Strona główna » Marzenia o PlusLidze. Dwa dreszczowce na zapleczu, GKS Katowice i Stal Nysa w głównych rolach

Marzenia o PlusLidze. Dwa dreszczowce na zapleczu, GKS Katowice i Stal Nysa w głównych rolach

inf. własna

fot. siatkowka.gkskatowice.eu

Dziewiąta kolejka PLS 1. Ligi obfitowała w ciekawe spotkania. Dużo emocji przyniosły starcia ostatnich spadkowiczów PlusLigi, którzy mierzyli się z zespołami z górnej części tabeli. Oba mecze zakończyły się dopiero po pięciu setach.

Kolejkę numer dziewięć zainaugurowano w piątek w Katowicach. Tamtejszy GKS podejmował BBTS Bielsko-Biała, który również aspiruje do awansu do ekstraklasy. Choć mecz przerodził się w prawdziwy dreszczowiec, to gospodarz nie oddał zwycięstwa i wciąż pozostaje niepokonany.

Stal Nysa depcze po piętach

Bardzo ciekawy mecz mogli obserwować kibice zgromadzeni w bydgoskiej hali. BKS Bydgoszcz nie miał łatwego zadania, bo tym razem po drugiej stronie siatki stanęli gracze Stali Nysa – druga niepokonana dotąd drużyna.  

Początkowo wszystko szło zgodnie z planem nysan, którzy dzięki skutecznej ofensywie Maxa Schulza i Dominika Depowskiego, wygrali premierową odsłonę do 13. Póżniej nawet ze słabszym przyjęciem i pozostawiającym wiele do życzenia atakiem, wygrali kolejną partię. BKS jednak wziął się w garść. Sebastian Lisicki i Jakub Kraut weszli na wysoki poziom i pobudzili zespół do walki. Udało im się przełamać trzeciego seta na przewagi (30:28), co dodało im skrzydeł. Później znaleźli sposób na Depowskiego, którego wyłączyli blokiem. Doprowadzili do tie-breaka, ale w nim to nysanie mieli już wszystko pod kontrolą. Zagrywka Bartłomieja Mordyla pomogła Stali odskoczyć na 3:1 i i taki zapas utrzymywała już do końca. Tym samym ekipa z Nysy wciąż nie odnotowała porażki w lidze.  

BKS Bydgoszcz – Stal Nysa 2:3
(13:25, 20:25, 30:28, 25:19, 11:15)

Anioły wciąż stabilnie, tak jak kluczborczanie

Swoją zwycięską passę kontynuują gracze KKS MICKIEWICZ Kluczbork, którzy od czwartej kolejki nie odnieśli porażki. W sobotę gościli u siebie MCKiS Jaworzno i potrzebowali niespełna półtorej godziny, by zamknąć spotkanie na swoją korzyść. Gospodarze dominowali w każdym elemencie. Bardzo przycisnęli rywali zagrywką i zmusili ich do błędów w przyjęciu. Kapitalnie w tym meczu zaprezentował się Tomasz Kalembka – oprócz 82% skuteczności w ataku, postawił aż pięć bloków. Ten element był po stronie kluczborczan. Zanotowali oni bowiem dwa razy więcej bloków, niż przeciwnik. Dobrze wypadł też Michał Gawrzydek. Obaj panowie byli bohaterami ostatnich akcji w setach.

KKS MICKIEWICZ Kluczbork – MCKiS Jaworzno 3:0
(25:23, 25:20, 25:23)

Anioły z Torunia, które od trzeciej kolejki nie oddały rywalom żadnego punktu, udały się z wizytą do Nowej Soli. Po ostatnim domowym meczu skład mają dość poturbowany, ale nawet bez dwóch ogniw są w stanie wygrywać.

Torunianie nie pozostawili złudzeń tamtejszej Astrze, bo wygrali mecz w trzech setach z dość sporą przewagą. Podopieczni Marcina Krysia nie musieli się zbytnio trudzić, bo rywale tonęli w swoich błędach. Oddali aż 15 punktów przez zepsute zagrywki, a osiem po nieudanych atakach. W zespole z Torunia wszyscy trzymali wysoki poziom skuteczności w ataku. Niekwestionowanym liderem był Luis Paolinetti.

Karton-Pak Astra Nowa Sól – CUK Anioły Toruń 0:3
(17:25, 22:25, 19:25)

Przełamanie u beniaminka, KPS Siedlce dalej w dołku

W niedobrej sytuacji jest KPS Siedlce, który notuje porażkę za porażką od sześciu serii. W meczu z Czarnymi Radom siedlczanie zdołali wygrać dwie pierwsze partie, ale na tym się skończyło. Trzeci set przełamany przez gości 30:28, odmienił zupełnie losy spotkania i to na konto radomian wpadło zwycięstwo. Najlepiej siedlczanom wyszedł pierwszy set – wówczas dobrze prezentowali się w przyjęciu i czujnie pracowali blokiem. Później jednak zaczęli popełniać masę błędów.  W polu serwisowym oddali… całego seta, bo aż 26 punktów. I choć radomianie nie grali wybitnie, to mieli świetnie dysponowanego Bartłomieja Klutha, którzy przez cały mecz utrzymał poziom 63% skuteczności w ataku.

KPS Siedlce – PIERROT Czarni Radom 2:3
(25:20, 25:23, 28:30, 17:25, 10:15)

W starciu beniaminków lepsza okazała się KS Sparta Grodzisk Mazowiecki. Wciąż znajduje się w czerwonej strefie tabeli, ale realizuje swoje plany minimum, czyli zwycięstwa z rywalami w swoim zasięgu. W Augustowie zamknęła mecz w czterech setach. Był to wyczerpujący mecz dla jednych i drugich. Przyjezdni mieli przewagę w elemencie bloku. Za ich stabilne przyjęcie dbał Jakub Buczek, który przyjmował ponad połowę piłek – aż 43 z 82. On razem z Mateuszem Piotrowskim dźwigali też ofensywę.

KS NECKO Augustów – KS Sparta Grodzisk Mazowiecki 1:3
(27:25, 19:25, 23:25, 22:25)

Ciężkie czasy w Będzinie

Lechia Tomaszów Mazowiecki swoje czwarte zwycięstwo odniosła z MKS-em Będzin. Wszystko wskazywało na to, że będzie to wyrównane spotkanie. Poniekąd takie było, ale bedzinianom w czwartym secie zabrakło już sił i przegrali partię do 16. Świetnie w przyjęciu prezentował się Marcel Hendzelewski. O atak zadbał za to Artur Brzostowicz, MVP spotkania. Lechia całkowicie zdominowała gości w bloku, ale MKS wiele też oddał w polu serwisowym.

Lechia Tomaszów Mazowiecki – Nowak-Mosty MKS Będzin 3:1
(25:21, 25:22, 22:25, 25:16)

Sensacji nie było także w meczu Avii Świdnik, która u siebie gościła podopiecznych SMS PZPS Spała. Choć robił co mógł Mateusz Madaj, wspierany przez Wiktora Raczyńskiego to za dużo błędów pojawiało się po stronie SMS-u. Aż 14 z nich pojawiło się w ofensywie. Gospodarze wypełnili swoje zadanie i zamknęli mecz w trzech setach – do 20, 17 i 21.

PZL LEONARDO Avia Świdnik – SMS PZPS Spała 3:0
(25:20, 25:17, 25:21)

Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn

PlusLiga