Pandemia koronawirusa bardzo mocno odcisnęła się na siatkówce plażowej. Polskie pary reprezentacyjne jakiś czas temu miały okazję zagrać po raz pierwszy od prawie roku w turnieju FIVB World Tour. – To był chyba najdziwniejszy turniej, na jakim byłem – przyznał trener kadrowych duetów Grzegorz Klimek.
Na początku marca w Katarze wystąpili Maciej Rudol i Mikołaj Miszczuk, którzy odpadli po drugim meczu kwalifikacji, a także Piotr Kantor i Bartosz Łosiak, którzy w całym turnieju zajęli dziewiątą lokatę. Szkoleniowiec Polaków – Grzegorz Klimek opowiada o całej, nietypowej otoczce turniejowej.
– To był chyba najdziwniejszy turniej, na jakim byłem, a uczestniczę w tym od około 10 lat. Takiego turnieju jeszcze nie było. My byliśmy 11 dni i zwiedziliśmy lotnisko, hotel, autobus i boiska. Te były wydzielone, podobne do boisk w Spale. Ośrodek sportowy i nie ma innych sportowców, byli tylko siatkarze plażowi, kierowcy i hotel, w którym mieliśmy wydzieloną stołówkę. Można powiedzieć, że były to takie „siatkarskie koszary”. Były to trudne warunki, takie zgrupowanie, którego podsumowaniem był turniej – przyznał.
Duet Kantor/Łosiak zagrał od razu w turnieju głównym. W zmaganiach grupy A biało-czerwoni najpierw ulegli Brazylijczykom Evandro/Guto, a następnie pokonali parę gospodarzy, awansując dalej. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że w Katarze polska dwójka nie zagrała w pełni sił.
– Z jednej strony jestem zadowolony, ponieważ ten okres przygotowawczy – w szczególności w wykonaniu Piotrka – nie był pełny. Borykał się bowiem z problemami z kolanami. Nie przystąpiliśmy też do tego turnieju w pełni sprawni. Chodzi o Piotrka. Nie był on w pełnym cyklu treningowym. Było widać, że nie osiąga takich swoich wysokości przelotowych. Przez to mu się trudniej grało – poinformował Grzegorz Klimek.
Mimo to Polakom w pierwszej rundzie pucharowej udało się pokonać brazylijską dwójkę Alison/Alvaro Filho. W drugiej Kantor i Łosiak musieli już jednak uznać wyższość Amerykanów Crabb/Gibb.
– Wygrana z Alisonem była pierwszą w karierze chłopaków. To był taki jedyny można powiedzieć „czarny smok”, który do tej pory nad nimi ciążył jako zawodnik. Wygrana z nim to jest coś. Mimo niepełnej dyspozycji 9. miejsce nie jest złe, aczkolwiek z punktu widzenia olimpijskiego potrzebujemy kilka lepszych wyników. Liczę, ze w Meksyku uda się to zrealizować. Przede wszystkim liczę na to, że nie będziemy borykać się z kontuzjami, a będziemy stawiać czoła rywalom. To jest nasz cel i na tym chcemy się skupić – dodał trener biało-czerwonych.
Kolejnym przystankiem dla reprezentantów Polski ma być Meksyk, w którym pary kadry A oraz kadry B mają spędzić prawie trzy tygodnie. W tym czasie mają rozegrać trzy turnieje.
– Przyjmuję, że Meksyk jest bardzo prawdopodobny. Nie mówię tego jako pewnik, ponieważ wszystko się zmienia. We wcześniejszych planach światowej federacji nie było Meksyku. Był on w bardzo pierwotnej wersji, później zniknął i tu nagle wyskoczyły trzy turnieje. To będzie wyzwanie dla wszystkich, zwłaszcza, że będą to trzy tygodnie spędzone w „koszarach” w Meksyku. Tak będą mieli wszyscy, więc szanse będą wyrównane – zaznaczył Grzegorz Klimek.
Klaruje się już mniej więcej skład, jaki poleci do Ameryki Południowej. Każda z par będzie miała wyznaczone na ten turniej inne cele. Jak przyznaje trener dla młodych zawodników będzie to etap przygotowawczy do innej ważnej imprezy, która już niebawem.
– Na pewno pojedzie Piotrek z Bartkiem. Mam nadzieję, że Grzesiek Fijałek z Michałem Brylem również i zwłaszcza Grzesiek będzie w pełni dyspozycji, albo w takiej dyspozycji, że zdecydujemy się, by wziął udział w turnieju. Będą też dwie pary z kadry B w różnych konstelacjach. Mikołaj Miszczuk będzie grać z Miłoszem Krukiem raz, w drugim turnieju może z Kubą Szałankiewiczem, a w trzecim z Maćkiem Rudolem. Nie chcemy na razie zdradzać szczegółów, ale w kadrze B będziemy starać się naleźć wariant optymalny. Zwłaszcza, że Miłosza Kruka i Mikołaja Miszczuka przygotować do zbliżających się mistrzostw Europy do lat 22. Może okazać się, że Meksyk będzie dla nich fajnym przetarciem – ocenił.
Wszyscy z niecierpliwością wyczekują opóźnionych o rok igrzysk olimpijskich. Mogą się one okazać kolejnym historycznym wydarzeniem, bowiem szansę na występ mają dwie biało-czerwone pary. Do tej pory w olimpijskim turnieju męskim zagrali tylko Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel.
– Celem jest awans dwóch par. Oficjalnie ten awans zostanie przypieczętowany na początku czerwca, na sto procent przez parę Fijałek/Bryl. Jest to ogromnie prawdopodobne, że także Piotrek Kantor i Bartek Łosiak również awansują z rankingu. Oni na razie grali tylko w 12 punktowanych turniejach. 12 jest wymaganych, ale pięciu nie ukończyli. Jeśli dołożymy do tego pięć turniejów, które zostały w normalnym wydaniu- czyli nie łamiemy nogi, nie wybija nam się palec i możemy dokończyć turniej, to myślę, że będziemy mieć dwie pary z rankingu. Tej wersji się trzymamy. Później będziemy walczyć o jak największy sukces w igrzyskach – zapewnił Grzegorz Klimek.
źródło: inf. własna, Polska Siatkówka