Strona główna » I liga mężczyzn: Lider znów postraszony. CUK Anioły Toruń miały powód do walki

I liga mężczyzn: Lider znów postraszony. CUK Anioły Toruń miały powód do walki

inf. własna

fot. CUK Anioły Toruń – Facebook

I liga mężczyzn. Na koniec 26. kolejki rundy zasadniczej spotkały się ze sobą dwa bardzo waleczne zespoły. ChKS Chełm, który ma już zapewniony fotel lidera do końca tego etapu rozgrywek podejmował u siebie walczący o utrzymanie CUK Anioły Toruń. Wyrównana walka zakończyła się dopiero w tie-breaku na korzyść faworytów.

ChKS Chełm ze słabym startem

Dość zachowawczo podeszły obie ekipy do początku tego spotkania. Pojawiło się trochę błędów po każdej ze stron, a remis utrzymywał się do stanu 5:5. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Łukasz Kalinowski i torunianie objęli trzypunktowe prowadzenie. Potem dobre wejście na zagrywkę zaliczył Łukasz Sternik i zrobiło się już 6:11.  Chełmianie gubili się we własnych błędach, sporo ryzykowali w polu serwisowym ale bezskutecznie. Choć niejednokrotnie zbliżali się do rywali to Anioły skutecznie odpierały te ataku. Dobra dyspozycja Sławomira Stolca w końcówce dała wynik 20:24, a wszystko zakończył błąd serwisowy Szymona Rakowskiego.

Wciąż lepsi torunianie

W drugiej odsłonie również więcej zaczęło się dziać dopiero od wyniku 5:5. Wówczas zagrywką rywali ruszył Stolc, a w ataku uruchomił się Maciej Borris. Goście znów mieli trzypunktowy zapas na swoim koncie. Chełmianie wciąż nie mieli szczęścia w polu serwisowym ale wreszcie przełamał tę złą passę Tomasz Piotrowski – 13:14. Dzięki niemu doszło też do wyrównania po krótkiej grze punkt za punkt. Zacięta rywalizacja trwała już do końca seta, gdzie przerodziła się w walkę na przewagi. Lepsi okazali się ponownie torunianie, a bohaterem został Kalinowski.

Zimny prysznic od lidera

Irytacja po stronie gospodarzy wzrosła i sprawy w swoje ręce wziął Jędrzej Goss. Momentalnie ChKS odskoczył na 4:1, a niedługo później prowadził już 13:5. Kapitalną pracę w polu serwisowym wykonał wówczas Łukasz Łapszyński. Skuteczność ataku po stronie przyjezdnych wyraźnie spadła. Trener szukał wsparcia w Jakubie Skadorwie, ale również on nie mógł przedrzeć się na stronę przeciwnika. Wszystko zaczynało się bowiem od fatalnego przyjęcia na poziomie… 13%. Chełmianie zamknęli tego seta bardzo szybko, bo z zapasem czternastu punktów.

Anioły pozbierały się i zaczęły czwartą partię od budowania wyniku – 4:2. Utrudniało im to jednak wciąż niestabilne przyjęcie, szczególnie u Mateusza Podborączyńskiego. Gdy na zagrywce stanął Paweł Rusin, zrobiło się 12:9 dla ChKS-u. To samo powtórzył później Goss i przewaga wzrosła do pięciu „oczek”. Wszystko zmierzało do tie-breaka, a sił w ekipie z Torunia było coraz mniej.

Lider górą, ale nie bez problemów

Chełmianie dokończyli dzieła w tie-breaku, choć od początku do końca musieli pilnować wyniku. Akcja toczyła się punkt za punkt. Po jednej stronie show robili Piotrowski i Goss, a z drugiej odpowiadał im Stolc. Przy serwisie tego drugiego ChKS odskoczył na 12:9, by na 13:13 wyrównał Sternik. Kolejne dwie akcje należały jednak do gospodarzy, a zwycięstwo blokiem przypieczętował Jay Blankenau.

MVP: Jay Blankenau

ChKS Chełm – CUK Anioły Toruń
(22:25, 26:28, 25:11, 25:19, 15:13)

Składy zespołów:

ChKS: Blankenau (8), Łapszyński (16), Ziobrowski (1), Goss (21), Piotrowski T. (15), Rakowski (10), Fijałek (libero) oraz Rusin (8)
Anioły: Sternik (7), Kalinowski (13), Mesa Sandoval (4), Piotrowski M. (11), Stolc (18), Borris (11), Podborączyński (libero) oraz Brzóstowicz, Walawender (2), Grzona (1) i Skadorwa (2)

Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn

PlusLiga