Starcie Aluronu CMC Warty Zawiercie z Projektem Warszawa można było uznać za jedno z najciekawszych 10. kolejki PlusLigi, gdyż drużyny sąsiadowały ze sobą w tabeli. Pojedynek ten jednak mocno rozczarował zwłaszcza fanów gospodarzy, którzy zagrali słabe zawody, a na tle przyjezdnych prezentowali się słabo, więc po trzech setach zeszli z boiska pokonani. Przyjezdnym natomiast wychodziło dosłownie wszystko, a imponujące bloki, którymi zatrzymywali podopiecznych Michała Winiarskiego były ozdobą tego spotkania. Przed nimi pojedynek z Jastrzębskim Węglem, a forma którą prezentują oba zespoły może zwiastować niezwykłe widowisko.
Zamurowali
Warszawianie ,,zamurowali” gospodarzy. Piętnaście punktowych bloków w trzy setowym spotkaniu musiało robić wrażenia na każdym. Gospodarze nie byli w stanie przeciwstawić się im w żadnym elemencie. Poza skutecznym blokiem dokładali także świetną zagrywkę, dlatego dość niespodziewanie odnieśli pewne i przekonywujące zwycięstwo. – Sami nie sądziliśmy, że w Zawierciu przy tak dobrze grającym zespole Aluronu, przy tak specyficznej hali i głośnych, fantastycznie dopingujących kibicach przyjdzie nam wygrać 3:0. Oczywiście liczyliśmy na zwycięstwo, ale sam przebieg tego meczu napawa nas dumą. Zagraliśmy bardzo dobrze we wszystkich elementach. Każdy zawodnik w tym meczu wnosił jakość, bez względu na to czy zaczynał w wyjściowym składzie, czy wchodził z ławki rezerwowych – podsumował Jan Firlej.
Podopieczni Piotra Grabana tylko w trzeciej partii musieli odrabiać czteropunktową stratę. W pozostałych momentach byli stroną zdecydowanie przeważającą, a nawet jak następowało granie na styku to odnosiło się wrażenie, że lada chwila przyspieszą. – Cieszy, że na przestrzeni całego spotkania graliśmy praktycznie bez żadnych wahnięć. Oczywiście były sytuacje, gdy zawiercianie odrzucali nas zagrywką od siatki, ale to braliśmy w koszta. Liczyliśmy się z tym, że mogą zaserwować kilka asów. Cieszy, że potrafiliśmy te trudne momenty spokojnie przeczekać, a potem wracaliśmy do swojej gry. Mam nadzieję, że będziemy w takim zdrowiu cały czas, gdyż liga pędzi i jest dużo grania. Mamy też puchary – dodał rozgrywający Projektu.
Granie z czubem tabeli
Starciem z podopiecznymi Michała Winiarskiego rozpoczęli serię zmagań z najlepszymi w PlusLidze. Pierwszy egzamin zaliczyli wzorowo, a teraz przed nimi pojedynek z jedyną niepokonaną drużyną – jastrzębianami. Zapowiada się ono niezwykle emocjonująco, gdyż obie ekipy są w wyśmienitej formie. – Podchodzimy do każdego spotkania jakby był tym najważniejszym. Nie ma dla nas znaczenia, czy wcześniej zanotowaliśmy porażkę, jak np. z bełchatowianami, czy odnieśliśmy zwycięstwo. Fajnie się jest sprawdzić z mocnymi tuzami tej ligi. Teraz czeka nas bardzo ważne starcie u siebie z Jastrzębskim Węglem. Słyszałem, że hala Torwar jest już w całości wyprzedana wraz z dostawkami, a jeśli zdrowie nam dopisze to mam nadzieję, że to będzie fajne spotkanie dla oka siatkarskiego – stwierdził rozgrywający Projektu.
Zobacz również:
Graban dance
Jak wyglądają treningi?
O tym, że liga pędzi jak szalona powiedziano już chyba wszystko. Czasu na treningi, zwłaszcza dla drużyn grających w pucharach jak m.in. warszawianie jest bardzo mało. Jak u nich to wygląda? – Nie ma za dużo jednostek treningowych. Bardziej jest to siłownia trochę na podtrzymanie, ale na pewno niedługo trzeba będzie trochę dołożyć na tej siłowni. Grania jest tak dużo, że na samej dynamice i podtrzymaniu przez dziesięć miesięcy nie ma szans pojechać. Trzeba będzie ten organizm trochę obudować – powiedział Firlej. Pozostaje zadać pytanie kiedy to ma nastąpić. – To już do naszego sztabu pytanie, kiedy to nastąpi. Każdy zespół musi to zrobić, ale pewnie w różnych momentach. My też będziemy musieli popracować ciężej, więc mogą wystąpić wahnięcia formy. Ważne, żeby je ukryć jak najlepiej i przetrzymać te momenty i później wrócić do swojej dobrej dyspozycji – zakończył.
źródło: inf. własna
