– Cieszę się, że nikt nie oczekuje niemożliwego i wywalczenia od razu mistrzostwa Polski. Krok po kroku będziemy zbliżać się do czołówki – mówi Igor Kolaković, nowy trener Aluronu Virtu CMC Zawiercie. Utytułowany trener przez ostatnie trzy lata pracował jako selekcjoner reprezentacji Iranu, z którą wywalczył kwalifikację na igrzyska w Tokio. Obowiązujący do września kontrakt, został jednak rozwiązany ze względu na przełożenie igrzysk na przyszły rok.
Skoro podpisał dwuletni kontrakt w Zawierciu to oznacza, że będzie pan realizował bardziej długofalowy projekt?
Igor Kolaković: – Większość zawodników także ma dwuletnie umowy, więc mamy dobrą bazę do pracy. Aluron to stosunkowo młody klub w PlusLidze, który miniony sezon zakończył dopiero na 10. miejscu, ale w poprzedzającym go zajął wysokie czwarte. To normalne, że przytrafiają się takie wahania góra-dół. Bardzo cieszy mnie podejście prezesa Kryspina Barana, który doskonale rozumie skąd takie wyniki. Jest osobą bardzo metodyczną i analityczną. Wyjaśnił mi, że zdaje sobie sprawę, że trudno marzyć o zdobyciu mistrzostwa Polski, ale na pewno chce by drużyna zajęła wyższe miejsce na koniec sezonu niż w minionych rozgrywkach. Chcemy krok po kroku zbliżać się do czołówki. Cieszę się, że nikt nie oczekuje niemożliwego. Na pewno będziemy ciężko pracować. Planujemy rozpocząć przygotowania dziesięć tygodni przed startem ligi.
Jaki język będzie obowiązywał na treningach?
– Chciałbym na treningach mówić wyłącznie po polsku. O ile nie będzie to wywoływać śmiechu u moich zawodników. Po trzech latach pracy w AS Cannes nauczyłem się płynnie mówić po francusku. W Iranie było dużo trudniej nauczyć się języka także ze względu na alfabet, ale znałem podstawowe zwroty, choć zawsze miałem do dyspozycji tłumacza.
W pana drużynie będzie też kilku obcokrajowców. Mówi się o transferze chociażby brazylijskiego środkowego Flavio Gualberto. O pozyskaniu ilu zawodników pan zadecydował?
– Kiedy rozpoczynałem negocjacje z klubem, skład nie był jeszcze skompletowany. Nie chcę teraz ujawniać nazwisk, ale trzech zawodników to był mój pomysł. Znam ich z rywalizacji przeciwko ich drużynom i robili na mnie wrażenie. Nasz zespół będzie podobny reprezentacji Serbii z 2011 roku, z którą zdobyłem mistrzostwo Europy. Nie imponowaliśmy wtedy warunkami fizycznymi, nie było bardzo wysokich zawodników, ale nadrabialiśmy techniką, dobrą pracą w systemie blok-obrona oraz serwisem. Bez odpowiedniej zagrywki niewiele zdziała się w dzisiejszej siatkówce. Podobnie będzie w Zawierciu.
Jak wygląda sytuacja z rozwiązaniem pana kontaktu z irańską federacją? Wszystkie formalności zostały już dopełnione?
– Kontrakt został rozwiązany, ale czekam jeszcze aż irańska federacja wypełni zobowiązania finansowe wobec mnie. Zalegają mi z czterema wypłatami, które obiecali mi spłacić do końca maja, choć powinni miesiąc wcześniej. Problem w tym, że ze względu na sankcje nałożone na Iran, nie mogą robić międzynarodowych przelewów, a wszystkie wypłaty dostawałem zawsze w gotówce. Mam nadzieję, że uda się to tak załatwić, żebym nie musiał lecieć specjalnie do Iranu.
Rozmawiała Edyta Kowalczyk – więcej w Przeglądzie Sportowym
źródło: Przegląd Sportowy