypce. Miałam trochę uporządkować grę, podnieść zespół na duchu. Wydaje mi się, że to się udało, bo przecież zakończyłyśmy sezon ze złotymi medalami. Każda z nas zagrała na swoim wysokim poziomie. Plan prezesa wypalił, ale przyznam, że do innego klubu bym nie wróciła po takiej przerwie – podkreśla atakująca.
Ostatni sezon – nowa rola
Doświadczenie i mocny charakter sprawiły, że Izabela Kowalińska w sezonie 2019/2020 zadebiutowała w roli kapitana zespołu. Przyznaje, że to nie była dla niej najłatwiejsza rola. – Zawsze byłam typem zawodniczki, która przychodzi na salę, robi to co do niej należy jak najlepiej i po wyjściu odcina się od siatkówki. Przez wiele lat takie podejście wychodziło mi na dobre. Przychodziłam, robiłam swoje i nie musiałam brać na siebie dodatkowych spraw –przyznaje.
– W tym ostatnim sezonie musiałam dbać nie tylko o swoje dobre samopoczucie, ale również każdej dziewczyny z zespołu. Rolą kapitana jest pomoc w rozwiązywaniu problemów czy rozładowaniu sytuacji stresowej innych zawodniczek. Uważam, że sprawdziłam się całkiem nieźle w roli kapitana, ale bardzo dużo mnie to kosztowało – nie ukrywa i śmieje się, że nie za bardzo mogła odmówić. – Byłam jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek w tym zespole i musiałam udźwignąć tę odpowiedzialność. Wprawdzie nie dokończyłyśmy sezonu, tak jak powinnyśmy, ale zdobyłyśmy brązowy medal i z tego należy się cieszyć – dodaje zawodniczka.
źródło: inf. prasowa