W Bielsku-Białej zakończył się Góral Cup Beskidy. W walce o trzecie miejsce gospodarze rywalizacji – BBTS Bielsko-Biała, pokonali po zaciętym tie-breaku GKS Katowice. Emocji nie zabrakło także w finałowym starciu, do jego rozstrzygnięcia także potrzebny był tie-break, w nim LUK Lublin pokonał Aluron CMC Wartę Zawiercie.
Początek spotkania był wyrównany (3:3), dopiero przy serwisach Marcina Kani katowiczanie zbudowali sobie zaliczkę (6:3). GKS nie miał większych problemów z utrzymaniem swojego dystansu (13:10). Co prawda BBTS-owi udało się w końcówce zatrzymać Damiana Domagałę, ale cały czas gospodarze nie potrafili zbliżyć się na więcej niż dwa oczka (18:21). Akcja Jakuba Urbanowicza pozwoliła jego ekipie złapać kontakt punktowy (22:23), jednak zagranie Domagały doprowadziło do piłki setowej (24:22) i po udanym bloku zakończyli tę odsłonę.
Tym razem na początku seta odskoczyli gospodarze, po kontrze Rolanda Gergye było 8:5. GKS złapał kontakt (10:11) i dzięki pojedynczemu blokowi Tomasa Rousseux był remis po 12. Potem znów jednak zaliczkę zbudowali sobie bielszczanie (15:12), ręki w polu zagrywki nie wstrzymywał Gergye, jego zespół wygrywał już bardzo wyraźnie (20:13).Szybko doprowadził do piłki setowej I choć rywale obronili kilka z nich, to błąd dotknięcia siatki zakończył tę część spotkania.
BBTS mocno otworzył także kolejnego seta (7:4), ale przy serwisach Piotra Haina katowiczanie złapali wiatr w żagle (11:10). Nie na długo, bowiem tym razem dobrze za linią 9. metra radził sobie Urbanowicz (14:11) i jego zespół przejął inicjatywę. Przyjmujący długo nie opuszczał pola zagrywki (19:11), po akcji ze środka Wojciecha Sieka BBTS miał piłkę setową. Partię mocnym atakiem po skosie zakończył Konrad Formela.
Od początku kolejnej odsłony to BBTS miał dwupunktową zaliczkę, ale potem gra się wyrównała (8:8). Co prawda cały czas minimalne prowadzenie leżało po stronie gospodarzy turnieju, ale nie potrafili oni odskoczyć tak wyraźnie jak w poprzednich odsłonach (18:17). Końcówka należała do ekipy Grzegorza Słabego, która po wykorzystaniu piłki przechodzącej przez Jakuba Nowosielskiego miała piłkę setową (24:22), a do tie-breaka doprowadził atak Gonzalo Quirogi.
Niesiony zwycięstwem w poprzedniej partii GKS lepiej zaczął tą decydującą (5:2). BBTS doprowadził do remisu (5:5), ale prowadzenie przywróciły katowiczanom trudne serwisy Jakuba Lewandowskiego (8:5). Bielszczanie rzucili się do odrabiania strat (9:9) i o wyniku spotkania decydować miała długa walka na przewagi (17:17). Dopiero blok Dawida Wocha na środku siatki zakończył całe spotkanie.
BBTS Bielsko-Biała – GKS Katowice 3:2
(22:25, 25:19, 25:15, 23:25, 22:20)
Składy zespołów:
BBTS: Formela (4), Zawalski (7), Gil (4), Gergye (17),Puczkowski (4), Hunek (6), Teklak (libero) oraz Urbanowicz (15), Fijałek (libero) i Siek (13)
GKS: Kania (5), Nowosielski (2), Rousseaux (9), Hain (11), Domagała (23), Quiroga (16), Ogórek (libero) oraz Szymański (4), Mielczarek (2), Mariański (libero) i Lewandowski (6)
Finał turnieju rozpoczął się po myśli zawiercian, prowadzili oni 6:2 po kontrze Dawida Dulskiego. Szybko jednak wynik się wyrównał i gra zaczęła toczyć się punkt za punkt (12:12). Dopiero widowiskowy blok Jana Nowakowskiego sprawił, że LUK powadził 19:17. “Czapą” odpowiedział Wiktor Rajsner (21:21), ale to LUK jako pierwszy miał piłkę setową (24:23). W walce na przewagi lepsi okazali się jednak brązowi medaliści poprzedniego sezonu, najpierw autowy atak rywali dał im piłkę setową, a kontra zakończyła premierową partię.
Lublinianie lepiej zaczęli kolejną część meczu (6:3), ale znów szybko gra się wyrównała. Ponownie dobrze funkcjonował blok lublinian, a autowy atak ze środka i ze skrzydła rywali sprawił, że Aluron CMC traciło już cztery oczka (12:16). Gra ekipy z Zawiercia całkowicie się posypała, pełna inicjatywa leżała po stronie zespołu Dariusz Daszkiewicza, który po akcji Nowakowskiego miał piłkę setową (24:16), a atak Nicolasa Szerszenia po prostej zakończył tę część.
Jako pierwsi odskoczyli gracze prowadzeni przez Roberto Rotariego, zawdzięczając to kontrze Dawida Konarskiego. Z pola zagrywki przez dłuższą chwilę nie schodził Marcin Waliński (11:7), potem dołożył od siebie tym elementem Konarski, zespoły wymieniały się blokiem (20:15). Wynik lublinianie podgnili jeszcze przy serwisach Szerszenia (19:22), ale punkt zdobyty przez Konarskiego dał piłkę setową i po bloku zawiercianie prowadzili w meczu 2:1.
W seta numer cztery lepiej zaczęli lublinianie, wykorzystywany był środek siatki (6:3). Szybko jednak przeciwnicy z Zawiercia byli w stanie nawiązać kontakt punktowy, na lewym skrzydle skuteczny był bowiem Artur Brzostowicz (9:10). Walka ponownie nabrała rumieńców, nikt nie odpuszczał. Dopiero w końcówce kontra Patryka Łaby dała jego ekipie prowadzenie 23:21. Potem jednak dwie akcje zawiercianie wyrzucili w aut i piłkę setową miał LUK (25:24). Sytuację na korzyść zawiercian odwrócił Miłosz Zniszczoł (28:27), ale potem wszystko mocnymi serwisami rozstrzygnął Mateusz Malinowski.
Tie-break zaczął się od równej gry po obu stronach, raz minimalne prowadzenie miał jeden zespół, raz drugi. Dopiero przy zmianie stron dwupunktową zaliczkę zapewnił sobie LUK Lublin (8:6), powiększając blokiem (10:6). Zawiercianie walczyli, ale mieli problemy ze skończeniem swojej akcji. Serię przerwał dopiero Konarski (7:11), a gracze z Lublina nie wypuścili już swojej zaliczki. Ostatni punkt w tym turnieju wywalczył Malinowski.
Aluron CMC Warta Zawiercie – LUK Lublin 2:3
(28:26, 17:25, 25:19, 28:30, 10:15)
Składy zespołów:
Aluron CMC: Waliński (8), Kozłowski, Rajsner (4), Szalacha (1), Łaba (14), Gruszczyński (libero) oraz Konarski (17), Tavares (2), Brzostowicz (7), Rejno (7) i Zniszczoł (4)
LUK Lublin: Nowakowski (7), Torelli (2), Wachnik (6), Szerszeń (22), Tomać (10), Stajer (10), Gregorowicz (libero) oraz Komenda (3), Malinowski (14), Hudzik (3), Jóźwik (3) i Watten (libero)
źródło: inf. własna