W plażowych mistrzostwach Europy wzięły udział dwie polskie pary męskie pod kierownictwem trenera Grzegorza Klimka. Piotr Kantor i Jakub Zdybek zakończyli rywalizację na 25. miejscu, natomiast Bartosz Łosiak i Maciej Rudol zajęli 9. lokatę.
W plażowych mistrzostwach Europy rozgrywanych w Wiedniu, Polskę reprezentowały dwa duety męskie – Bartosz Łosiak i Maciej Rudol oraz Piotr Kantor i Jakub Zdybek. Polskie pary po losowaniu trafiły do tej samej grupy, przez co właśnie bratobójczy pojedynek decydował o awansie do dalszej części turnieju. – Losowanie nie było szczęśliwe. Uważam, że zawsze, kiedy gramy razem w grupie jest to niekorzystne dla nas, bo nie rywalizujemy z drużynami, do których się przygotowujemy tylko tak trochę sami siebie zjadamy od środka – powiedział Grzegorz Klimek, trener reprezentacji Polski mężczyzn. – Nasza grupa była bardzo wyrównana, bez żadnej słabej drużyny, a w każdej innej grupie teoretycznie taka słabsza drużyna była. To sprawiło, że musieliśmy zmierzyć się ze sobą w meczu o trzecie miejsce, a tam minimalnie lepsi byli Bartek z Maćkiem. Oni wygrali ten zacięty bój i to oni przeszli dalej. Piotrek z Kubą oczywiście z niedosytem – z 25. miejscem, ale nie zwieszamy głów – dodał szkoleniowiec.
Po wyjściu z para Łosiak/Rudol najpierw pokonała po tie-breaku doświadczonych, hiszpańskich siatkarzy – Herrera/Gavira. Niestety w następnym meczu, którego stawką był awans do ćwierćfinału przegrali z niemieckim duetem – Ehlers/Wickler. – Ogólnie jestem zadowolony z tego, jak się zaprezentowali. Nie licząc tego ostatniego meczu z Niemcami , gdzie zabrakło nam sideoutu. Było też trochę złych decyzji w nietypowych sytuacjach, co po części wynikało z braku zgrania, bo ta piłka przy 17-17 w drugim secie mogła być dla nas, gdybyśmy mieli lepsze zgranie. Stało się inaczej, a potem rywale zdobyli trzy punkty z rzędu i wygrali – powiedział trener. Ostatecznie biało-czerwona para – Bartosz Łosiak i Maciej Rudol, zakończyła turniej na 9. miejscu.
Warto zaznaczyć, że Łosiak i Rudol połączyli siły niedługo przed turniejem, ze względu na nagła kontuzję Michała Bryla podczas Beach Pro Tour Elite Gstaad, przez co nie mieli zbyt dużo czasu na odpowiednie przygotowania. – Bartek i Maciek nie mieli dużo czasu. Co prawda grali ze sobą wcześniej, ale było to bodajże 10 lat temu również na mistrzostwach Europy, wówczas w wyniku kontuzji Piotra Kantora. Teraz zaprezentowali się naprawdę nieźle – powiedział Grzegorz Klimek. – Szczególnie Maciek, bo po rozstaniu z Piotrkiem miał trudny moment, szukał swojej drogi, a tutaj wrócił na europejskie „salony” w dobry stylu. Wygrali dwa mecze z dobrymi drużynami, bo i Herrera/Gavira, i Kantor/Zdybek – to są bardzo dobre drużyny. Dlatego uważam, że w przypadku Maćka to fajny powrót na salony, a Bartek grał na swoim poziomie z nowym partnerem, inne zadania, więc to będzie też dla niego fajna lekcja na przyszłość, kiedy Michał wróci do zdrowia – dodał szkoleniowiec.
Kontuzjowany Michał Bryl po woli wraca do zdrowia, jednak nie jest jeszcze pewne, kiedy ponownie będziemy mogli zobaczyć go znów na piasku. – Ta kontuzja na początku wydawała się bardzo groźna i początkowe prognozy były takie, że ta przerwa będzie trwała około 3 miesięcy. Sama torebka stawowa goi się czy zrasta – nie chcę tutaj wchodzić w terminologię medyczną – około sześciu tygodni, po których można zacząć główną część rehabilitacji. Cały proces z tego co wiem od fizjoterapeutów, lekarzy i samego Michała przebiega bardzo sprawni – powiedział trener. – Michał odzyskał sprawność w stopie, rana goi się dobrze, więc idziemy krok po kroku. Może w przyszłym tygodniu Michał wznowi treningi na twardym podłożu z piłką, na razie tylko po to aby mieć powrót do czucia z piłką. Nie chcę zapeszać, ale jestem dobrej myśli, mamy szansę pod koniec września zagrać w Paryżu i na mistrzostwach świata. I bardzo bym chciał, żebyśmy do tych dwóch turniejów mogli się przygotowywać we wrześniu z tą parą, ale co będzie, to jeszcze zobaczymy – zakończył Klimek.
źródło: pzps.pl