Stal Nysa po spadku musi odnaleźć się w I-ligowych realiach. Na ratunek drużynie przyszedł Mark Lebedew. Australijczyk z polskim paszportem ma pomóc nysanom w powrocie do PlusLigi. W rozmowie z Wiktorem Gumuńskim 58-latek wypowiedział się na temat celów na nadchodzącą kampanię.
Agresywnie i z emocjami
PSG Stal Nysa minionych rozgrywek nie może zaliczyć do udanych. Choć w Nysie nastroje są iście prosiatarskie, to zespół zbudowany na wielu młodych talentach nie udźwignął ciężaru gry w elicie. Tym samym Stal pożegnała się na jakiś czas z PlusLigą, lecz klub nie składa broni i zapowiada szybki powrót. Misję tę powierzono Makowi Lebedewowi, Australijczykowi z polskim paszportem, który pracował już wcześniej w Polsce. Na łamach portalu nto.pl szkoleniowiec w rozmowie z Wiktorem Gumińskim podzielił się planami na nadchodzącą kampanię. Między innymi zahaczono o temat tego, w jaki sposób ma się prezentować drużyna.
– (…) zbudowanie drużyny, która będzie osiągać jak najlepsze rezultaty i którą zarazem będzie się dobrze oglądać. Nie kieruję się w swojej pracy żelaznymi zasadami taktycznymi, że w danej sytuacji trzeba zawsze wykonać jakieś konkretne zagranie. Nie jestem zwolennikiem minimalizacji ryzyka czy rezygnacji z niego tylko po to, by ograniczyć liczbę błędów własnych. Przede wszystkim będę chciał sprawić, by moi zawodnicy na boisku byli agresywni. Mają być ekspresywni, ponieważ siatkówką jest grą emocjonalną (…) – powiedział 58-latek.
Nikt nie może spać spokojnie
Australijczyk zapowiedział również, że nie będzie taryfy ulgowej dla nikogo. Jako sympatyk włoskiego systemu szkolenia, ma on zamiar rozwijać zarówno indywidualności, jak i cały zespół. Ponadto na ten moment nikt nie może być pewny miejsca w wyjściowej szóstce, a najbliższy czas wyłoni dopiero wybrańców. Niemniej niewykluczone, że w trakcie sezonu szkoleniowiec nie dokona zmian.
– Mamy mocny zespół i na ten moment, przynajmniej na pewnych pozycjach, rywalizacja nie jest rozstrzygnięta i nie wiadomo, kto jaką rolę będzie odgrywał. Na pewno będzie szóstka, która będzie grać nieco więcej od innych, ale kluczowe jest jedno: każdy zawodnik musi być w każdej chwili gotowy, by pomóc drużynie. Sezon jest długi i wiele różnych rzeczy może się w nim wydarzyć. Nigdy nie wiadomo, kto, kiedy i w jakim wymiarze będzie potrzebny, ani też, który moment w każdym meczu okaże się najważniejszy – przyznał Lebedew.
Szkoleniowiec, jak sam podkreślił, miał wpływ na kompletowanie składu. 58-latek przede wszystkim cieszy się z zakontraktowania paru młodych, obiecujących graczy, przed którymi kariera stoi otworem. – Byli w tym gronie zawodnicy, których osobiście rekomendowałem, choćby dwaj obcokrajowcy: niemiecki przyjmujący Max Schulz oraz grecki atakujący Dimitris Mouchlias. To młodzi gracze z dużymi aspiracjami, którzy dobrze pasują do mojej koncepcji drużyny. Część nowych siatkarzy klub natomiast chciał pozyskać już wcześniej, ale oczywiście temat każdego z nich wspólnie przedyskutowaliśmy – dodał nowy szkoleniowiec nyskiej Stali.
To inny świat
PlusLiga, a I liga, to dwie zupełnie inne rozgrywki. Ekstraklasa cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, zaplecze, choć nie narzeka na brak sympatyków, to nie może cieszyć się z takiego rozgłosu. Kluby również funkcjonują na nieco innych zasadach, a między pierwszymi, a ostatnimi zespołami w stawce bywa przepaść nie tylko sportowa, ale również organizacyjna. Mark Lebedew lubi jednak wyzwania, a polskie zaplecze nie jest mu do końca obce.
– Przez chwilę już w niej pracowałem, w Gwardii Wrocław, ale od tego czasu sporo się w poszczególnych drużynach zmieniło. Dotyczy to zresztą również poziomu prezentowanego przez niektórych zawodników. Pojawiło się sporo bardzo dobrych polskich graczy, o których wcześniej nie słyszałem. PLS 1 Liga pełna jest siatkarzy, którzy chcą się wybić i solidnie pracują na swoją szansę. To czyni ich groźnymi i rzeczywiście, są jeszcze kluby, po których na ten moment nie wiem czego się spodziewać – skomentował 58-latek.
Po nieudanym sezonie 2024/2025 drużynę opuściło większość graczy. W klubie udało się zatrzymać wyłącznie czterech siatkarzy – Patryka Szczurka, Kamila Kosibe, Dominika Kramczyńskiego oraz Jakuba Olejniczaka. Wśród transferów przychodzących jest jednak bardzo ciekawie, a skład, który powalczyć ma o powrót na salony uzupełniło także paru zawodników wcześniej grających za granicą.
Zobacz również:
Jak daleko do PlusLigi? Podróże pierwszoligowców w liczbach