W meczu dwóch drużyn znajdujących się w dolnej części tabeli Lechia Tomaszów Mazowiecki pokonała u siebie 3:2 PSG KPS. Siedlczanie mają czego żałować, bo prowadzili już 2:1, a mimo tego znowu przegrali. Wciąż więc muszą czekać na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Walka na styku
Mecz zaczął się od wymiany ciosów. Wśród gospodarzy wyróżniał się Wiktor Musiał, ale po drugiej stronie siatki odpowiadał mu Jakub Czyżowski (8:8). Dopiero po błędzie w ataku Wiktora Kłęka na niewielkim prowadzeniu znaleźli się tomaszowianie (12:10). Dołożyli szczelny blok, a po zbiciu Musiała byli w coraz lepszej sytuacji (20:17). W końcówce w KPS-ie dobrze spisywał się Dawid Sokołowski, a pomyłka w ataku Musiała doprowadziła do batalii na przewagi. W niej presji nie wytrzymał Czyżowski, a jego błędne zbicie przechyliło szalę zwycięstwa na stronę Lechii (31:29).
W drugim secie poszła ona za ciosem. Przy zagrywce Sebastiana Wardy wysforowała się na prowadzenie 5:2, ale KPS nie dawał za wygraną i stosunkowo szybko wrócił do gry. W kolejnych minutach tomaszowianie próbowali odbudować swoją przewagę. Ich mocną stroną była zagrywka, a po akcji Smitsa wydawało się, że przejmą inicjatywę na boisku, lecz dzięki Bartoszowi Kowalczykowi goście wciąż byli w grze (17:17). Oba zespoły grały zrywami, ale po asie serwisowym Arkadiusza Kościółka wciąż wynik był sprawą otwartą (21:21). Po raz kolejny triumfatora musiała wyłonić gra na przewagi, ale tym razem lepiej spisali się w niej przyjezdni, a blok Sokołowskiego dał im zwycięstwo (27:25).
W trzecią partię lepiej weszli siedlczanie, którzy przy serwisie Jana Tomczaka odskoczyli od rywali na 4:0. W ataku swoje robił duet Kowalczyk/Czyżowski, a KPS prowadził już 9:3. Przy serwisie Białeckiego Lechia zbliżyła się na 8:9, ale przez własne błędy ponownie oddała inicjatywę przeciwnikom. Ci po asie serwisowym Michała Kozłowskiego dyktowali warunki gry (15:11). Na siatce przypomniał o sobie Sokołowski, a dzięki blokowi goście pewnie kroczyli do zwycięstwa (20:14). W końcówce obraz gry nie uległ zmianie, a liczne błędy podopiecznych Mateusza Mielnika przypieczętowały wygraną w tej części spotkania siedlczan (25:18).
W czwartym secie po krótkiej wymianie ciosów kontra Smitsa spowodowała, że przewaga zaczęła zarysowywać się po stronie tomaszowian (7:4). Wprawdzie po błędzie Białeckiego KPS na moment wrócił do gry, ale nie mógł zatrzymać Smitsa, a dobra gra Adama Kąckiego sprawiła, że Lechia odbudowała swoje prowadzenie (15:10). Asa serwisowego dołożył Radosław Sterna, a kolejne zbicia Smitsa przybliżały oba zespoły do tie-breaka (21:14). W końcówce przyjezdni zupełnie się pogubili. Nie byli w stanie przeprowadzić skutecznej akcji, a popsuta zagrywka Czyżowskiego doprowadziła do tie-breaka (25:15).
Rozstrzygnął tie-break
W niego lepiej weszli gospodarze, którzy dzięki blokowi i asowi serwisowemu Kąckiego narzucili rywalom swój rytm gry (5:1). Straty próbował odrabiać Czyżowski na spółkę z Kowalczykiem, KPS zbliżył się na 8:9. Na więcej nie było go stać, a seria czap przybliżała Lechię do zwycięstwa. W końcówce w ataku przypomniał o sobie Smits, a tomaszowianie triumfowali 15:11.
MVP: Kristaps Smits
Lechia Tomaszów Mazowiecki – PSG KPS Siedlce 3:2
(31:29, 25:27, 15:11)
Składy zespołów
Lechia: Neroj (4), Musiał (7), Smits (28), Hendzelewski (4), Sterna (5), Warda (8), Jaglarski (libero) oraz Białecki (12), Toma (2), Kącki (7), Szlęzak
KPS: Tomczak J., Kozłowski (8), Czyżowski (12), Sokołowski (23), Wójcik (8), Kłęk (1), Tomczak B. (libero) oraz Kościółek (1), Tubiak, Bąkiewicz, Szpernalowski, Kowalczyk (23)
Zobacz również
Wyniki i tabela I ligi siatkarzy
źródło: inf. własna