W dniu wczorajszym w Arenie Kalisz rozpoczął się turniej finałowy mistrzostw Polski juniorek. W pierwszym meczu dnia Energa MKS SMS Kalisz pokonała GKS Wieżyca 2011 Stężyca 3:0. W drugim meczu grupy B Elite Volley Kraków przegrał z ŁKS Siatkówka Żeńska Szkoła Gortata Łódź 2:3. W grupie A natomiast Łasokovia Łask pokonała UKS Chemik SMS Olsztyn 3:1. Do niespodzianki doszło w meczu pomiedzy Energetykiem a Legionovią, w meczu tym górą była ekipa z Wielkopolski, która wygrała 3:1.
Bardzo dobrze zmagania rozpoczęła ekipa gospodyń MKS Kalisz. – Na początku były nerwy, ponieważ był to nasz pierwszy mecz. Tak naprawdę miałyśmy tylko miesiąc, aby przygotować się do turnieju finałowego mistrzostw Polski. Nie było łatwo się przygotować po tej trzymiesięcznej domowej kwarantannie. Myślę, że to zwycięstwo przeciwko drużynie ze Stężycy jest dobrym zwieńczeniem naszej miesięcznej pracy. Na pewno doda nam pewności siebie przed kolejnymi meczami. Nie spodziewałyśmy się, że wygramy w trzech setach, ponieważ zespół ze Stężycy potrafi dobrze grać w siatkówkę i wielokrotnie w czasie tego sezonu to pokazywał. Myślę, że ich nieco słabsza dyspozycja wynikała z tego, że to był pierwszy mecz i pojawił się dodatkowy stres. W mojej opinii z meczu na mecz gra wszystkich drużyn będzie wyglądała coraz lepiej – podsumowała mecz Julia Mazur, libero Energa MKS SMS Kalisz.
W podobnym tonie wypowiedział się szkoleniowiec kaliskiej ekipy – dodał Marcin Widera, trener Energa MKS SMS Kalisz. – Pozornie mogło się wydawać, że był to łatwy mecz. Jednak wcale tak nie było. Oba zespoły były dobrze przygotowane do gry przeciwko sobie, pod kątem taktycznym. Zespoły próbowały szukać słabości swoich przeciwników. Natomiast fakt jest taki, że wygraliśmy pierwszy mecz turnieju 3:0. Początek zawsze jest bardzo trudny i ważne jest, aby dobrze wejść w rozgrywki. W tym okresie, w których braliśmy udział w przygotowaniach, tak naprawdę z jednej strony wiedzieliśmy, co zespoły grają, a z drugiej i tak była to niespodzianka. Cieszę się, że tak dobrze weszliśmy w tej turniej. Udało się „przepalić” dziewczyny. Przed nami kolejny mecz. Ten dzień już zamykamy i skupiamy się na czwartkowym spotkaniu. Teraz interesuje nas tylko i wyłącznie mecz z drużyną z Krakowa – przyznał trener kaliskiej drużyny.
Spotkanie pomiędzy Elite Volley Kraków a ŁKS Siatkówka Żeńska Szkoła Gortata Łódź obfitowało w zwroty wydarzeń na boisku. Po dwóch partiach bliżej końcowego zwycięstwa były zawodniczki z Krakowa. Potem do głosu doszły łodzianki i to one mogły cieszyć się z cennego zwycięstwa. – Mecz zaczęłyśmy średnio, ale z czasem rozegrałyśmy się i poznałyśmy halę. Dzięki temu z każdym kolejnym setem grało się nam coraz lepiej. Dałyśmy z siebie wszystko. Myślę, że było to widać na boisku. Mam nadzieję, że w kolejnych dniach będziemy prezentować się równie dobrze. Muszę przyznać, że po trzech miesiącach przerwy w grze było nam trudno wrócić do treningów i formy. Jednak cieszymy się, że możemy grać turnieju finałowym mistrzostw Polski juniorek. Kluczem do dzisiejszego zwycięstwa było przyjęcie i wiara w wygraną – powiedziała Oliwia Laszczyk, przyjmująca ŁKS Siatkówka Żeńska Szkoła Gortata Łódź.
