Nie jest wielką tajemnicą, że Czarni Radom mają kłopoty. Z funkcji prezesa zrezygnował Wojciech Żaliński, a jego komentarz, że klub wymaga szybkiego doinwestowania, jest traktowany jako i tak delikatna diagnoza sytuacji radomskiego klubu. Wydaje się, że klub jest na skraju upadku, ale pojawiło się światełko w tunelu. Miasto Radom rozważa przejęcie stuprocentowej kontroli nad klubem i wyciągnięcie go z kryzysu.
Wojciech Żaliński otwarcie przyznał, że nie był w stanie udźwignąć poprzednich działań spółki. Chciał za wszelką cenę najpierw dokończyć sezon. Po nim zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa.
Sytuacja nie jest trudna – jest tragiczna…
– Sytuacja Czarnych nie jest trudna. Sytuacja Czarnych jest tragiczna. Pan prezes Żaliński powiedział bardzo delikatnie w wywiadzie dla Radia Rekord o tym, jak wygląda sytuacja w klubie. Natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że bez pomocy z miasta w wysokości mniej więcej 300 tysięcy złotych, Czarni by nie dograli sezonu. To kwota tylko w tym kryzysowym momencie w ostatnich tygodniach. Na stole w rozmowach z prezesem Żalińskim leżała też oferta dużo większego finansowania w przyszłym sezonie i pomocy w znalezieniu sponsorów. No ale dzisiaj sytuacja organizacyjna klubu jest, jaka jest i rzeczywiście musimy się wspólnie zastanowić, jaka formuła funkcjonowania nie tyle będzie najlepsza, co w ogóle pozwoli temu klubowi przetrwać – mówi Mateusz Tyczyński, przewodniczący Rady Miejskiej w Radomiu.
Przede wszystkim problemem w klubie jest to, że nawet jeżeli ktoś zdecydowałby się na finansowanie, to nie ma z kim o tym rozmawiać. Żaliński zrezygnował z funkcji prezesa, a Janusz Dasiewicz (przewodniczący rady nadzorczej i prezes Stowarzyszenia Czarni Radom) złożył swoją rezygnację z obu funkcji już dwa miesiące temu.
Mateusz Tyczyński potwierdza, że Czarnych trzeba ratować, ale też wskazuje, że sytuacja klubu nie wzięła się z powietrza, a wszyscy uciekają od odpowiedzialności i rezygnują ze swoich funkcji. Rezygnacja Dasiewicza oznacza, że nie tylko klub nie ma prezesa. Również stuprocentowy właściciel klubu, czyli Stowarzyszenie Czarni Radom nie mają sternika. Niemniej jednak miasto rozważa przejęcie od stowarzyszenia stu procent udziałów.
Prezydent wkracza do akcji ratunkowej
Prezydent Radomia Radosław Witkowski wypowiada się w podobnym tonie co Mateusz Tyczyński. Podkreśla wagę klubu dla Radomia, ale też nie wie, z kim ma właściwie rozmawiać. Wyraził natomiast nadzieję, że kimkolwiek obecnie są osoby decyzyjne, usiądą z nim do rozmów o przyszłości Czarnych.
Jeżeli miało by dojść do rozmów o przejęciu klubu przez miasto, powinno się to odbyć jak najszybciej. Nieco ponad miesiąc pozostał do zamknięcia procesu licencyjnego w PZPS. Pomysł prezydenta miasta jest taki, że miasto przejmie sto procent udziałów i będzie realizować misję utrzymania klubu w pierwszej lidze. Podkreśla jednak, że jeżeli ma wziąć odpowiedzialność za ratowanie klubu, to nie widzi możliwości, aby dopuścić do tego procesu stowarzyszenie. – Nikt na dziś nie wie, kto stoi za stowarzyszeniem – komentuje Witkowski.
Prezydent Radomia nie wyklucza natomiast wpuszczenia w późniejszym czasie do klubu inwestorów zainteresowanych finansowaniem klubu. Jeżeli znaleźliby się wiarygodni partnerzy, którzy udźwignęliby budżet klubu, to prezydent deklaruje, że miasto mogłoby wtedy taki projekt już opuścić. Witkowski nie ma jednak planów, aby miasto do tego stopnia zaangażowało środki publiczne, żeby zbudować drużynę walczącą o awans. Do tego muszą pojawić się w klubie poważni przedsiębiorcy i działacze, którzy mogliby zapewnić odpowiednie finansowanie i organizację klubu, żeby myśleć o najwyższych celach.