Projekt Warszawa szybko wrócił na zwycięską ścieżkę po przegranym meczu z kędzierzynianami i w ramach 5. kolejki PlusLigi pokonał u siebie LUK Politechnikę Lublin 3:1. Było to jednak spotkanie nierówne i bardzo trudne dla warszawian, którzy długo nie mogli dobić się do boiska rywali. – Atak z lewego skrzydła nie wychodził nam najlepiej. Ciężko powiedzieć, czym było to spowodowane – przyznał Igor Grobelny, przyjmujący Projektu.
Siatkarze Projektu Warszawa co prawda wygrali z LUK Politechniką Lublin 3:1, jednak zwycięstwo z niżej notowanym rywalem nie przyszło im łatwo. W oczy szczególnie rzucała się niska skuteczność podopiecznych trenera Andrei Anastasiego na skrzydłach. – Atak z lewego skrzydła nie wychodził nam najlepiej. Ciężko powiedzieć, czym było to spowodowane, może wyszło zmęczenie po dwóch ostatnich meczach, w których graliśmy tie-breaki. Były to bardzo trudne spotkania mentalnie i fizycznie, szczególnie to drugie, bo ja i Bartosz Kwolek zmagaliśmy się z zatruciem pokarmowym i była to dla nas bardziej walka z samym sobą niż z przeciwnikiem. Myślę, że to trzymało nas jeszcze przez ostatni tydzień, trochę brakowało nam siły i pomysłu na skończenie piłki – ocenił po meczu przyjmujący Projektu Igor Grobelny.
Od drugiego seta warszawianie znacząco poprawili się w ataku i ostatecznie w statystykach meczowych między LUK Politechniką a Projektem nie było znaczących różnic. Co według przyjmującego zadecydowało o zwycięstwie jego drużyny? – Myślę, że zagrywka nam pomogła, bo każdy z nas potrafił sprawić rywalom trudność tym elementem. Przyjęcie też było dobre, a od drugiego seta dołożyliśmy blok i obronę. W pierwszej partii było jeszcze bardzo ciężko, Bartosz Filipiak w ataku kończył prawie każdą piłkę, więc trudno było ze skupieniem się i dobrym ustawieniem bloku. Cieszę się, że przed drugim setem zresetowaliśmy się, wróciliśmy do naszej gry i udało nam się wygrać – podkreślił Grobelny.
Największą bronią rywali jego zespołu był blok, w którym dotychczas błyszczeli warszawianie. W piątkowym meczu obie ekipy zanotowały jednak tyle samo punktów (7). – Ja szczególnie poczułem, że rywale mają dobry blok. Miałem gorszy dzień, to się zdarza, człowiek nie jest robotem. Nie wychodził mi atak z lewego skrzydła w tym meczu, ale we wcześniejszym spotkaniu z ZAKSĄ zdobyłem 17 punktów, miałem około 70 procent skuteczności i wtedy moje rozwiązania działały. W starciu z zespołem z Lublina przydarzył się po prostu gorszy dzień – stwierdził przyjmujący.
Do starcia z lublinianami zespół ze stolicy podchodził po dwóch pięciosetowych spotkaniach z mistrzem oraz wicemistrzem Polski. Piątkowy mecz także nie był dla warszawian łatwy, chociaż zakończył się w czterech partiach. Czy tak wymagające spotkania pomogą im odnieść zwycięstwo również w nadchodzącym starciu z PGE Skrą Bełchatów? – Na pewno tak, chociaż każdy mecz jest bardzo ciężki, nieważne, czy to jest Skra, ZAKSA, czy zespół z Lublina, który w tym spotkaniu pokazał się z bardzo dobrej strony. Zawsze trzeba dawać z siebie sto procent. Na pewno przed starciem z bełchatowianami będziemy musieli się lepiej przygotować, nawet nie pod względem treningowym, ale mentalnym. Ja muszę zdecydowanie bardziej o siebie zadbać, bo gramy często, a za niedługo jeszcze dochodzi nam Liga Mistrzów i znowu zaczną się dalekie wyjazdy, mecze środa-sobota, więc będzie jeszcze ciężej – zakończył Igor Grobelny.
źródło: inf. własna