– Nasz kryzys trwał krótko, ale to był okres pełen trudnych spotkań. Jesteśmy na tyle skonsolidowaną i twardą grupą, że wszystkie problemy będą nas jednoczyć. Mamy cały czas przed sobą jasno określony cel i będziemy robić swoje – powiedział trener GKS-u Katowice Grzegorz Słaby.
Zaprezentowaliście się zdecydowanie lepiej w drugim starciu tego sezonu z Jastrzębskim Węglem, co dało wam punkt po tie-breaku. Decydowały detale?
Grzegorz Słaby: – Graliśmy jak równy z równym z pretendentem do mistrzostwa Polski, co cieszy. Z naszej strony gra wyglądała bardzo poprawnie, choć zdarzały nam się sytuacje, w których traciliśmy zbyt łatwo punkty. Do poprawy jest z pewnością asekuracja po bloku przeciwnika, gdzie nie zawsze prawidłowo reagowaliśmy na wracające na naszą stronę piłki. Graliśmy na swoje aktualne sto procent i z tego powinniśmy być zadowoleni. Szkoda tie-breaka; było wiadomo, że strona, która osiągnie przewagę dwóch-trzech punktów jako pierwsza, będzie prowadziła grę na swoją korzyść i był to Jastrzębski. Słabo zaczynaliśmy początki każdego z setów i wiele wysiłku kosztowało nas wyrównywanie strat w dalszej części partii. W piątym secie takich szans jest dużo mniej, dlatego przegraliśmy.
Czy ten mecz, wieńczący bardzo wymagający dla GieKSy styczeń, to prognostyk dobrych meczów w lutym?
– Ten sezon jest niesamowicie rwany i rzadko kiedy mamy okazję wykorzystać dłuższy okres do spokojnego potrenowania; na szczęście przed meczem z Jastrzębskim Węglem mieliśmy kilka dni, które mogliśmy przeznaczyć na pracę, co przełożyło się na poziom meczu. Pamiętajmy, że każdy zespół w PlusLidze przechodził lub będzie przechodził delikatny kryzys wywołany kwestiami zdrowotnymi. W naszym przypadku na spadek formy w styczniu złożył się cały październik przesiedziany w domach na kwarantannie, który sprawił, że na początku tego roku rozgrywaliśmy zaległe spotkania z topowymi drużynami w krótkich odstępach czasowych. Terminarz sprawiał, że tuż przed północą kończyliśmy mecz, a następnego dnia rano jechaliśmy na kolejne spotkanie. To nie mogło pozostać bez wpływu na nasze granie.
To nie był jedyny problem, jaki was trapił w styczniu tego roku.
– Tak, do tego trzeba dołożyć dolegliwości, jakie wywołało przejście COVID-19 przez zawodników. Efekty zarażenia się koronawirusem wpływają na nasz zespół, wciąż diagnozujemy Jakuba Szymańskiego pod kątem powikłań po COVID-19 i nie możemy z niego skorzystać już niemal miesiąc. Do tego dotknęły nas problemy zdrowotne innej natury niż typowe siatkarskie kontuzje. Poza tym wyjątkowo wcześnie ruszył rynek transferowy, co też nie pozostaje bez wpływu na głowy graczy. Tak czy siak idziemy do przodu i trzymamy się wyznaczonego kierunku. Na szczęście nasza forma pomału idzie w górę, co dobrze wróży, jako że wchodzimy w fazę walki z zespołami, z którymi rywalizujemy o znalezienie się w najlepszej ósemce ligi.
Pozostajecie w walce o historyczny awans do fazy play-off PlusLigi. Macie nadzieję, że wspomniany kryzys jest już za wami?
– Cały ten sezon jest ogromnym wyzwaniem z powodów, o których wspomniałem już wcześniej i na formę siatkarzy ma wpływ naprawdę wiele czynników. Nasz kryzys trwał krótko, ale to był okres pełen trudnych spotkań. Jesteśmy na tyle skonsolidowaną i twardą grupą, że wszystkie problemy będą nas jednoczyć. Mamy cały czas przed sobą jasno określony cel i będziemy robić swoje.
źródło: siatkowka.gkskatowice.eu