– Włosi zagrali bardzo dobre spotkanie i byli lepsi od nas praktycznie w każdym elemencie, a my nie potrafiliśmy znaleźć skutecznego rozwiązania, aby im się przeciwstawić. To mnie przede wszystkim martwi przed kolejnym meczem, bo to, że zajęliśmy drugie miejsce w swojej grupie jest już historią – powiedział trener, Grzegorz Ryś.
Włosi wypunktowali Polaków
Porażką fazę grupową igrzysk olimpijskich zakończyli siatkarze reprezentacji Polski. Podopieczni Nikoli Grbicia ulegli 1:3 Włochom, zajmując drugie miejsce w grupie B. – W tym meczu dopadały nas zmienne nastroje. Z jednej strony porażka może się przytrafić, ale jeśli przegralibyśmy po dobrej grze, a przeciwnik byłby minimalnie lepszy, to moglibyśmy powiedzieć, że w tym meczu coś się działo i o wyniku zadecydowały szczegóły. Ale jeśli przegraliśmy gładko pierwsze dwa sety, a tylko w trzecim zagraliśmy na wysokim poziomie i tak, jak oczekiwalibyśmy tego od naszej reprezentacji, to jeden set to trochę za mało – stwierdził trener, Grzegorz Ryś.
Alarm przed ćwierćfinałem
Biało-czerwoni fatalnie zaprezentowali się w pierwszych dwóch setach. Niewiele im w nich wychodziło i byli tylko tłem dla rozpędzonych siatkarzy z Italii. Dopiero wejście Kamila Semeniuka, który zdobył 18 punktów, ustabilizowało grę Polaków i pozwoliło im przedłużyć spotkanie. – Trener Grbić starał się znaleźć optymalne zestawienie na ten mecz. Udało mu się to w trzecim secie. Niestety, nie wystarczyło to do wygranej. Włosi zagrali bardzo dobre spotkanie i byli lepsi od nas praktycznie w każdym elemencie, a my nie potrafiliśmy znaleźć skutecznego rozwiązania, aby im się przeciwstawić. To mnie przede wszystkim martwi przed kolejnym meczem, bo to, że zajęliśmy drugie miejsce w swojej grupie jest już historią. Przed nami najważniejszy mecz ostatniego czterolecia i na niego powinniśmy być gotowi – zaznaczył szkoleniowiec, który obecnie pracuje w Niemczech.
Bez skrzydeł się nie wygra
Niestety, to był kolejny mecz, w którym Polacy mieli ogromne kłopoty w ataku na skrzydłach. Wprawdzie nieco przebudził się Bartosz Kurek, ale w tym meczu nie błyszczał Wilfredo Leon, a naszą siłą byli środkowi, którzy łącznie zdobyli 26 oczek. – W ataku graliśmy bardzo nierówno. Dopiero wejście Kamila Semeniuka zmieniło obraz gry, bo był to zawodnik, który punktował. Później trochę lepiej zaczął grać Bartek Kurek, ale jest to trochę zbyt mało, jeśli myślimy o awansie do półfinału. Jedynym jak na razie pozytywnym elementem jest gra na środku, bo nasi środkowi prezentują się nieźle. Mimo że pojedyncze błędy przytrafiły się Norbertowi Huberowi, to jednak środek jest naszym bardzo mocnym punktem. Potrzebujemy, aby na skrzydłach nasi zawodnicy również zagrali na wysokim poziomie – ocenił Ryś.
I znów ta Słowenia
W ćwierćfinale igrzysk olimpijskich biało-czerwoni zmierzą się ze Słoweńcami, którzy w Paryżu nie ponieśli jeszcze porażki. W wielu imprezach Słoweńcy byli katem biało-czerwonych, ale niemoc w meczach o stawkę z nimi podopieczni trenera Grbicia przełamali w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy. Czy pokonają ich również w ćwierćfinale? – Ze Słoweńcami mamy kilka rachunków do wyrównania. Pamiętamy, że w niektórych mistrzostwach Europy zamykali nam drogę do finału. Mam nadzieję, że będzie to dla naszych zawodników dodatkowa motywacja, aby w tym najważniejszym momencie czterolecia pokazali się z jak najlepszej strony i ze Słoweńcami po prostu wygrali. Łatwo nie będzie. Nastawiam się na trudną walkę, być może nawet na pięć setów, ale liczę na to, że jednak zwycięsko wyjdziemy z tego spotkania – zakończył Grzegorz Ryś.
Zobacz również
Igrzyska olimpijskie: Z kim, kiedy i o której zagrają Polacy?
źródło: inf. własna