– Mecz był wymagający, przeciwnik rzucił na szalę wszystko, co miał najlepszego. Było u nich widać ogromną zadziorność i wolę zwycięstwa. Rywalizacja była na bardzo wysokim poziomie. Mój zespół na pewno grał pod dużo większą presją i musiał sobie z nią radzić. My graliśmy o ważny cel, natomiast Ślepsk mógł się bawić grą i byli to widać w kluczowych momentach – mówił po wygranej w Suwałkach trener GKS-u Katowice Grzegorz Słaby. Jego ekipa jeszcze tego samego dnia, po porażce Projektu Warszawa, mogła cieszyć się z awansu do play-off.
Dominik Kwapisiewicz, trener Ślepska, zwrócił uwagę na braki kadrowe w swojej drużynie. – W tym meczu nie mogliśmy rotować składem w taki sposób, jakbym chciał i na pewno była to trudna sytuacja. Kontuzje uniemożliwiły grę dwóm naszym przyjmującym, Kevinowi Klinkenbergowi i Piotrowi Łukasikowi, co na pewno jest dla nas dużą stratą, zwłaszcza w tak twardym meczu – tłumaczył. Szkoleniowiec mimo porażki pozytywnie ocenił piątkowe spotkanie. – W mojej ocenie, poza trzecim setem, gdzie powinniśmy wstydzić się sami za siebie. Tyle prostych piłek, co w tym jednym secie, nie wpadło nam odkąd tutaj przyszedłem. Za ten set musimy posypać głowy popiołem, ale chwała nam za to, że potrafiliśmy wrócić, wywrzeć presję na rywalach i doprowadzić do walki w tie-breaku, gdzie goście okazali się minimalnie lepsi – stwierdził. Kwapisiewicz podkreślił także fakt, że jego podopieczni tak naprawdę grali „o pietruszkę”. – Nie ma co ukrywać, że to nie jest łatwe. Adrenaliny było więcej, kiedy każdy punkt ważył dla nas tonę. Nie mogę powiedzieć, że drużyna odpuszcza, bo tak nie jest. Musimy podążać tą drogą i zdobyć to 11. miejsce, zawsze to lepiej być o oczko wyżej – przyznał.
Spotkanie skomentował także Paweł Halaba, przyjmujący Ślepska. – Mało brakowało, to był mecz walki. Były genialne obrony, ataki serwisy. Nie ma co płakać, katowiczanom bardziej się te punkty przydadzą, patrząc w tabelę. My niestety straciliśmy szansę na 9. miejsce. Chcieliśmy wygrać, zrobiliśmy wszystko co. w naszej mocy, ale niestety się nie udało. Jeszcze dwa mecze mam nadzieję, że zwycięskie i koniec sezonu.
Grzegorz Słaby podkreślił, że to po stronie jego drużyny była większa presja, ale był dumny, że siatkarze ją udźwignęli. – Mecz był wymagający, przeciwnik rzucił na szalę wszystko, co miał najlepszego. Było u nich widać ogromną zadziorność i wolę zwycięstwa. Rywalizacja była na bardzo wysokim poziomie. Mój zespół na pewno grał pod dużo większą presją i musiał sobie z nią radzić. My graliśmy o ważny cel, natomiast Ślepsk mógł się bawić grą i byli to widać w kluczowych momentach. Cieszę się, że ta grupa tworząc dobre relacje miedzy sobą osiągnęła poziom zaangażowania i grania taki, że złamanie nas jest bardzo trudne. Cieszą zmiany, Rousseaux pociągnął grę w ataku, której nam brakowało. W końcówce tie-breaka wrócił Quiroga i przetrzymał przyjęcie i obronił parę piłek. Cieszy mnie to, jak ta nasza gra wyglądała, bo z jednej strony emocje na pewno z jednej strony nam przeszkadzały, z drugiej strony nas niosły – chwalił swój zespół Słaby.
źródło: inf. własna, PLS TV