Strona główna » I liga siatkarek. LOS z ostatnią szansą na świętowanie w Pile. Nowodworzanki mają jednak komfort

I liga siatkarek. LOS z ostatnią szansą na świętowanie w Pile. Nowodworzanki mają jednak komfort

inf. własna

fot. Agata Fojut

W sobotę – 26 kwietnia, rozegrane zostało trzecie spotkanie finałowe o awans do TAURON Ligi. Po dwóch meczach rozegranych w Nowym Dworze Mazowieckim rywalizacja przeniosła się do Piły. Siatkarkom LOS-u do wygranej brakowało jednej wygranej. Wielkiej fety jednak nie było, bo u siebie zwyciężył Klub Siatkarski Piła – 3:1. Kolejna szansa na domknięcie sezonu już w niedzielę.

LOS nieszczęścia

W sobotę blisko historycznego awansu do TAURON Ligi był ECO HARPOON LOS Nowy Dwór Mazowiecki. Nowodworzanki wygrały dwa wcześniejsze spotkania finałowe, lecz w Piła okazała się trudnym terenem. Podopieczne Damiana Zemły wróciły do grania, zwyciężając u siebie 3:1. Nie był to łatwy mecz dla LOS-u, który zwykle nie pozostawiał na przeciwniczkach suchej nitki.

Myślę, że ten pierwszy set. Zaczęliśmy słabo, później mieliśmy swoje szanse, a nawet piłki setowe. Uciekł nam pierwszy set i Piła uwierzyła, że może z nami wygrać i zaczęły grać naprawdę bardzo dobrą siatkówkę. Na wysokim, równym poziomie był dopiero ostatni set. Szkoda, ale po to wygraliśmy dwa mecze u siebie, żebyśmy tutaj nie mieli powodów do płaczu, gdy pierwszy raz przegramy – powiedział na gorąco po meczu trener ECO HARPOON LOS Nowy Dwór Mazowiecki, Bartosz Kujawski.

Choć Klub Siatkarski Piła rozegrał znakomite zawody od początku do końca, to największą przeszkodą dla gościń okazały się one same. – Piła była bardzo trudnym przeciwnikiem, ale myślę, że dziś to my byliśmy dla siebie trudniejszym przeciwnikiem. Mieliśmy dużo problemów w przyjęciu i to niekoniecznie tych trudnych piłek. Bardzo słabo graliśmy też w ataku w pierwszych dwóch setach. Podejmowaliśmy złe decyzje i było za dużo miękkiej gry. Nie zagraliśmy wcale swojej siatkówki, więc jestem spokojny. Musimy wrócić do tego, co prezentowaliśmy cały sezon – przyznał ze spokojem szkoleniowiec.

Lewe skrzydło to nie wszystko

Założenia, a rzeczywistość często się wykluczają. Tak też było w sobotę. Zespół z Nowego Dworu Mazowieckiego miał zupełnie inną koncepcję na trzeci finałowy pojedynek. Choć szkoda, że sezonu nie udało się już zamknąć, to wciąż większym komfortem cieszą się przyjezdne, które przed niedzielnym meczem prowadzą 2:1. Jak przyznał szkoleniowiec drużyny, ciężko wskazać po stronie jego zespołu dobrze grającą zawodniczkę.

Ciężko stwierdzić, na pewno Agata Plaga w pewnym momencie przejęła ciężar gry na siebie i Kasia Kowalczyk, natomiast założenia były troszeczkę inne i nie chcieliśmy żeby to lewe skrzydło wiodło prym, dlatego trudno wskazać kogoś, kogo mógłbym pochwalić – powiedział trener LOS-u.

Agata Plaga w zdecydowanej większości spotkań idzie na całość. Podobnie jest z Malwiną Stachowiak. Tym razem jednak atakująca LOS-u nie miała najlepszego dnia.- Zdecydowanie, ale Malwina [przyp. red. Stachowiak] jest taka, że może zagrać jeden słabszy, a drugi genialny mecz, także jestem w pełni spokojny – dodał Kujawski na koniec.

Mocny mental

W podobnym tonie o meczu wypowiedziała się Anna Bodasińska. Zawodniczka przyznała, że z jej perspektywy również spotkanie od początku nie układało się po myśli jej zespołu, jednak wciąż patrzy na finałową rywalizację z dużą dozą optymizmu, bowiem wciąż karty rozdaje LOS.

Źle weszłyśmy w mecz, zwłaszcza nasza gra kulała w pierwszym i drugim secie. I tak jestem pod wrażeniem, że ze stanu 17:11, mając taką mocną głowę i tak waleczne dziewczyny, że po prostu wracamy i Piła w końcówce ma z nami problem, żeby zakończyć seta. Jutro wstajemy, jest nowy dzień, dalej nic nie musimy i mamy lepszą sytuację. Ja mam trochę zdanie, że duży sukces rodzi się troszeczkę w krwi, bólach i ciężkich momentach, więc wydaje mi się, że po takim czymś będzie jeszcze lepiej smakował – stwierdziła po meczu libero drużyny z Nowego Dworu Mazowieckiego, Anna Bodasińska.

Siatkarki LOS-u przyzwyczaiły I-ligowych kibiców do mocnej gry. Tym razem nowodworzankom nie udało się zdominować rywalek, ale póki piłka w grze wciąż wszystko jest otwarte. – Wydaje mi się, że na początku strasznie zachowawczo zagrałyśmy w ataku. To nie jest nasza gra, bo my zazwyczaj przejmujemy kontrolę. Jesteśmy bardzo mocno ofensywną drużyną. Piła natomiast niczym nas nie zaskoczyła taktycznie – dodała defensorka gościń.

Niedziela zadecyduje?

Grać pod presją też trzeba umieć. Sobota nie należała do gościń, ale sezon może się skończyć w niedzielę. Choć presja wzrasta, to jak zapewnia libero, ona, jak i jej koleżanki, świetnie odnajdują się w meczach o stawkę. Przed rokiem zabrakło niewiele. W tym ekipa znów powtórzyła sukces rundy zasadniczej.

Uwielbiam ludzi, którzy są przeciwko mnie, więc mi ściany pomagały. Kibice z Piły bardzo mocno próbują uprzykszyć nam życie i ja uwielbiam taki klimat meczów, bo kocham grać mecze o stawkę. Myślę, że większość dziewczyn u nas też to lubi. Piła była skoncentrowana do momentu, aż pozwalałyśmy im grać. W trzecim secie wróciłyśmy w 100% do swojej gry i ta sytuacja wyglądał inaczej. Wszystko jest w naszych rękach – powiedziała zmotywowana Bodasińska.

W niedzielę – 27 kwietnia, być może poznamy tegorocznego beniaminka TAURON Ligi. LOS Nowy Dwór Mazowiecki do awansu wciąż potrzebuje jeszcze jednej wygranej. Pod ścianą zatem ponownie stoją pilanki, które raz jeszcze muszą zawalczyć na własnym terenie. Początek spotkania o godzinie 18:00.

Niezależnie gdzie, to ja zamierzam świętować jutro! Nieważne gdzie, czy tutaj, w busie, czy restauracji. Wierzę, że domkniemy ten finał, ale nic nie musimy – powiedziała na zakończenie uśmiechnięta libero przyjezdnych.

Zobacz również:

I liga siatkarek. Bitwa o brąz jeszcze potrwa. KSG Warszawa wraca do stolicy na tarczy

PlusLiga