Jeszcze kilka dni temu wydawało się niemożliwe, aby PGE Skra Bełchatów awansowała do play-off. Kiepski styl i słabe wyniki ugruntowały pozycję bełchatowian „pod kreską” i tylko najwięksi optymiści wierzyli, że misja awansu do ósemki ma szanse powodzenia. Dziś staje się to coraz bardziej realne, co również podkreślił po zwycięstwie nad Jastrzębskim Węglem Grzegorz Łomacz. – Na pewno te dwa zwycięstwa z ZAKSĄ i Jastrzębskim Węglem były nieoczekiwane przez większość ludzi, ale pomogły nam się zbliżyć do ósemki.
Siatkarz zdaje sobie jednak sprawę, że do osiągnięcia tego celu jest jeszcze daleka droga, tym bardziej, że nie wszystkie karty są w rękach Skry. – Nie nakładajmy dodatkowej presji. Przed nami jeszcze dwa spotkania, które musimy wygrać, a dodatkowo musimy liczyć na innych. Tu naprawdę jeszcze musi się sporo wydarzyć.
Stawka z pewnością rośnie, bo o ile przed meczami z ZAKSĄ i Jastrzębskim Węglem kibice Skry zdawali się być pogodzeni z losem, to teraz zarówno w sympatykach zespołu, jak i samej drużynie pojawiła się iskra nadziei, a w związku z tym presja w ostatnich spotkaniach będzie dużo większa. – Te spotkania będą już psychologicznie dużo cięższe, niż chociażby te dwa z czołówką – ocenił Łomacz.
Oczywiście nie sposób oddzielić wyniki zespołu od wydarzeń wewnątrz klubu. Rozgrywający Skry to potwierdza, mimo że podkreśla, że zespół chciał jak najmniej myśleć o sytuacji w Skrze. – Dużo działo się w klubie. My staraliśmy się od tego odcinać, ale też nie zawsze można. Na tyle ile mogliśmy, trenowaliśmy jednak spokojnie. Chcieliśmy się w końcu pobawić trochę siatkówką i w końcu nam się to udało w ostatnich meczach. Mecz z Modeną wyglądał już fajnie, dlatego z optymizmem patrzymy na ostatnie kolejki i zobaczymy, co się wydarzy – powiedział.
źródło: inf. własna, polsatsport.pl