Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Grzegorz Słaby: Nasz zespół jest postrzegany jako trampolina do lepszej przyszłości

Grzegorz Słaby: Nasz zespół jest postrzegany jako trampolina do lepszej przyszłości

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Przychodzą do nas gracze, którzy pokazują się z dobrej strony i odchodzą do bogatszych klubów. Chcemy im pomagać, by podnosili umiejętności i mozolnie wspinali się po sportowej drabince – powiedział w rozmowie z Włodzimierzem Sowińskim z Dziennika trener GKS-u Katowice, Grzegorz Słaby.  

 

Grzegorz Słaby wprowadził GKS Katowice do PlusLigi. Następnie był w nim asystentem Piotra Gruszki i Dariusza Daszkiewicza, ale od trzech sezonów ponownie to on odpowiada za wyniki osiągane przez górnośląski klub. W minionych rozgrywkach jego drużyna miała kryzysowe momenty, ale potrafiła je przezwyciężyć. – Miniony sezon uważam za największe osiągnięcie w trenerskiej przygodzie. Jeszcze się nie rozpoczął, a musieliśmy się zmierzyć z sytuacją kryzysową. Micah Ma’a niespodziewanie nas opuścił, wybierając bardziej intratną ofertę z Turcji. Zostaliśmy więc bez rozgrywającego nr 1, bo Georgi Seganow został ściągnięty w ostatniej chwili i niemal wszystko zaczynaliśmy od nowa. Ponadto mieliśmy aż czterech serwisujących „floatem”. Nie chcę powiedzieć, że oddawaliśmy piłkę rywalom, ale solidnie ułatwialiśmy im zadanie. Z powodu różnych przeciwności losu, głównie kontuzji, mieliśmy poważny kryzys i przegrywaliśmy mecz za meczem. Potrafiliśmy jednak wyjść zapaści, co uważam za swoje największe osiągnięcie – powiedział Grzegorz Słaby.

Ostatecznie GKS-owi nie udało się awansować do play-off, ale jego pozycja w PlusLidze nie była zagrożona. – Zajęliśmy 11. miejsce, wyprzedzając renomowaną Skrę Bełchatów, z budżetem nieporównywalnym do naszego. Przy okazji przypomniał mi się okres, kiedy prowadziłem II-ligowy zespół z Tychów. Zawodnicy pracowali, więc trenowaliśmy między 20.00 a 22.30, lecz mimo to zdołaliśmy się utrzymać. To pokazuje jak ważna jest dobra komunikacja i odpowiednie zarządzanie grupą. W takich momentach elementy czysto siatkarskie schodzą na nieco dalszy plan, bo nie są już na odpowiednim poziomie. Dotarcie do zawodnika i przekonanie go do roli, jaką ma odegrać, są niesłychanie ważne – dodał szkoleniowiec drużyny z Katowic.

GKS nigdy nie miał budżetu porównywalnego z ligowymi mocarzami. Co więcej, dysponuje zazwyczaj skromnymi środkami, a i tak działaczom udaje się stworzyć taki skład, który jest w stanie sprawiać niespodzianki. – Moim celem jest gra o najwyższe cele. Muszę jednak mierzyć się z odmienną rzeczywistością. Najbogatsze kluby już w listopadzie, względnie na początku grudnia wiedzą, których zawodników będą miały w kolejnym sezonie. Potem składy konstruują te z mniejszymi pieniędzmi, a my jesteśmy pod koniec tego procesu. Takie są realia. Nie narzekam, bo nasz zespół jest postrzegany jako trampolina do lepszej przyszłości i dobre miejsce na odbudowanie formy – zaznaczył Słaby.

GKS trampoliną do lepszego klubu

Przez wielu zawodników GKS traktowany jest jako klub, w którym można pokazać się z dobrej strony, by następnie znaleźć zatrudnienie w silniejszym zespole. Przez kilka lat w ekipie z Katowic przewinęło się kilku późniejszych kadrowiczów. – Przychodzą do nas gracze, którzy pokazują się z dobrej strony i odchodzą do bogatszych klubów. Chcemy im pomagać, by podnosili umiejętności i mozolnie wspinali się po sportowej drabince. Na przestrzeni kilku lat przez nasze ręce „przewinęło się” wielu siatkarzy, którzy odgrywają ważne role w innych zespołach. Mało kto pamięta, że w I lidze parę atakujących tworzyli Jan Król i Karol Butryn, w zeszłym sezonie grający w Indykpolu AZS-ie Olsztyn. Gdy Butryn do nas przychodził, był kompletnie nieznany. Tymczasem play-off kończył jako nr 1 na tej pozycji, a dziś jest w reprezentacji. Rozgrywającymi z kolei byli Marcin Komenda i Jan Firlej, również z ciekawą perspektywą w kadrze. Ma’a i Seganow zostali już wspomniani, a do nich dochodzi duet libero Dustin Watten i Bartosz Mariański, należący do ścisłej czołówki. Na przyjęciu przez cały sezon grał m.in. Rafał Szymura, mistrz kraju z Jastrzębskim Węglem, Jakub Szymański przychodził do nas jako czwarty przyjmujący, dziś jest kadrowiczem. Sebastian Adamczyk, rezerwowy środkowy Skry Bełchatów, którego sprowadziliśmy z powodu plagi kontuzji na tej pozycji, w tym sezonie zadebiutował w Lidze Narodów – wspomniał trener przedstawiciela PlusLigi.

W przyszłym sezonie wciąż rywalizowało będzie w niej aż 16 zespołów, a dopiero w sezonie 2024/2025 mają zostać podjęte kroki, aby zmniejszyć ich liczbę. – 16 zespołów sprawia, że gramy na okrągło, bez chwili wytchnienia. Sezon jest za krótki w porównaniu do międzynarodowego, który zaczyna się na początku czerwca, a kończy – jak w tym roku – w połowie października. Wydaje mi się, że należy zreformować rozgrywki międzynarodowe. Dla siatkarza przerwa ligowa od maja do października to jakieś nieporozumienie, a wręcz dramat. Ileż można trenować – zakończył Grzegorz Słaby.

źródło: inf. własna, sportdziennik.com

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-07-12

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved