Po pierwszym przegranym meczu finałowym prezes Sir Safety Perugii zdecydował się na rozstanie z dotychczasowym szkoleniowcem Vitalem Heynenem. – Moment sezonu jest trudny, ale już dwa miesiące temu widać było, że nasza gra nie jest najlepsza. Mieliśmy problemy także z teoretycznie słabszymi rywalami, jak Milan czy Monza – powiedział Gino Sirci w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
Sir Safety Perugia przegrała pierwszą batalię o mistrzostwo Włoch z Cucine Lube Civitanova. Pokłosiem tej porażki było rozstanie z Vitalem Heynenem. – Moment sezonu jest trudny, ale już dwa miesiące temu widać było, że nasza gra nie jest najlepsza. Mieliśmy problemy także z teoretycznie słabszymi rywalami, jak Milan czy Monza. Trentino Itas wyeliminowało nas z Ligi Mistrzów i przez to nie zagramy w finale – powiedział prezes klubu Gino Sirci.
To on postanowił zmienić coś w drużynie i zdecydował się na rozstanie z dotychczasowym szkoleniowcem. – Widać było wiele razy, że w naszej grze nie ma pewności siebie. Nasz ostatni mecz w finale z Cucine Lube Civitanova pokazał, że nadal nie prezentujemy się dobrze. Przegraliśmy, wyglądając bardzo źle. Lube udowodniło, że ma nad nami przewagę. Nie chcemy ujawniać w naszej grze, że ktoś jest lepszy od nas; to my mieliśmy być lepsi – podsumował prezes Sir Safety Perugii.
Jego klub wygrał fazę zasadniczą i na początku sezonu Serie A prezentował się bardzo dobrze. – Widziałem radość na twarzach zawodników, a później było jej trochę mniej. Vitalowi Heynenowi daliśmy prawo o decydowaniu o wszystkim, nie wtrącaliśmy się do niczego. Zmiana gry, kiedy prezentowaliśmy się gorzej, była konieczna. Jej jednak nie dostrzegłem, więc roszada na stanowisku trenerskim była konieczna. Oczywiście, jest na to bardzo późno – podsumował Gino Sirci.
Zmiana trenera w trakcie finałowej rywalizacji budzi kilka znaków zapytania. – To mało czasu. Kiedy jednak jest się w naszej sytuacji, wybiera się nadzieję. Ona jest dobra, bo daje poczucie, że coś może się zmienić, i że robi się cokolwiek, by było lepiej. Chcieliśmy, by został poprawiony atak, blok… Gra jednak wyglądała dokładnie tak samo do pierwszego meczu finału. Zespół Lube jest silny, ale my też tacy jesteśmy. To powinno być widać na boisku – mówił prezes Perugii. Drugi mecz finałowy już w najbliższą niedzielę.
źródło: sport.tvp.pl