Trener ŁKS-u podkreślił bardzo dobrą postawę i mocny charakter swoich podopiecznych. Jego zawodniczki zostawiły wiele serca na boisku i to przyniosło efekt w postaci zwycięstwa. – Nie udało się nam dobrze wejść w mecz. Być może jest to kwestia tego, że dojechaliśmy do Kalisza dzień później. Nie udało się nam tutaj odbyć treningu. Trzeba przyznać, że hala w Kaliszu jest dość specyficzna i jasna. Jednak jak było widać dziewczyny odrobiły lekcję i od drugiego seta grały coraz lepiej. Mamy zespół, który jest bardzo mocny pod względem charakteru. Zawodniczki nie poddały się po przegraniu dwóch pierwszych partii. Dziewczyny nie odpuszczają w końcówkach. Zawsze walczą do końca, co dzisiaj pokazały. Mam nadzieję, że jutro będzie podobnie – stwierdził Krystian Kaczmarski, trener ŁKS Siatkówka Żeńska Szkoła Gortata Łódź.
W meczu pomiędzy Łaskovią Łask a UKS Chemikiem SMS Olsztyn zawodniczki z Olsztyna tylko w drugiej partii wygranej na przewagi postawiły większy opór swoim rywalkom w pozostałych setach nie miały zbyt wiele do powiedzenia i zeszły z boiska pokonane. – Jesteśmy bardzo szczęśliwe. To nasze pierwsze zwycięstwo podczas tego turnieju. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Liczę na to, że w czwartek przeciwko drużynie z Poznania zagramy równie dobrze, a dzień później przeciwko Legionovii. Bardzo chciałybyśmy awansować do najlepszej czwórki turnieju. Mam nadzieję, że damy radę. Trochę nerwów przed meczem było, ponieważ zagrałyśmy pierwszy mecz po przerwie spowodowanej koronawirusem. Wydaje mi się, że poszło nam całkiem dobrze, mimo że uciekł nam ten jeden set – stwierdziła Ada Filipowicz, libero Łaskovii Łask.
Zadowolony z wygranej był trener Łaskovii. – Za trzy wygrane sety należą się brawa mojej drużynie. Ten przegrany set puszczamy w niepamięć. Po tak dużej przerwie z siatkówką to normalne. Tak naprawdę nikt nie wiedział, w którym miejscu jesteśmy. Jednak chwała dziewczynom za dobrą grę. Wyszły na boisko zmotywowane. Bardzo im gratuluję udanej inauguracji mistrzostw Polski. Moje zawodniczki doskonale wiedzą, po co przyjechały do Kalisza. Energii im nie brakuje i mam nadzieję, że tak będzie do ostatniego meczu na tym turnieju. Chcą w nim uczestniczyć do samego końca – zakończył Bogdan Lipowski, trener Łaskovii.
Do niespodzianki doszło w meczu pomiędzy Energetykiem Poznań a Legionovią Leginowo. Obrończynie tytułu z Legionowa nie sprostały ekipie z Wielkopolski i musiały uznać jej wyższość. – Trudno opisać słowami naszą radość po wygraniu meczu z LTS Legionovią. Ogromnie cieszymy się, że to spotkanie tak dobrze nam się ułożyło. Pierwszy mecz turnieju mamy już za sobą. Teraz czekamy na kolejne przeciwniczki. Trzeba przyznać, że nie weszłyśmy dobrze w ten pojedynek. Poddałyśmy się nieco w końcówce. Na szczęście w kolejnych setach podniosłyśmy się i walczyłyśmy do końca. Nawet w końcówce czwartej partii, kiedy legionowianki zmniejszyły do nas straty utrzymałyśmy koncentrację i wygrałyśmy 3:1 – powiedziała Martyna Pisarska, rozrywająca Enea Energetyk Poznań.
Radości ze zwycięstwa nad ubiegłorocznym mistrzem Polski nie krył szkoleniowiec poznańskiej ekipy. – Cieszy nas bardzo ta wygrana. Jednak to co, cieszy najbardziej to wygrana na starcie mistrzostw Polski juniorek. To nam daje dużo lepszy start. Na pewno dużo łatwiej i prościej będzie nam podejść do kolejnego spotkania. Gdybyśmy dzisiaj przegrali, to w czwartek gralibyśmy mecz o przysłowiowe wszystko. Dzięki wygranej mamy pewien bufor bezpieczeństwa. Muszę przyznać, że nie weszliśmy dobrze w to spotkanie. Było to widać. Popełnialiśmy dość sporo błędów. Jednak z każdą kolejną akcją łapały rytm. Od drugiego seta graliśmy już swoją siatkówkę – zakończył Marcin Orlik, trener Energetyka.
źródło: pzps.pl