Siatkarzom Indykpolu AZS Olsztyn nie udało się przedłużyć passy zwycięstw – licznik zatrzymał się na czterech wygranych z rzędu. Zawodnicy prowadzeni przez Javiera Webera ulegli przed własną publicznością ekipie Asseco Resovii Rzeszów 1:3. – Nie tak wyobrażałem sobie swój debiut w Indykpolu AZS. Można było jednak spodziewać się takiego początku w moim wykonaniu. Trzy treningi to mało, aby poczuć się dobrze z resztą zespołu – stwierdził Grzegorz Pająk na antenie Radia UWM FM.
Na sześć kolejek przed zakończeniem fazy zasadniczej akademicy z Kortowa zajmują w ligowej tabeli 6. miejsce. Przed ekipą ze stolicy Warmii i Mazur dwa spotkania wyjazdowe – z Projektem Warszawa (niedziela 19.02 o godz. 17:30) oraz zaległe z Treflem Gdańsk (piątek 24.02 o godz. 17:30).
W biało-zielonych barwach zadebiutował Grzegorz Pająk. Co powiedział rozgrywający po swoim czwartkowym występie? – Nie tak wyobrażałem sobie swój debiut w Indykpolu AZS. Można było jednak spodziewać się takiego początku w moim wykonaniu. Trzy treningi to mało, aby poczuć się dobrze z resztą zespołu. Razem z trenerem zakładaliśmy taką możliwość. Mam nadzieję, że dobrze wykorzystamy czas do następnego meczu, ponieważ mamy go sporo – stwierdził siatkarz na antenie Radia UWM FM. – W końcówce czwartego seta przypomniałem sobie fajne czasy, bo dawno nie grałem przy tylu kibicach, przy tak głośnym dopingu. Bardzo przyjemnie było wrócić i już nie mogę doczekać się kolejnych spotkań.
– Nie od razu Rzym zbudowano. Potrzebujemy trochę czasu, żeby się poczuć. Najwięcej nie porozumień, widać to było też na treningu, miałem z Taylorem. Wszystkich polskich środkowych miałem obcykanych w 20 minut, a Taylora trzeba trochę dłużej, bo jego tempo jest inne, jest bardzo szybkie, to jest specyficzna piła. Natomiast mnie to w ogóle nie deprymuje. Wracamy, trenujemy i w kolejnym meczu będzie lepiej – dodał Grzegorz Pająk.
Patrząc w pomeczowe statystyki, rzeszowianie lepiej spisywali się w ataku (53% do 41% skuteczności) oraz bloku (13:8). Olsztynianie dokładniej przyjmowali (46% do 41% pozytywnego przyjęcia) i lepiej serwowali (7:5). Najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie gospodarzy był Mortiz Karlitzek (19 pkt.), a u gości TJ DeFalco (25 „oczek”).
– Jeden set nie skreśla całego meczu. Na plus może być fakt, iż byliśmy w stanie powrócić po nieudanej pierwszej partii. Czujemy jednak niedosyt. Po końcówce czwartej partii, kiedy przegrywamy 32:34, czuję rozżalenie. Byliśmy blisko tie-breaka, więc nie może nam towarzyszyć nic innego niż złość i żal – powiedział Karol Jankiewicz. – Pokazaliśmy we wcześniejszych meczach z mocnymi rywalami, że możemy grać na wysokim poziomie. Resovia w tym spotkaniu była górą, ale momentami mecz stał stał na wysokim poziomie.
źródło: indykpolazs.pl