– Myślę, że większe emocje będą po wjeździe do wioski, ale trzeba będzie szybko je uspokoić, bo jedziemy tam grać w siatkówkę. Wiadomo, że to inny turniej niż wszystkie, bardzo ważny, ale jedziemy tam zrobić swoją robotę, to, co robimy najlepiej, czyli granie w siatkówkę – podkreślił przed wylotem do Japonii Aleksander Śliwka.
Coraz mniej czasu zostało do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich. Polacy swój pierwszym mecz turnieju w Tokio zagrają 24 lipca o 12:40 polskiego czasu, a ich przeciwnikami będą Irańczycy. We wtorek siatkarze wylecieli do Japonii. – Pojawia się malutki dreszczyk, bo jesteśmy już na lotnisku, wiemy, że lecimy po nasz główny cel tego lata. Cieszymy się, że już następuje ten moment – przyznał przed wylotem Grzegorz Łomacz. Polacy nie ukrywają, że celem jest zdobycie medalu. Ostatni raz ta sztuka biało-czerwonym udała się w 1976 roku. – Myślę, że jesteśmy zgraną grupą, która posiada bardzo dużą jakość. Jest bardzo dobra atmosfera w naszym zespole, od paru lat występujemy w bardzo podobnym składzie i czujemy się po prostu mocni – wyjaśnił rozgrywający.
– Na razie spokój. Myślę, że większe emocje będą po wjeździe do wioski, ale trzeba będzie szybko je uspokoić, bo jedziemy tam grać w siatkówkę. Wiadomo, że to inny turniej niż wszystkie, bardzo ważny, ale jedziemy tam zrobić swoją robotę, to, co robimy najlepiej, czyli granie w siatkówkę – podkreślił Aleksander Śliwka. – Nie przeczytałem playbooka, ale pewnie zostanie nam to przybliżone w skrócie, te najważniejsze zasady. O niektórych już słyszałem. Cóż, musimy się dostosować. Zjeżdżają się tam sportowcy z całego świata, tak że zrobimy wszystko, by się dostosować, żebyśmy mogli grać w siatkówkę – powiedział o regułach przyjmujący reprezentacji Polski.
Ze względu na wciąż trwającą pandemię koronawirusa igrzyska odbędą się w bardzo ścisłym reżimie. Wszyscy uczestnicy turnieju w Tokio mają przestrzegać bardzo ścisłych zasad i mieć zainstalowane dedykowane aplikacje. – Oczywiście, że wszyscy się motamy, bo tych aplikacji, formalności jest bardzo dużo, ale dostosowujemy się, nie narzekamy. Cieszymy się, że możemy tam lecieć – stwierdził Łomacz. – Zobaczymy, jak będzie na miejscu. Do Rimini też lecieliśmy niby do więzienia, okazało się nie tak strasznie. Jesteśmy naprawdę pozytywnie nastawieni – dodał.
Czy siatkarze zabrali do Japonii jakieś talizmany? – Nie mam żadnego talizmanu. Zawsze na duże turnieje staram się zabrać formę i to tyle – odpowiedział Łomacz. – Raczej nie mam takich rzeczy, może jakieś małe drobiazgi, ale nie będę zdradzał, bo nie będą już przynosić szczęścia – stwierdził Śliwka.
źródło: opr. własne, sport.tvp.pl
